Uszkodzony polski jacht płynie już na Bermudy
Uszkodzony jacht "Kairos 2" z
polską załogą, któremu na Morzu Sargassowym udzielił pomocy duński
statek badawczy "Vaedderen" płynie już o własnych siłach na Bermudy.
02.04.2007 | aktual.: 02.04.2007 13:04
W nocy z piątku na sobotę w czasie sztormu, 10-metrowej długości jacht stracił maszt. Ponieważ równocześnie jego zbiorniki paliwowe były już puste, czteroosobowa załoga wezwała pomocy, wykorzystując satelitarne łącza radiowe. Jacht znajdował się na Atlantyku, niemal w centrum tzw. Trójkąta Bermudzkiego. Od brzegów Florydy dzieliło go 1500 km, od Bermudów 800 km, a od Portoryko 700 km.
Na miejsce zdarzenia dotarł statek handlowy z Wysp Marshalla, który zaopatrzył Polaków w paliwo. Okazało się jednak, że olej był prawdopodobnie zanieczyszczony i spowodował awarię silnika. Wówczas, po ponownym wezwaniu o pomoc, centrala amerykańskiej Straży Przybrzeżnej w Portoryko skierowała w rejon wydarzenia samolot typu Hercules, którego zadaniem było odszukanie jachtu i naprowadzeniu nań znajdujących się najbliżej statków, oraz zrzucenie na spadochronach koniecznego zaopatrzenia.
Amerykanie porozumieli się z przebywającą najbliżej duńską jednostką "Vaedderen", a Duńczycy po odnalezieniu jachtu skierowali na jego pokład ekipę naprawczą. Mimo wysokiej fali marynarzom ze statku badawczego udało się wejść na pokład "Kairos 2" dostarczając zapas paliwa a ponadto dokonać naprawy silnika.
Relacje z tej operacji podawali m.in. w sobotę, niedzielę i w poniedziałek znajdujący się na pokładzie "Vaedderen" dziennikarze duńskich gazet "Politiken" i "Berlingske Tidende". Obaj reporterzy zgodnie potwierdzają, że załoga jachtu składa się z czworga Polaków, w tym jednej kobiety.
Ich relacje różnią się natomiast w informacjach na temat bandery, pod którą żegluje jacht. Jedna relacja mówi o banderze polskiej, a druga o austriackiej. Różnica ta być może wynika z podobieństwa kolorystycznego obu bander. (ak)
Michał Haykowski