USA rozmieszczą w Afryce tysiące żołnierzy
Zaniepokojony rosnącymi wpływami islamskich grup terrorystycznych Waszyngton planuje wysłać do Afryki kilka tysięcy żołnierzy, którzy mają pomóc tamtejszym rządom w walce z islamskimi organizacjami terrorystycznymi - donosi agencja Associated Press.
Obecność amerykańskich sił zbrojnych będzie ograniczona do szkoleń, doradztwa wojskowego i dostaw sprzętu. Nie będą mogły one prowadzić działań bojowych bez zgody departamentu obrony.
Jednak AP podkreśla, że Pentagon tworzy w ten sposób gotowe siły reagowania, których będzie można użyć w potencjalnych sytuacjach kryzysowych. Doświadczenia nabyte w czasie wspierania afrykańskich armii zaprocentują, gdy zajdzie konieczność czynnego włączenia się do walki.
Już w czerwcu specjalizujący się w sprawach wojskowości tygodnik "Army Times" donosił, że w 2013 roku w Afryce rozmieszczonych zostanie trzy tysiące amerykańskich żołnierzy. Jak podkreślała gazeta, kontynent stał się priorytetem w polityce zagranicznej Waszyngtonu z powodu rosnących w siłę grup terrorystycznych, stanowiących coraz większe zagrożenie zarówno dla bezpieczeństwa regionu, jak i samych USA.
Szczególny niepokój w ostatnich miesiącach wzbudziły rosnące wpływy islamistycznej sekty Boko Haram w Nigerii oraz Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), która usadowiła się na opanowanej przez fundamentalistów północnej części Mali. W tym ostatnim przypadku Unia Afrykańska przy wsparciu Zachodu planuje interwencję zbrojną. Politycy i dyplomaci spierają się jednak o kształt i moment rozpoczęcia operacji, więc tak naprawdę nie wiadomo kiedy do niej dojdzie (czytaj więcej)
.
Jak podaje AP, pierwsze oddziały amerykańskie mają trafić do takich krajów jak Libia, Algieria, Sudan i Niger, gdzie grupy powiązane z Al-Kaidą są najaktywniejsze. Wesprą również armie Kenii i Ugandy, zmagające się z somalijskimi talibami z ugrupowania Al-Szabaab.
Większość afrykańskich państw z otwartymi ramionami przywita pomoc ze strony Pentagonu. Zwłaszcza te, które dopiero budują swoje siły zbrojne, by zwalczać piratów u ich wybrzeży, przemytników narkotyków, porywaczy i rebelianckie ugrupowania zbrojne.
Tygodnik "Army Times" podkreślał w czerwcu, że choć wojska amerykańskie są obecne w Afryce od dekad (z liczącą 1200 osób personelu bazą Camp Lemonnier w Dżibuti na czele), w dużej mierze pozostaje ona dla amerykańskiej armii "ziemią nieznaną".
Siłom amerykańskim ogromne kłopoty nastręczają zwłaszcza ogromne różnice kulturowe i językowe. Dlatego, jak donosi AP, stacjonujący na Czarnym Lądzie personel ma szczególny nacisk położyć na nauce języków - francuskiego, arabskiego i suahili, oraz na poznawaniu lokalnych kultur.