USA przyznają się do błędów w Afganistanie
Przedstawiciele nowej administracji USA przyznali w Monachium, że w trakcie operacji w
Afganistanie popełniono błędy. Zapowiedzieli zmianę strategii i ostrzegli: będzie trudniej niż w Iraku.
08.02.2009 16:20
Także szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski ocenił, że "wiarygodność NATO w Afganistanie jest zagrożona".
Sikorski poprowadził jeden z paneli dyskusyjnych na zakończonej w niedzielę 45. Konferencji o Bezpieczeństwie w Monachium.
Jak powiedział, jeszcze kilka lat temu, gdy w 2001 r. rozpoczęto misję ISAF, oczekiwania były bardziej optymistyczne. Tymczasem - dodał - liczba incydentów zbrojnych w Afganistanie wzrosła w zeszłym roku o 40%, a według niektórych danych talibowie kontrolują 70% terytorium kraju.
W ocenie Sikorskiego także UE - największa gospodarka świata - powinna zaoferować wsparcie procesu odbudowy Afganistanu. Poinformował, że podjął inicjatywę dyplomatyczną w Unii w tej sprawie.
Zdaniem doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jamesa Jonesa NATO i wspólnota międzynarodowa zbyt późno zorientowały się co do skali problemów w Afganistanie i regionie. Za późno rozpoczęto budowę afgańskich sił policyjnych i systemu prawnego. - Skoncentrowaliśmy się za bardzo na odbudowie militarnej. Było to błędem - powiedział.
Specjalny wysłannik USA ds. Afganistanu i Pakistanu Richard Holbrooke ostrzegł zaś, że stabilizacja Afganistanu będzie trudniejszym wyzwaniem niż Irak. - Nigdy w mojej karierze politycznej nie spotkałem się z sytuacją trudniejszą niż ta w regionie Afganistanu i Pakistanu - ocenił Holbrooke.
- Zgadzam się, że będzie to długa i trudna walka - powiedział szef Centralnego Dowództwa USA gen. David Petraeus. Przedstawił pierwsze założenia USA dotyczące strategii w Afganistanie, według których Waszyngton chce zwrócić się do "każdego kraju" z pytaniem o możliwość dodatkowego wsparcia afgańskiej misji.
- ISAF potrzebuje nie tylko więcej żołnierzy i pieniędzy, ale też wzmocnienia wywiadu i służb informacyjnych - ocenił Petraeus. Zapowiedział też lepszą ochronę ludności cywilnej. - Ofiary wśród cywili trzeba ograniczyć do absolutnego minimum - powiedział Petraeus.
Podejście sił międzynarodowych do ludności cywilnej Afganistanu ostro skrytykował prezydent tego kraju Hamid Karzaj. Ocenił, że konsekwencją "braku szacunku" dla afgańskich cywili jest niskie poparcie Afgańczyków dla ISAF.
Karzaj ostrzegł, że walka z terroryzmem w jego kraju potrwa jeszcze długo. Ale można mówić o pewnych sukcesach stabilizacji kraju: prawie siedem milionów dzieci chodzi dziś do szkoły, działają uniwersytety, media, są utwardzone drogi.
Zapowiedział, że w obecnym roku wyborów w Afganistanie zaproponuje umiarkowanym talibom, którzy nie należą do Al-Kaidy, "powrót do życia publicznego, społeczeństwa i normalnego życia". - Bez pojednania starania o pokój nie zakończą się sukcesem - zaznaczył Karzaj. Dodał, że ten proces wymaga wsparcia sił międzynarodowych. (jks)
Anna Widzyk