W Czechach pod przymusem sterylizowano kobiety
Czeskie Romki czekają na odszkodowanie od państwa za przymusowe sterylizacje, którym poddawano je w latach 90. - informuje najnowsze wydanie czeskiego tygodnika "Tyden".
25.07.2009 | aktual.: 25.07.2009 12:15
Elena Gorolova miała w 1990 roku 20 lat, kiedy lekarze zmienili na zawsze jej życie. Po skomplikowanym porodzie drugiego dziecka przeprowadzili u niej sterylizację. - Dali mi papier i długopis i powiedzieli, żebym to podpisała, bo w przeciwnym razie umrę - wspomina.
Dziś Gorolova jest szefową Związku Kobiet Pokrzywdzonych przez Sterylizację zrzeszającego 86 członkiń. Przed trzema laty poszkodowane zwróciły się ze skargą do rzecznika praw obywatelskich Otakara Motejla. Jego urząd publicznie wówczas potwierdził, że przymusowe sterylizacje kobiet romskich przeprowadzano na początku lat 90. często i z cichym przyzwoleniem instytucji państwowych.
Motejl zaproponował równocześnie kroki mogące wynagrodzić wyrządzone krzywdy. Poza zmianami prawnymi zalecił ministrom odszkodowania dla pokrzywdzonych kobiet. Zalecenie pozostało jednak tylko na papierze - pisze "Tyden".
Teraz wśród kobiet zrzeszonych w organizacji ożyła nadzieja. Zespół ministra zajmującego się prawami człowieka Michaela Kocaba przygotował projekt zawierający instrukcje dla Ministerstwa Zdrowia, włącznie z możliwością wypłat odszkodowań dla pokrzywdzonych. "Jedną z możliwości rekompensaty jest, o ile kobieta wyrazi zainteresowanie, sztuczne zapłodnienie" - napisano w projekcie. Tekst przewiduje możliwość wynegocjowania przez państwo z ubezpieczycielem łatwiejszego dostępu pokrzywdzonych kobiet do zapłodnienia in vitro.
"Tyden" wyjaśnia równocześnie, że czeskie ubezpieczalnie zdrowotne nie pokrywają kosztów tego zabiegu w przypadku kobiet, które zostały poddane sterylizacji. Za każdy przeprowadzony zabieg zainteresowane muszą zapłacić 26 tysięcy koron (ok. 4,3 tys. złotych), a kolejnych 1 5-30tys. koron za leki niezbędne w trakcie terapii hormonalnej.
Sama Gorolova powiedziała tygodnikowi, że spotkała wiele kobiet po sterylizacji, które były zainteresowane sztucznym zapłodnieniem, ale nie miały na nie pieniędzy. Nie wierzy jednak, żeby taki projekt spotkał się ze zrozumieniem. - Rząd nigdy niczego w tym kierunku nie uczynił, każdą propozycję zmiótł ze stołu - oceniła.
Urząd ministra Kocaba też zdaje sobie sprawę, że wywalczenie odszkodowań dla kobiet nie będzie łatwe. Tymczasem proponuje resortowi zdrowia, żeby rozważyło przynajmniej możliwość bezpłatnych zabiegów sztucznego zapłodnienia dla poszkodowanych. Ministerstwo zdrowia winno też postarać się, żeby akademie medyczne kładły większy nacisk na kształcenie studentów w zakresie etyki lekarskiej. Chodzi m.in. o to, żeby formuła udzielania przez pacjentki zgody na sterylizację była identyczna we wszystkich szpitalach.
Do tej pory państwo czeskie nie wypłaciło odszkodowania żadnej z pokrzywdzonych kobiet.
"Tyden" podkreśla, że Republika Czeska z powodu przeprowadzanych sterylizacji jest krytykowana przez społeczność międzynarodową. Jej ofiary przygotowują skargę, którą zamierzają złożyć w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.
Ewa Klosova