Utajnienie "bulwersujących okoliczności" w Sejmie?
Roman Gierytch (LPR) zwrócił się w imieniu - jak powiedział - niemal 40 posłów, o utajnienie obrad Sejmu. Wniosek ten wiąże się ze sprawą zatrzymania Marcina Tylickiego - byłego społecznego asystenta posła Józefa Gruszki (PSL). Giertych poinformował, że na posiedzeniu komisji
śledczej zostały ujawnione "bulwersujące okoliczności", o których nie można mówić podczas jawnych obrad.
04.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 18:18
Wnioskodawcy chcą w czasie tajnej części posiedzenia przedstawić i uzasadnić wniosek o to, by jeszcze podczas obecnych obrad Sejmu minister sprawiedliwości przedstawił posłom informację o trybie zatrzymania i postawienia zarzutów Tylickiemu.
Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) powiedział, że decyzję w sprawie utajnienia obrad może podjąć marszałek Sejmu. Zapewnił, że przekaże Włodzimierzowi Cimoszewiczowi wniosek złożony przez Giertycha.
Komisja śledcza ds. PKN Orlen przesłuchała w środę za zamkniętymi drzwiami zastępcę prokuratora okręgowego w Warszawie Zbigniewa Ordanika. To on - jak mówili posłowie z komisji śledczej - podjął decyzję o zatrzymaniu Marcina Tylickiego.
Giertych powiedział, że podczas środowego posiedzenia komisji śledczej zostały ujawnione bulwersujące okoliczności tego wydarzenia, o których jednak - jak zastrzegł - podczas jawnych obrad opowiedzieć nie może.
Okoliczności te wskazują - w moim przekonaniu - na istnienie prowokacji wymierzonej przez ABW i część prokuratury w osobę przewodniczącego komisji śledczej ds. PKN posła Józefa Gruszki - powiedział Giertych.
Tylicki został aresztowany w marcu pod zarzutem zgody na współpracę z obcym wywiadem. W momencie jego zatrzymania Gruszka był szefem komisji śledczej.
Obecnie Gruszka od 25 dni przebywa w kaliskim szpitalu po ciężkim wylewie krwi do mózgu. W ubiegły piątek posłowie komisji śledczej odwołali Gruszkę z funkcji przewodniczącego - zastąpił go Andrzej Aumiller (UP).
Giertych powiedział, że informacje dotyczące zatrzymania Tylickiego zostały opatrzone klauzulą tajne. Powinny one - dodał poseł LPR - zostać ujawnione Sejmowi w trybie opisanym w ustawie o ochronie informacji niejawnych, czyli podczas utajnionych obrad.
"W przekonaniu wnioskodawców posłowie mają prawo zapoznać się z bulwersującymi faktami, które dotyczą jednego z naszych kolegów. Taka sprawa nie może przejść bez komentarza, reakcji ze strony wysokiej Izby" - powiedział Giertych.
Jak się dowiedziała PAP od jednego z członków komisji śledczej pragnącego zachować anonimowość, Ordanik zeznał, że w momencie zatrzymania Tylickiego prokuratura nie miała żadnych dowodów.
Według rozmówcy PAP, zatrzymano go tylko na podstawie podejrzeń ABW, że Tylicki mógł popełnić przestępstwo. "Obecnie prokuratura ma dowody, że Tylicki nie miał dostępu do informacji mogących nieść szkodę dla Polski, a mimo tego nie wypuszcza go z aresztu" - dodał rozmówca PAP.
Poseł powiedział, że dwa razy Tylicki był ostrzegany przez ABW. W czasie trzeciej rozmowy funkcjonariusze najpierw kazali mu podpisać notatkę, że rozmawiał z sekretarzem rosyjskiej ambasady, a dopiero potem przesłuchali "na protokół" i kazali powtórzyć to, co wcześniej podpisał.
Rozmówca PAP zwrócił też uwagę, że jednym z funkcjonariuszy ABW odpowiedzialnych za sprawę Tylickiego jest płk. Ryszard Bieszyński. Jest to b. dyrektor zarządu śledczego UOP, pracujący obecnie w ABW, który był już przesłuchiwany przez komisję śledczą. Bieszyński nadzorował akcję zatrzymania w lutym 2002 r. przez UOP ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.