USA zepchnęły ONZ na margines
Ostatnie dni wykazały dobitniej niż
kiedykolwiek przedtem, że w nowej konfiguracji światowej USA
przyznają ONZ rolę wyłącznie marginesową, w każdym razie gdzieś
daleko za Polską - pisze DPA w analitycznej korespondencji z
Nowego Jorku.
05.05.2003 | aktual.: 05.05.2003 18:40
Pozornie w nowojorskiej centrali ONZ w dalszym ciągu słychać podniosłe deklaracje na temat powojennego porządku w Iraku. Nowe kierownictwo w Bagdadzie może liczyć na prawomocne uznanie tylko wówczas, gdy zostanie zaakceptowane przez Narody Zjednoczone - ostrzegł w ubiegłym tygodniu sekretarz generalny ONZ Kofi Annan w czasie wewnętrznej narady z ambasadorami 15 państw członków Rady Bezpieczeństwa. Przedstawiciel USA skwitował te słowa wzruszeniem ramion.
Nie siląc się choćby na wzmiankę o konsultacjach z Radą Bezpieczeństwa, określającą się "najwyższym politycznym gremium decyzyjnym" ONZ, USA planują dziś podział Iraku na trzy sektory wojskowe pod administracją USA, W. Brytanii i Polski oraz z udziałem żołnierzy Włoch, Danii i innych "chętnych" krajów. Dla tych wielonarodowych oddziałów USA nie przewidują mandatu ONZ, mimo że jeszcze nie tak dawno byłby on uznany za niezbędny.
"Amerykanie tworzą po prostu fakty dokonane" - cytuje DPA wysokiego rangą dyplomatę z ONZ. "Rada Bezpieczeństwa konsultowana jest co najwyżej selektywnie". Od wielu dni mówi się wprawdzie o nowej rezolucji w sprawie Iraku, którą Waszyngton i Londyn zamierzają przedłożyć Radzie Bezpieczeństwa. Uczestnicy piątkowej narady z Kofi Annanem odnosili jednak wrażenie, że sam ambasador USA John Negroponte był poinformowany "tylko w bardzo ogólnych zarysach" o tym, co w nadchodzących tygodniach ma podobno zdecydowanie forsować.
W odczuciu wielu dyplomatów w siedzibie ONZ Waszyngtonowi w żadnym wypadku na zależy na odgrywaniu przez ONZ roli politycznej. Niemniej - uważa jeden z dyplomatów - nie byłoby rzeczą niemile widzianą przez USA, gdyby ONZ udzieliła przynajmniej milczącego przyzwolenia nowym władzom Iraku, powołanym z łaski Waszyngtonu.
W skład nowego przejściowego rządu w Bagdadzie miałoby wchodzić do dziewięciu Irakijczyków, wybranych przez Waszyngton. To, czego oczekuje się dziś od ONZ, uświadomił niedawno szef tymczasowej administracji Iraku, emerytowany generał Jay Garner. Wskazując gestem ręki na długie kolejki przed stacjami benzynowymi w Iraku, powiedział dziennikarzom: "ONZ powinna znieść sankcje, ażeby to się skończyło". Obecne ograniczenia bowiem utrudniają sprzedaż irackiej ropy na rynkach światowych i blokują uzyskanie wpływów, które pomogłyby rozkręcić produkcję.
Embargo wprowadzone na żądanie USA po irackiej agresji na Kuwejt w 1991 r. należy do ostatnich instrumentów negocjacyjnych w rękach krajów członków Rady Bezpieczeństwa, które usiłowały zapobiec interwencji militarnej w Iraku. Dopóki sankcje pozostaną w mocy, iracka ropa może być legalnie sprzedawana tylko w ramach ONZ-owskiego programu "Ropa za żywność", zaś wpływy z tego tytułu muszą przechodzić przez specjalnie powołaną w tym celu biurokratyczną strukturę, którą zarządzają Niemcy.
Dyplomaci niemieccy zachowują dziś powściągliwość, bo rząd RFN nie jest zainteresowany dalszym komplikowaniem stosunków z Waszyngtonem. Natomiast pozycje maksymalistyczne wyrażają nadal Rosjanie, którym Irak winien jest miliardy dolarów za dostawy sprzętu dla przemysłu naftowego oraz broni. "Sankcje mogą zostać zniesione dopiero wtedy, kiedy Irak przedstawi dowody w ONZ, że nie posiada już broni masowego rażenia" - podkreśla rosyjski przedstawiciel w ONZ Siergiej Ławrow.
Tego rodzaju argumentacja, z jaką występuje w Radzie Bezpieczeństwa Rosja a po części także Francja, przysparza USA sporo problemów. Domniemane arsenały broni biologicznej i chemicznej Saddama stały się przyczyną wojny. Faktycznie jednak dotąd ich nie znaleziono.
To jednak wkrótce się zmieni - zapowiedział prezydent George W. Bush. Nie wydaje się wszakże możliwe, by udokumentowanie tego rodzaju znalezisk powierzono inspektorom ONZ. Jeszcze przed wojną w Iraku Bush wielokrotnie podkreślał, że Rada Bezpieczeństwa albo przyklaśnie akcji zbrojnej, albo stanie się instytucją "bez znaczenia".