USA rozważają ustanowienie strefy zakazu lotów nad Syrią
Stany Zjednoczone rozważają możliwość ustanowienia strefy zakazu lotów nad Syrią, prawdopodobnie w pobliżu granicy z Jordanią - podała agencja Reuters, powołując się na zachodnie źródła dyplomatyczne w Turcji.
14.06.2013 | aktual.: 14.06.2013 16:26
"Waszyngton bierze pod uwagę wprowadzenie strefy zakazu lotów, aby pomóc przeciwnikom (prezydenta Baszara) al-Asada" - przekazały źródła. Strefa funkcjonowałaby przez ściśle wyznaczony czas oraz na wyznaczonym obszarze; prawdopodobnie powstałaby w pobliżu granicy z Jordanią, na południu kraju.
"The Wall Street Journal" informuje, że kontrolę nad wyznaczonym obszarem nieba egzekwowałby amerykańskie samoloty bojowe startujące z Jordanii i prawdopodobnie z lotniskowca na Morzu Śródziemnym lub Morzu Czerwonym. Armia USA już wcześniej przerzuciła do Jordanii myśliwce F-16 i baterie rakiet Patriot, które miały wziąć udział w planowanych ćwiczeniach wojskowych.
Gazeta ocenia, że proponowana ograniczona strefa zakazu lotów nie wymagałaby stosownej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, ponieważ amerykańskie myśliwce nie wlatywałyby w syryjską przestrzeń powietrzną regularnie. Siły powietrzne USA dysponują pociskami dalekiego zasięgu, które mogłyby eliminować syryjskie lotnictwo z wielkich odległości. Amerykanie nie zajmowaliby też terytorium Syrii.
Jednak odmiennego zdania jest Francja. - Problem z zastosowaniem tego rodzaju środka jest taki, że musi uzyskać zgodę wspólnoty międzynarodowej - powiedział dziennikarzom rzecznik francuskiego MSZ Philippe Lalliot. - Potrzebna jest decyzja Rady Bezpieczeństwa ONZ, a nie jakakolwiek decyzja - podkreślił, dodając, że poparcie idei strefy zakazu lotów przez Radę "jest mało prawdopodobne".
Jak tłumaczył, potrzebna jest zgoda na zastosowanie rozdziału VII Karty Narodów Zjednoczonych, mówiącego o działaniu w razie zagrożenia pokoju, naruszenia pokoju i aktów agresji.
Nie tylko pomoc, ale i kontrola
Jeden z dyplomatów wskazał, że taka strefa nie tylko stanowiłaby pomoc dla syryjskich powstańców, ale także umożliwiłaby monitorowanie, do kogo trafiają dostawy broni. W szeregach syryjskiej opozycji walczą m.in. bojownicy radykalnych ugrupowań islamskich.
Przywódcy zbrojnej syryjskiej opozycji spotkają się w piątek w Ankarze z przedstawicielami władz państw Zachodu i Turcji, aby rozmawiać o udzieleniu rebeliantom pomocy zbrojnej.
Dotychczas rząd USA odmawiał dozbrojenia rebeliantów w Syrii, godząc się jedynie na dostarczanie im nieofensywnych elementów wyposażenia wojskowego (kamizelki kuloodporne, sprzęt telekomunikacyjny itp.) oraz pomagał im finansowo.
Jednak w czwartek Biały Dom zapowiedział uzupełnienie tej pomocy o wsparcie militarne. Uznał bowiem na podstawie danych wywiadu amerykańskiego, że w ciągu ostatniego roku wojska Asada wielokrotnie, choć na niewielką skalę, stosowały broń chemiczną w walce z opozycją.
Według najnowszych szacunków ONZ w trwającej od ponad dwóch lat wojnie domowej w Syrii zginęło co najmniej 93 tys. osób.