USA naprawdę to zrobią, zrezygnują z ropy?
Czy to możliwe, by do 2030 roku Stany Zjednoczone zrezygnowały z ropy wydobywanej na Bliskim Wschodzie? Taką przyszłość rysuje najnowszy raport koncernu BP. Kandydatów do zajęcia amerykańskiej pozycji jest dwóch. Bez względu na to, czy wyścig wygrają Chiny, czy Indie, to rejon Azji Południowo-Wschodniej będzie w najbliższej przyszłości areną kluczowych wydarzeń politycznych, militarnych i ekonomicznych.
05.03.2012 | aktual.: 05.03.2012 08:56
Ten kierunek potwierdza ogłoszony w styczniu 2012 roku amerykański dokument dotyczący "globalnej roli Stanów Zjednoczonych oraz strategii obronności". Kontakty z krajami tego regionu ważne są nie tylko dla USA. Na Wschód zwraca się także świat arabski. Kurs polityczny na Azję może doprowadzić do zmian na Bliskim Wschodzie - w nowym układzie geostrategicznym wiodącą rolę będą odgrywać Chiny. One tymczasem spoglądają ku Zachodowi.
Nowe otwarcie
Arabskie "nowe otwarcie" na azjatyckie tygrysy (Indie i Chiny) podszyte jest obawą o przyszłych odbiorców "płynnego złota". Ogłoszony w połowie stycznia raport BP sugeruje bowiem, że USA, korzystając z bogatych w gaz i ropę złóż łupkowych, osiągną w 2030 roku niezależność energetyczną. Będzie to oznaczać stopniowe wycofywanie się supermocarstwa (głównego odbiorcy ropy) z Bliskiego Wschodu. Kto zajmie jego miejsce? Chiny? A może Indie?
Zobacz zdjęcia: Najliczniejsze armie świata
Poszukiwanie przez kraje z rejonu Zatoki Perskiej nowych konsumentów zbiega się z rosnącymi potrzebami rynków tych dwóch państw. Nakłada się także na presję wywieraną przez administrację prezydenta Baracka Obamy na Pekin i Nowe Delhi, by zerwały bądź ograniczyły kontakty handlowe z Iranem, będącym wciąż jednym z ważniejszych dostawców ropy naftowej do Chin i Indii.
Wyzwania i ambicje
W tym kontekście zrozumiała jest wizyta premiera Chin Wen Jiabao w krajach regionu Zatoki oraz spotkanie Manmohana Singha, premiera Indii, z ministrem przemysłu Arabii Saudyjskiej Tawfiqiem al-Rabiahem w styczniu 2012 roku. Chodzi o gwarancje dostaw surowców, w razie gdyby sytuacja w regionie uległa destabilizacji.
O wyzwaniach, które czekają kraje arabskie oraz Chiny, Wen Jiabao wspominał w czasie wystąpienia w Sharjah 18 stycznia, na czwartej konferencji poświęconej chińsko-arabskim kontaktom biznesowym. Wizyta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich kończyła sześciodniową podróż premiera, a jego wykład był odpowiedzią na amerykański dokument określający strategiczne cele Waszyngtonu w Azji. Stanowił także dowód ambicji dyplomatycznych Pekinu, który utrzymuje kontakty ze wszystkimi (zwaśnionymi ze sobą) krajami regionu: z Arabią Saudyjską i Iranem, z państwami arabskimi i Izraelem. Pekin popiera działania Ligii Arabskiej wobec reżimu Baszara al-Asada i krytycznie wypowiada się na forum międzynarodowym o sankcjach wobec Teheranu. Utrzymuje kontakty z członkami Rady Współpracy Zatoki Perskiej oraz Organizacją Konferencji Islamskiej. Intensywność tych kontaktów, dotyczących przecież regionu "peryferyjnego" dla Chin, świadczy o dalekosiężnych celach Państwa Środka.
Zobacz zdjęcia: Symbol rosnącej potęgi Chin
W przemówieniu do muzułmańskich słuchaczy Jiabao umiejętnie dobierał słowa. Podkreślał znaczenie cywilizacji muzułmańskiej i jej wkład w rozwój Europy, podziwiał osiągnięcia technologiczne i architektoniczne krajów rejonu Zatoki. Nawiązując do relacji Wschodu z Zachodem (a Chińczycy postrzegają region Zatoki Perskiej jako Zachód), swoją wypowiedź wzmocnił metaforą odnoszącą się do jedwabnego szlaku. W tym kontekście przedstawił wyzwania stojące przed Chinami i krajami arabskimi. Obszary możliwej współpracy zaprezentował w trzech punktach, na które składają się: 1) wzmocnienie zaufania politycznego i pogłębienie współpracy strategicznej, 2) owocna współpraca sprzyjająca wzajemnemu rozwojowi oraz 3) wymiana kulturalna. Nie bez znaczenia były również informacje dotyczące zwiększającej się z roku na rok wymiany gospodarczej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Pekin już od dawna stara się realizować te cele.
Ofensywa dyplomatyczna
Wizyta premiera Chin w Arabii Saudyjskiej była pierwszą od dwudziestu lat. Stosunki dyplomatyczne między Rijadem a Pekinem zostały nawiązane w 1990 roku, a ich intensyfikacja w ostatnich latach może świadczyć o roli, jaką w regionie zamierza odgrywać Państwo Środka.
