USA. Mordercze upały. Kilkadziesiąt zgonów jednego dnia
Ekstremalne upały zebrały w USA śmiertelne żniwo. Tylko w jednym stanie odnotowano kilkadziesiąt zgonów. Temperatury przekraczały tam 40 stopni Celsjusza.
Fala ekstremalnych upałów nawiedziła region północno-zachodniego Pacyfiku pod koniec czerwca. Przez trzy dni występowały rekordowe w tamtym regionie temperatury ponad 100 st. F (37,7 st. C). W szczytowym momencie było 108 st. F (42,2 st. C).
Jak wskazał Departament Zdrowia stanu Waszyngton, najbardziej śmiercionośnym dniem fali upałów okazał się 29 czerwca, kiedy odnotowano 33 zgony. Łącznie z powodu upałów zmarło 78 osób.
Dziennik "Seattle Times" podkreślił, że prezentowana dotąd liczba zgonów w całym stanie jest uważana za wstępną i może się jeszcze powiększyć. "Według Departamentu Zdrowia ostateczne jej ustalenie zajmie co najmniej kolejny miesiąc" - czytamy.
USA. Mordercze upały
Gazeta odnosząc się do ogromnej liczby ofiar upałów przywołała najnowszy raport naukowców z Instytutu Zmian Środowiskowych na Uniwersytecie Oksfordzkim, którzy twierdzą, że tego typu anomalie temperaturowe są związane z ociepleniem klimatu.
"To obrazuje, jak mogą zabijać zmiany klimatyczne" - pisze "Seattle Times".
Raport naukowców ostrzega ponadto, że tego typu fale upałów będą coraz częstszym i bardziej intensywnym zjawiskiem. Ich zdaniem mieszkańcy regionu północno-zachodniego Pacyfiku muszą się do tego przygotować i dostosować.
Zobacz także: Pogoda da popalić w wakacje. IMGW ostrzega przed groźnym latem
Groźne schorzenia
Dziennik zauważa również, że upał jest cichym zabójcą i nie wolno lekceważyć tego zagrożenia. "Zazwyczaj tylko niewielka część osób, które umierają podczas fal wysokich temperatur, ginie z powodu hipertermii, czyli niebezpiecznego przegrzania organizmu" - podkreśla "Seattle Times".
"Zazwyczaj ludzie umierają wtedy z powodu chorób serca, problemów z oddychaniem lub schorzeń nerek" - dodała gazeta.
Zobacz także: Pogoda. Gwałtowne burze. Strażacy ewakuowali harcerzy z obozów w Wielkopolskiem i Łódzkiem
Źródło: Seattle Times/PAP