Ustawa przepadnie tylko dlatego, że jej autorami są Polacy?
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie walczy o wprowadzenie zakazu aborcji. Problem w tym, że nie ma poparcia, ani litewskich zwolenników zaostrzenia prawa w tej kwestii, ani nawet Kościoła. Powód? Rosnące antypolskie nastroje.
20.05.2013 | aktual.: 23.05.2013 14:12
Ustawa antyaborcyjna, której projekt polscy posłowie forsują w litewskim parlamencie - sejmasie, jest spisana na wzór ustawy obowiązującej w Polsce. Jest jednak jeszcze bardziej rygorystyczna. W odróżnieniu od polskiej, która dopuszcza aborcję w przypadku gwałtu, zagrożenia dla życia i zdrowia matki oraz w przypadku stwierdzenia wad genetycznych płodu, w litewskim projekcie nie ma ostatniego wyjątku.
- Jest wiele potwierdzonych przypadków, kiedy lekarze mylą się w swoich prognozach, dlatego postanowiliśmy skreślić ten wyjątek – wyjaśnia w rozmowie z WP.PL europoseł Waldemar Tomaszewski, autor projektu i lider AWPL.
Problem w tym, że Polacy do tej pory nie otrzymali żadnego oficjalnego wsparcia w sprawie proponowanego projektu ustawy. Szczere do bólu są natomiast litewskie media. „Polacy chcą cofnąć Litwę do okresu średniowiecznej wiochy” – napisał jeden z największych litewskich portali. Równie mocne komentarze padają tradycyjnie ze strony litewskich internautów, którzy krytykują inicjatywę, tylko dlatego, że jest polska.
Ustawa niedobra, bo polska
Są jednak rzadkie wyjątki. „Jesteśmy na tyle zaślepieni w swojej nienawiści do wszystkiego co polskie, że nikt z tu obecnych nie próbuje nawet dyskutować nad poważnym problemem. Odrzucamy proponowane rozwiązanie tylko dlatego, że jest to propozycja „Poooooolaczków!” - pisze internauta „ad lorum” na forum największego litewskiego portalu Delfi.
Postawę opisaną w komentarzu internetowym da się również zauważyć w litewskim parlamencie. Projekt ustawy antyaborcyjnej litewski parlament rozpatruje od 2005 roku, jednak proces ten nie wyszedł dalej niż poza pierwsze czytanie.
- Podstawowy Komitet Zdrowia, który zresztą ma obowiązek rozpatrzenia projektu, w ogóle go nie rusza i to bez żadnych powodów – mówi w rozmowie z WP.PL Waldemar Tomaszewski.
Lider polskiej partii nie prognozuje, kiedy i jak zakończy się proces legislacyjny jego inicjatywy ustawodawczej. Jak zauważa, proces przedstawiania swoich racji jest trudny. Do ustawy trzeba przekonać nie tylko polityków, ale również media.
- Należy pamiętać, że mamy tu też do czynienia z potężnym lobby aborcyjnym, gdyż chodzi o ogromne pieniądze – zauważa Waldemar Tomaszewski.
Milionowe zyski z aborcji
Litewska branża aborcyjna wyceniana jest na około 4-5 mln litów (około 4,8 - 6,2 mln zł) rocznie. Trudno jednak tu o oficjalne dane, ponieważ na Litwie przerywanie ciąży odbywa się na życzenie kobiety. Zabieg mogą wykonywać zarówno w placówkach państwowych, jak też prywatnych. Różnica w wycenie usługi jest ogromna. Zabieg w klinice państwowej to wydatek około 300 litów (360 zł), w placówce prywatnej może kosztować kilka razy więcej. Według ocen litewskich urzędników, prywatne kliniki nie zawsze też podają prawdziwe statystyki dokonanych zabiegów.
Według obliczeń, od 1990 roku do dziś na Litwie dokonano prawie 600 tys. zabiegów aborcyjnych. Tymczasem oficjalne statystyki mówią, że z roku na rok ich liczba maleje. Jeśli na początku 90. lat rocznie było 45-50 tys. takich przypadków, to w ostatnich latach wskaźnik spadł do 6-8 tys.
Europoseł Waldemar Tomaszewski przypisuje ten spadek swojej inicjatywie ustawodawczej. - Na Litwie w końcu zaczęło się mówić o tym problemie, co niewątpliwie wpływa na społeczną świadomość. Dlatego w pewnym sensie już osiągnęliśmy swój cel zgłaszając projekt – mówi WP.PL europoseł.
Litewscy lekarze i eksperci sytuację spadku liczb aborcji widzą jednak nieco inaczej. Ginekolog Regina Giliasevičienė jest przekonana, że powszechna dostępność oraz popularność środków antykoncepcyjnych jest prawdziwym powodem spadku liczby niechcianych ciąż. Nie mniej ważnym czynnikiem jest też kryzys gospodarczy, bo jak zauważa ginekolog, coraz więcej kobiet chce rodzić dzieci. Powód? Głównie w obawie przed utratą pracy, bo urlop macierzyński pozwoli przeczekać niepewną sytuację ekonomiczną. Z kolei kobiety już będące na urlopie, zdaniem Giliasevičienė, starają się o drugie dziecko, żeby zachować miejsce pracy sprzed pierwszej ciąży.
Tymczasem ginekolog dr. Vytautas Klimas uważa, że liczba aborcji w ostatnich latach stale maleje również z powodu niemalejącej emigracji zarobkowej. Od lat bowiem Litwa ma największy odsetek emigrantów w Unii Europejskiej. Wyjeżdżają głównie młode osoby, które stanowiły podstawowy kontyngent klientów gabinetów ginekologicznych przerywających ciążę.
Światełko w tunelu
Waldemar Tomaszewski nie ma pretensji ani do partnerów koalicyjnych, którzy w większości nie popierają projektu ustawy antyaborcyjnej, ani do środowisk kościelnych, czy nawet krytykujących go mediów.
- Ostatnio hierarchowie kościołów katolickiego, prawosławnego i luterańskiego wydali wspólne oświadczenie w sprawie aborcji – zauważa europoseł.
„Zapoczątkowane życie nie jest organem kobiety, lecz genetycznie unikatowym ludzkim embrionem, który – jeśli mu nie przeszkadza się rosnąć i rozwijać – staje się samodzielną osobą. Wobec tego, przerwanie ciąży zawsze jest odebraniem życia konkretnemu człowiekowi” - tyle i aż tyle napisano w oświadczeniu hierarchów. Niemniej, Tomaszewski uważa, że jest to bardzo ważny głos w toczącej się na Litwie dyskusji o zakazie aborcji. Zresztą europoseł stale podkreśla, że jego inicjatywa nie dotyczy enigmatycznego „zakazu”, tylko reglamentuje ochronę życia człowieka od jego poczęcia.
Z Wilna dla WP.PL, Stanisław Tarasiewicz