ŚwiatVillepin: Francja nie pomoże USA

Villepin: Francja nie pomoże USA

Przeciwko zastępowaniu części sił koalicji amerykańsko-brytyjskiej w Iraku oddziałami z innych państw wypowiedział się minister spraw zagranicznych Francji, Dominique de Villepin. Tym samym, jak zauważa DPA, szef dyplomacji francuskiej
odpowiedział odmownie na zgłaszane ostatnio przez USA sugestie w
sprawie zastąpienia części wojsk koalicji w Iraku przez żołnierzy
z innych państw.

24.07.2003 | aktual.: 24.07.2003 12:16

"Nie wydaje się nam, by majstrowanie przy istniejącym systemie, dodawanie oddziałów zagranicznych do sił koalicji było najlepszym sposobem zagwarantowania bezpieczeństwa w Iraku" - powiedział Villepin w wywiadzie dla publicznego radia France Inter.

Francuski minister nawiązał do zabicia przez oddziały USA dwóch synów Saddama Husajna, ostrzegając, że członkowie saddamowskiej partii Baas mogą szukać zemsty. "Można też sobie wyobrazić nasilenie oporu przeciwko siłom koalicji. Dlatego właśnie Francja uważa za sprawę kluczową postępy procesu politycznego" - podkreślił.

Villepin potwierdził też stanowisko Paryża, według którego tylko siły ONZ, opierające się na nowej rezolucji, która sprecyzuje etapy i środki osiągnięcia stabilizacji i odbudowy Iraku, mogą zapewnić większe bezpieczeństwo tego kraju.

Francuski minister wezwał w tym kontekście do poprawienia rezolucji Rady Bezpieczeństwa nr 1483, określającej m.in. warunki amerykańsko-brytyjskiej okupacji Iraku. Jego zdaniem, należy jasno określić mandat Narodów Zjednoczonych i ustalić możliwe zadania ONZ, a także określić perspektywę polityczną i zasady przejrzystości, które pozwolą wspólnocie międzynarodowej aktywniej działać w płaszczyźnie gospodarczej i finansowej. Jednocześnie - dodał - "w płaszczyźnie bezpieczeństwa powinna to być prawdziwa siła pokojowa".

Odpowiadając na niedawne pytanie sekretarza stanu USA, Colina Powella, czy Paryż nie rekrutuje "kandydatów" do stworzenia bieguna mającego stanowić przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych, szef dyplomacji francuskiej wyraził przekonanie, że bieguny w dzisiejszym świecie wynikają z realiów ekonomicznych i politycznych. Wymienił w tym kontekście Rosję, Chiny i Amerykę Łacińską.

W konkluzji, nawiązując do groźby terroryzmu oraz rozprzestrzeniania broni jądrowej, powiedział: "Sytuacja ta wymaga mobilizacji wspólnoty międzynarodowej i w naszym przekonaniu jeden kraj nie może zapewnić pokoju, jak to dziś widzimy w Iraku. Jeden kraj nie może też zapewnić bezpieczeństwa w świecie, jak to widzimy wszędzie".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)