"Ustalamy, jakie władze Ukrainy badają sprawę Katynia"
Instytut Pamięci Narodowej pozostaje w kontakcie z polską ambasadą na Ukrainie, by ustalić, kto zajmuje się sprawą zbrodni katyńskiej - powiedział prezes IPN Leon Kieres.
09.08.2004 | aktual.: 09.08.2004 21:46
Rozmawialiśmy dzisiaj z naszą ambasadą w Kijowie, która ma się zorientować dokładnie w stanowisku władz ukraińskich, bo według informacji przekazanej nam przez Rosjan, sprawą zajmuje się nie tylko ukraińska prokuratura, ale również jeden z wicepremierów - powiedział Kieres. Dodał, że liczy również na spotkanie z przedstawicielami ambasady Ukrainy w Warszawie.
Według prezesa IPM, "wygląda na to, że obie strony nie znają dobrze wzajemnych intencji - Ukraińcy powiedzieli, że nie wiedzą, czego od nich oczekują Rosjanie, a Rosjanie dosyć ogólnie mówią, że czekają na końcowe czynności ukraińskie".
To nie Polak powinien być rozjemcą, chociaż o to mnie prosił doradca rezydenta Putina minister Siergiej Jastrzembski. Być może moje pośrednictwo nie jest potrzebne, ja widzę moją rolę raczej jako inspiratora działań, które powinny wreszcie zakończyć śledztwo rosyjskie. Okazuje się, że dopiero od czasu, gdy Instytut i ja zaczęliśmy się zajmować tą sprawą nie tylko tu w Polsce, sprawa nabrała większej wagi - dodał Kieres.
W ubiegłym tygodniu po powrocie z Moskwy prezes IPN zapowiedział, że będzie się chciał spotkać z ukraińskimi władzami w sprawie wniosku rosyjskiej prokuratury o przesłanie dokumentacji ofiar zbrodni katyńskiej z terytorium Ukrainy.
Według zapewnień prokuratury rosyjskiej, tylko brak akt z Ukrainy jest przeszkodą w zamknięciu przez nią śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Strona rosyjska nie ujawniła delegacji IPN, o jakie konkretnie akta chodzi. Zdaniem szefa pionu śledczego IPN Witolda Kuleszy, może chodzić o zabitych przez NKWD 270 polskich oficerów, których zwłoki odkryto w Bykowni pod Kijowem.
W poniedziałek Kulesza poinformował, że pracownicy Instytutu, którzy pod koniec sierpnia pojadą do Moskwy badać akta dotyczące zbrodni katyńskiej, poproszą prokuratorów Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej o okazanie korespondencji z prokuraturą ukraińską.
Z rozkazu Stalina strzałami w tył głowy NKWD uśmierciło w 1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Rozstrzeliwano ich wiosną 1940 r. w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. cywilów.