USA nie zapłacą okupu za konsultanta porwanego w Iraku
Stany Zjednoczone będą działać na rzecz powrotu Amerykanów porwanych w Iraku, ale nie poddadzą się taktyce terrorystów i nie zapłacą okupu - oświadczył prezydent USA George W.Bush.
Zapowiedział jednocześnie, że Amerykanie będą czynić użytek z wszelkich informacji wywiadowczych, które pomogą odzyskać uprowadzonych w Iraku obywateli USA.
Wcześniej katarska telewizja Al-Dżazira podała, że ekstremistyczne ugrupowanie Islamska Armia w Iraku porwało amerykańskiego konsultanta do spraw bezpieczeństwa i zagroziło, że zabije go w ciągu 48 godzin, jeśli Waszyngton nie uwolni wszystkich irackich więźniów.
W zeszłym roku ugrupowanie o takiej samej nazwie zabiło włoskiego dziennikarza Enzo Baldoniego, gdy Rzym odrzucił żądanie, by wojska włoskie opuściły Irak.
Do Al-Dżaziry rebelianci przesłali swój komunikat nagrany na wideo z logo Islamskiej Armii w Iraku. Telewizja pokazała nagranie, na którym było widać siedzącego jasnowłosego mężczyznę ze związanymi z tyłu rękami, a także amerykański paszport i arabski dokument tożsamości na nazwisko Ronalda Schulza.
Al-Dżazira zastrzegła, że nie może potwierdzić autentyczności nagrania. Poinformowała jednak, że według informacji od porywaczy Amerykanin pracował jako konsultant do spraw bezpieczeństwa w irackim Ministerstwie Mieszkalnictwa i Budownictwa.
Według telewizji katarskiej porywacze domagają się także, aby rząd USA wypłacił odszkodowanie Irakijczykom, którzy ucierpieli wskutek amerykańskich operacji zbrojnych przeciwko rebeliantom w zamieszkanej przez arabskich sunnitów prowincji Anbar, gdzie leżą niepokorne miasta Ramadi i Faludża.
Amerykanin jest siódmym przybyszem z Zachodu uprowadzonym przez irackich ekstremistów w ciągu minionych 10 dni, po kilku miesiącach względnego spokoju, który zapanował, gdy większość cudzoziemców zaostrzyła środki ostrożności. Obywatel USA znajduje się również wśród porwanych w Iraku pod koniec listopada czterech wolontariuszy chrześcijańskiej organizacji pacyfistycznej.