W areszcie KGB lepiej niż na wolności? "Leki i telewizor"
Warunki, w jakich przebywają w areszcie śledczym białoruskiego KGB osoby oskarżone o organizację masowych zamieszek, są w pełni zgodne z prawem krajowym i międzynarodowym - głosi komunikat ambasady Białorusi w Londynie. Publikuje go we wtorek Radio Swaboda.
O warunkach przekazywania paczek i korespondencji pisze wtorkowa opozycyjna gazeta "Narodnaja Wola", według której - w areszcie popularnie nazywanym "amerykanką", są ograniczenia i trudności.
11.01.2011 | aktual.: 11.01.2011 16:16
"Prawnicy i krewni mają dostęp do zatrzymanych, zatrzymani otrzymują także paczki zgodnie z ustaloną procedurą" - zapewnia ambasada w komunikacie z datą 10 grudnia. W tym samym piśmie informuje, że "wszystkie osoby zatrzymane mogą otrzymać nieograniczoną liczbę paczek z jedzeniem i rzeczami osobistymi o łącznej wadze nieprzekraczającej 30 kilogramów miesięcznie". Osoby przebywające w areszcie również otrzymują "pomoc prawną, by zapewnić pełną realizację ich prawa do obrony".
W komunikacie mowa jest o codziennych badaniach medycznych. "Nie ma zagrożenia dla życia zatrzymanych. Zgodnie z ustaleniami wszystkie osoby zatrzymane są zdrowe" - dodaje ambasada. Podkreśla: "Jeśli osoby zatrzymane nie mają własnych lekarstw, otrzymują niezbędne lekarstwa za darmo. Jeden z oskarżonych, który cierpi na cukrzycę, otrzymywał kosztowne leki od momentu zatrzymania".
Komunikat informuje też, że zatrzymani znajdują się we wspólnych celach (nie wyszczególnia liczby osób w celi), a niemal w każdej celi są telewizory. Korzystają z dwugodzinnych spacerów, dostają trzy posiłki dziennie, na których jakość nie było skarg.
Wyjaśnia, że według stanu z 3 stycznia "19 osób jest przetrzymywanych w areszcie śledczym KGB. Są one oskarżone o popełnienie przestępstwa z części 1 i 2 artykułu kodeksu karnego o umyślnych działaniach w celu organizacji masowych zamieszek, którym towarzyszy przemoc wobec osób, niszczenie mienia i zbrojny opór wobec przedstawicieli władz oraz bezpośredni udział w masowych zamieszkach".
Z informacji mediów opozycyjnych wynika z kolei, że adwokaci byłych kandydatów: Mikoły Statkiewicza i Andreja Sannikaua nie mogli spotkać się ze swymi klientami od 29 grudnia. O daremnych próbach spotkania się z Uładzimirem Niaklajeuem mówiła również jego obrończyni Tamara Sidarenka. Inny z kandydatów Aleś Michalewicz został przewieziony z aresztu KGB do aresztu śledczego przy ul. Wołodarskiego, ale w poniedziałek nie udzielano informacji o miejscu jego pobytu ani jego żonie, ani adwokatowi. We wtorek okazało się, że Michalewicz znów jest w areszcie KGB.
O warunkach przekazywania paczek i korespondencji pisze wtorkowa opozycyjna gazeta "Narodnaja Wola", według której są ograniczenia i trudności. "Nie wolno (przekazywać w paczkach) miodu, słoniny i suszonych owoców, można - chleb, suchary, cukier. Dlaczego przepisy zostały zmienione właśnie wtedy, gdy w "amerykance" (popularna nazwa aresztu KGB) pojawili się więźniowie polityczni? Dlaczego to samo pomieszczenie do przyjmowania paczek pracuje nie codziennie i tylko przez dwie godziny? Dlaczego według prawa więźniowie mogą bez ograniczeń otrzymywać i wysyłać listy i pocztówki, ale przez czyjąś arbitralną decyzję "politycznym" korespondencji zabroniono: ani oni nie otrzymują listów, ani do nich nic nie dochodzi?" - pyta opozycyjna gazeta.