USA: psychoza przed bioterroryzmem
FBI i służby medyczne prowadzą śledztwo mające wyjaśnić, czy śmierć zarażonego wąglikiem mieszkańca Florydy była wynikiem działań terrorystów. W USA nasilają się obawy, że terroryści mogą użyć broni bakteriologicznej.
W środę telewizja CNN podała, że śmiercionośne zarodniki wąglika, jakimi zaraził się zmarły w piątek 63-letni Bob Stevens, mogły pochodzić z bliżej nieokreślonego laboratorium w stanie Iowa - jednego z wielu laboratoriów na świecie, w jakich hoduje się kultury wąglika do celów medycznych.
Gdyby wiadomość ta potwierdziła się, oznaczałoby to, że ofiara nie mogła zostać zainfekowana w sposób naturalny. Przedstawiciele służby zdrowia podkreślają, że są to tylko podejrzenia, ale przyznają, że nie potrafią wyjaśnić, jak mogło dojść do zarażenia.
Psychoza lęku wzrosła najpierw po doniesieniach wiążących porywaczy samolotów 11 września z wydawnictwem brukowego tygodnika "Sun", w jakim zatrudniony był jako redaktor graficzny zmarły Bob Stevens.
Wydawnictwo mieści się w Boca Raton na Florydzie, gdzie przebywał również - ucząc się w szkole pilotażu - terrorysta Mohamed Atta, uważany za szefa 19-osobowej grupy, która przeprowadziła samobójczy atak na Nowy Jork i Waszyngton.
Atta mieszkał w pobliżu Boca Raton i planował tam wynajęcie samolotu rozpylającego środki owadobójcze na polach. Dochodzeniowcy podejrzewają, że zamierzał użyć samolotu do rozpylenia broni chemicznej lub biologicznej. (jd)