Dla Chin, ze względów propagandowych, ważne są sprawy związane z pielgrzymką chińskich muzułmanów do Mekki. Liczba pielgrzymów systematycznie się zwiększa, obecnie szacowana jest na ponad dziesięć tysięcy rocznie. Pekin planuje także organizację konferencji poświęconej cywilizacji muzułmańskiej i chińskiej. Kwestie islamu mogą być pomocne w budowaniu porozumienia. W 2008 roku Chińska Republika Ludowa i Królestwo Arabii Saudyjskiej podpisały dokument o współpracy i strategicznym partnerstwie, daleko wykraczających poza ramy wyznaczone zagadnieniami religijnymi. Chiny przede wszystkim są zainteresowane saudyjską ropą - kupują ponad milion baryłek dziennie. Import ten może wzrosnąć, gdy w 2014 roku nad Morzem Czerwonym w miejscowości Yanbu zostanie uruchomiona budowana właśnie rafineria. Ten wart ponad 8 milionów dolarów projekt to wspólna inwestycja chińskiego koncernu Sinopec i saudyjskiego potentata Aramco.
Innym przykładem współpracy jest podpisanie porozumienia w sprawie energii nuklearnej. Rijad planuje do 2013 roku budowę szesnastu reaktorów, a Pekin ma odegrać ważną rolę jako dostawca instalacji atomowych.
Niejasna pozostaje kwestia współpracy militarnej. W 1988 roku Chińczycy dostarczyli królewskim siłom zbrojnym Arabii Saudyjskiej 36 pocisków średniego zasięgu CSS-2, już wówczas wzbudzając zakłopotanie opinii międzynarodowej.
Trudnością we wzajemnych relacjach w przyszłości może okazać się to, że planowana rafineria Yanbu ma znajdować się na terenach zamieszkanych przez szyitów. Gdyby doszło do powstania szyickiego (w Arabii Saudyjskiej lub w Bahrajnie), interesy te rzeczywiście byłyby zagrożone. Możliwe jednak, że ze względu na dobre stosunki z szyickim Iranem Chiny chcą (w razie możliwych zamieszek) odgrywać rolę mediatora. Chociaż Arabia Saudyjska pozostaje najważniejszym dostawcą ropy, ChRL nie zaniedbują także kontaktów z Katarem. Zaopatruje on rynek chiński w skroplony gaz LNG.
Niejako przeciwwagą do intensywnych kontaktów z arabskimi krajami rejonu Zatoki Perskiej jest zacieśnianie więzi z Izraelem. Ważnym wydarzeniem były obchody w styczniu 2012 roku 20-lecia nawiązania chińsko-izraelskich stosunków dyplomatycznych. Premier Izraela Beniamin Netanjahu podkreślał wzrost znaczenia Chin w polityce Izraela. Wspomniał również, że mogą one odegrać ważną rolę mediacyjną w stosunkach izraelsko-palestyńskich. Jak miałoby to wyglądać? Nie wiadomo.
Premier Izraela wspomniał o wymianie handlowej, której wartość w 2011 roku wyniosła 8 miliardów dolarów. W roku tym odbyło się także wiele ważnych spotkań, w tym wizyta w Izraelu, w maju, admirała floty chińskiej Wu Shengli, co rzeczywiście może świadczyć o wielu aspektach kontaktów między Pekinem a Tel Awiwem. Analityk indyjski M.K. Bhadrakumar postrzega ofensywę dyplomatyczną Chin w regionie Bliskiego Wschodu w kategoriach "bukmacherskich". Wydaje się jednak, że Chiny stawiają przede wszystkim na siebie, co nie oznacza, że ich znaczenie w regionie nie będzie wzrastać.
Bliższa granica
Rozpoczynając podróż po krajach leżących nad Zatoką Perską premier Jiabao skorzystał z zaproszenia nepalskiego premiera Baburama Bhattarai i zatrzymał się 14 stycznia w Nepalu. Ta krótka wizyta wydaje się wielce symptomatyczna, świadczy bowiem o celach, jakie Pekin zamierza osiągnąć w rejonie "bliższej zagranicy". Znaczenie tego kraju polega przede wszystkim na jego strategicznym położeniu. Granica z Nepalem to najdłuższa, po Indiach, granica Chin z państwami Azji Południowo-Wschodniej. Stanowi też południową bramę do Tybetu.
ChRL zapowiedziała pomoc dla Katmandu w wysokości 120 milionów dolarów. W zamian oczekuje powstrzymania uchodźców tybetańskich i niedopuszczania do antychińskich wystąpień. Działania chińskie wymierzone są w dużej mierze w Indie, które w amerykańskim dokumencie dotyczącym nowej strategii obronności urosły do rangi strategicznego partnera.
Niewątpliwie głównym obszarem działalności pozostanie jednak Bliski Wschód, i chociaż Chiny czekają ważne wydarzenia dotyczące polityki wewnętrznej (tegoroczny Kongres Partii Komunistycznej rozpocznie proces zmian w kierownictwie), to ich ofensywa dyplomatyczna powinna przyciągać uwagę badaczy. Można się bowiem spodziewać, że miejsce stopniowo wycofujących się z regionu Bliskiego Wschodu Amerykanów zajmie Pekin: nieskonfliktowany z żadnym z krajów rejonu Zatoki Perskiej, żądny surowców, a co za tym idzie, również spokoju i bezpieczeństwa.
Marcin Rzepka dla "Polski Zbrojnej"
Autor jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego.