USA. Protesty po śmierci George'a Floyda nabrały na sile. Zniszczono pomnik Kościuszki

Pomnik bohatera walk o niepodległość USA oraz Polski został zdewastowany w zamieszkach, które miały miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Głos ws. pomnika Tadeusza Kościuszki zabrał już ambasador Polski w USA, Piotr Wilczek. "Jestem zniesmaczony i przerażony aktami wandalizmu popełnionymi przeciwko posągowi Tadeusza Kościuszki w Waszyngtonie, bohaterowi, który walczył o niepodległość zarówno USA, jak i Polski. Błagam administrację Białego Domu oraz władze Parków Narodowych aby szybko przywrócić posąg do pierwotnego stanu" - napisał ambasador Wilczek.

Do zniszczenia pomnika Tadeusza Kościuszki doszło w trakcie masowych protestów, które od kilku dni odbywają się na terytorium USA. Jeden z nich ma miejsce w Waszyngtonie, gdzie przed Białym Domem swój sprzeciw wyraża kilka tysięcy ludzi.

Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Beata Kempa o Tomaszu Grodzkim: nie dorósł do swojej funkcji

Jak donoszą amerykańskie media, protest przed Białym Domem stał się tak niebezpieczny, że w piątek Donald Trump wraz z rodziną został skierowany do bunkra, który znajduje się pod siedzibą prezydenta USA. W serii tweetów Donald Trump pochwalił Secret Service za ochronę mówiąc, że dzięki nim czuł się "bezpieczniej”, gdy protestujący zgromadzili się na zewnątrz po śmierci Gerge'a Floyda.

Poza pomnikiem bohatera walk o niepodległość, protestujący zniszczyli też episkopalny kościół św. Jana. Został podpalony wraz z kilkoma samochodami. Świadkiem zajścia był reporter RMF FM Paweł Żuchowski, który opisał całe zdarzenie oraz zrobił kilka zdjęć.

Widzimy na nich pomnik Tadeusza Kościuszki, który pomalowany jest sprayem. Na cokole widnieją wulgaryzmy i antyprezydenckie hasła. "Tak zniszczono pomnik Tadeusza Kościuszki w parku Lafayette przed Białym Domem. Ten protest z pokojową manifestacją nie ma nic wspólnego. Teraz widnieją na nim między innymi wulgarne hasła pod adresem prezydenta Trumpa. Na pomnik również sikano, pluto. Szok" - napisał Żuchowski na Twitterze.

To kolejny dzień protestów po śmierci Afroamerykanina Gerge'a Floyda. Poza Waszyngtonem, najgorsza sytuacja panuje obecnie w Minneapolis w stanie Minnesota. O godz. 20:00 czasu lokalnego w sobotę rozpoczęła się tam godzina policyjna, a gubernator stanu Tim Walz zaapelował do mieszkańców o pozostanie w domach.

Policja nie radzi sobie z protestującymi. W użyciu jest gaz łzawiący i granaty hukowe. Do sytuacji w USA odniósł się też prezydent Donald Trump, który który zapowiedział, że jeśli będzie trzeba skieruje do Minneapolis Gwardię Narodową. Przywódca nazwał manifestantów "bandziorami".

46-letni czarnoskóry George Floyd zmarł w czwartek 25 maja na skutek brutalnej interwencji policji w Minneapolis. Mężczyzna został zatrzymany i obezwładniony na ulicy. Jeden z funkcjonariuszy przez kilka minut dociskał mu do ziemi szyję kolanem, uniemożliwiając mu swobodne oddychanie.

Policjant z Minneapolis został już zatrzymany i oskarżony o morderstwo.

Źródło RMF FM

Masz newsa? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!