PolskaUtknęło śledztwo CBA dotyczące korupcji prawników

Utknęło śledztwo CBA dotyczące korupcji prawników

Śledztwo CBA i prokuratury, dotyczące korupcji sięgającej Sądu Najwyższego, utknęło w miejscu - twierdzi TVN24. Prokuratura nie postawiła zarzutów, bo uznała, że potrzebne są drobiazgowe badania. Ich wykonanie zlecono krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych, temu samemu, który bada zawartość czarnych skrzynek rządowego Tu-154.

09.12.2010 | aktual.: 09.12.2010 19:56

W tym śledztwie - rozpoczętym w 2008 roku jeszcze, gdy szefem CBA był Mariusz Kamiński - przewijają się nazwiska znanych adwokatów, radców prawnych, sędziego w stanie spoczynku z Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz dwóch sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego - podaje TVN24. Kluczowym dla prokuratury jest proces sądowy partnerów w interesach znanego biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka. Spór między nimi znalazł swój finał w SN.

Dowodami mają być m.in. podsłuchy telefoniczne, wiadomości tekstowe z telefonów komórkowych, e-maile między prawnikami a sędziami. Wśród dowodów mają znajdować się też zarejestrowane rozmowy, a nawet filmy z - jak podejrzewają oskarżyciele i CBA - korupcyjnymi zachowaniami prawników. Nagrali je agenci i świadkowie tych zdarzeń, którzy zdecydowali się współpracować z CBA.

Prokuratorzy uznali, że potrzebna im analiza tych nagrań. Wykonanie tej analizy Prokura Apelacyjna w Krakowie zleciła zawalonemu pracą krakowskiemu Instytutowi Ekspertyz Sądowych. Dlaczego?

Józef Radzięta, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie wyjaśnia w rozmowie z TVN24, że na części tych nagraniach słychać szmer, który zagłusza zdania wypowiadane przez rozpracowywane osoby, podejrzewane przez prokuraturę i CBA o udział w korupcyjnym procederze. Na pytanie o to, czemu prokuratorzy wybrali akurat krakowski instytut, rzecznik nie odpowiada. Twierdzi, że część materiałów ma charakter niejawny i dlatego nie może odpowiedzieć na pytania dziennikarzy. Potwierdza jednak, że śledczy prowadzą "kilka postępowań obejmujących wątki korupcyjne, wśród osób pełniących funkcje publiczne".

Informator TVN24, znający akta, mówi, że zazwyczaj w takich sprawach po szczegółowe ekspertyzy sięga obrona, a nie oskarżenie. Dodaje, że ma podejrzenia dotyczące przyszłych losów tego śledztwa.

Jak twierdzi TVN24 decydujące nagrania są doskonale słyszalne i dlatego już wiosną oskarżyciele zdecydowali o terminie "realizacji", czyli wyznaczyli datę zatrzymań prawników i moment skierowania wniosku o uchylenie immunitetu jednemu z sędziów w stanie spoczynku, który miał być pośrednikiem w kontaktach z sędziami Sądu Najwyższego. Na wiosnę się jednak nie udało, bowiem CBA nie zdążyło przygotować stenogramów ze wszystkich nagranych rozmów, tak by można je przedstawić w sądzie jako dowód na rozprawę aresztową.

Kolejną datę zatrzymań wyznaczono na początek czerwca. Jednak wtedy w krakowskiej prokuraturze pojawił się nowy szef, a także jego nowy zastępca, który zaczął nadzorować to śledztwo. Prokurator Janusz A. Śliwa uznał, że słyszalne muszą być wszystkie nagrane rozmowy, a nie tylko te, które są wystarczającym dowodem do wysunięcia oskarżeń o korupcję. To - jak ustalił TVN24 - oznaczało kolejne przedłużenie tego śledztwa.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)