USA starają się ratować "mapę drogową"
Prezydent USA George W. Bush i jego najważniejsi doradcy podjęli gorączkowe działania, aby ratować amerykański plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, po zamachu bombowym w Jerozolimie. W dyplomacji telefonicznej Waszyngton nałożył na Palestyńczyków obowiązek podjęcia działań przeciw terrorystom.
Departament Stanu skierował swojego czołowego wysłannika na spotkanie z przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej i Izraela, a rzecznik Białego Domu, Scott McClellan, powiedział, że ważne jest, aby obie strony kontynuowały rozmowy.
Jednak Biały Dom nie powiedział niemal nic, aby powstrzymać Izrael przed akcją wojskową w odwecie za zamach, w którym we wtorek zginęło 18 osób i który zniszczył kruche zawieszenie broni.
"Izrael ma prawo bronić się. To był bestialski atak na niewinnych cywili", powiedział McClellan.
Bush przekazał w rozmowie telefonicznej takie przesłanie premierowi Izraela Arielowi Szaronowi, który według źródeł izraelskich, już zaakceptował akcje zbrojne przeciw terrorystom palestyńskim.
"Jesteśmy wierni i w pełni zaangażowani w bliskowschodni proces pokojowy", powiedział rzecznik Białego Domu. Bush i Szaron zgadzają się co do tego, że droga do pokoju prowadzi przez likwidację organizacji terrorystycznych, dodał McClellan.