ŚwiatUSA: loteria wizowa - uwaga na doradców

USA: loteria wizowa - uwaga na doradców


Zbliża się termin loterii wizowej DV-2003. Przypominamy, że zgłoszenia przyjmowane są od godz. 12 w południe 1 października do godz. 12 w południe 31 października br. W związku z tym programem, organizowanym przez Departament Stanu, otrzymujemy kolejne pytania z prośbą o wyjaśnienie czy poradę. Kilkakrotnie już wyjaśnialiśmy zasady loterii. Dziś - ostrzeżenie przed tymi "doradcami", którzy często udzielają informacji na ten temat, popełniając błędy i niedopatrzenia, mogące aplikantów kosztować ostateczną utratę szansy na "zieloną kartę". W innych przypadkach, informacje udzielane są za spore pieniądze, co budzi również zaniepokojenie, biorąc pod uwagę fakt, że udział w loterii jest bezpłatny.

17.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wiele pytań ponownie dotyczyło samych aplikacji na loterię wizową. W większych ośrodkach polonijnych pojawiło się kilka wzorów w różnej cenie i o różnym stopniu fachowego przygotowania.

-Sama już nie wiem, jakie druki kupować, bo w niektórych sklepach mam do wyboru co najmniej dwie różne aplikacje, w tej samej cenie 1,25 dolara - skarżyła się redakcji pani Renata z Chicago.

Po raz kolejny ponawiamy apel o korzystanie że sprawdzonych wniosków, opartych o informacje zatwierdzone przez Departament Stanu. Wybór aplikacji zależy od samej osoby zainteresowanej. Możemy jedynie rekomendować zestawy, zawierające pełną instrukcję (na jednej stronie są dokładne zasady wypełniania, na drugiej - wypełniony przykładowo kwestionariusz), kopertę z adresem i zasadniczą aplikację do wypełnienia. A więc komplet, składający się z trzech elementów.

Dotarły do nas inne zestawy aplikacji, sporządzone najwyraźniej w pośpiechu, w sposób niedbały i nie rokujący aplikantom większej szansy. Charakteryzują się one m.in. tym, że na kopercie, przed nazwą kraju ojczystego osoby biorącej udział w loterii (Poland), są dopiski, w rodzaju "Native country". Jest to poważny błąd, gdyż komputer może wadliwie odczytać ten zwrot jako... nazwę kraju.

Natomiast w samej instrukcji znajdują się wyraźne błędy. Jednym z poważniejszych jest sformułowanie w punkcie piątym aplikacji: należy dołączyć zdjęcie osoby podpisującej aplikacje, a więc głównego aplikanta oraz żony i wszystkich dzieci. Tymczasem przepisy mówią, że podajemy jedynie nie pozostające w związku małżeńskim dzieci niepełnoletnie, czyli do 21. roku życia. Użyte nieprawidłowe sformułowanie sugeruje też, że aplikantami mogą być tylko mężczyźni. Tymczasem zgłoszenia mogą - i powinni - wysyłać oboje małżonkowie.

Inny zestaw aplikacji, zupełnie pozbawiony instrukcji, rozprowadzane był przez równie niekompetentną co tupeciarską właścicielkę chicagowskiego biura podroży (nazwiska na razie oszczędzimy).

Przekonuje ona m.in., że jej aplikacja gwarantuje wygranie wizy w przeciągu... miesiąca, co jest jawną bzdurą. Inne druki natomiast należy zdyskwalifikować, ponieważ oczekiwanie może trwać do dwóch lat.

"Biznesmenka" ta powołuje się przy tym na swe rzekomo niezwykle bliskie powiązania polityczne z senatorami. Ma to uprawdopodobnić jej zestawy wizowe, przygotowane niechlujnie i bez niezbędnych wyjaśnień. Np. w punkcie numer 6, o wymogach odnośnie fotografii, aplikantów odsyła się stwierdzeniem: "rozdział: Procedura składania zgłoszenia do loterii". Nie wiadomo jednak, o jaki rozdział i jaką publikację chodzi.

Widać, że fragment ten bezmyślnie przepisano z innego opracowania. Redakcja "Expressu", podczas rozmowy z kolporterką niechlujnego druku dowiedziała się, że wzór aplikacji, przedsiębiorcza "biznesmenka" otrzymała z... Immigration and Naturalization Service. Jest to kolejne przekłamanie. Przypominamy, że organizatorem loterii jest Departament Stanu, a nie INS, który wkracza dopiero na końcowym etapie załatwiania formalności.

Jak widać, dystrybutorka tych niestarannych aplikacji nie bardzo orientuje się w wymogach loterii. Przy takim poziomie rozeznania właścicielki, klienci jej biura podroży mogą strącić szansę w loterii wizowej.

-Dostałam informację, że udział w loterii wizowej kosztuje 45 dolarów, a przyjmowanie zgłoszeń trwa do 20 października. Czy to prawda? - pyta pani Marzena z Nowego Jorku.

Sprawdziliśmy. Okazało się, że takie informacje zawarte są na stronie internetowej, zatytułowanej "U.S. Immigration", co może mylnie sugerować, iż jest to oficjalne stanowisko Immigration and Naturalization Service. W nagłówku czytamy: "Green Card Lottery - INS (1 March - 20 Oct 2001). Sugeruje to, że loteria trwa właśnie w tym przedziale czasowym.

Jest to kolejna myląca wiadomość. Zgłoszenia na loterie przyjmowane są bowiem od 1 do 31 października. Podając datę 20 października, organizator nie wyjaśnia, że jest jedynie pośrednikiem, który po otrzymaniu aplikacji od imigranta obiecuje wysłać ją do Kentucky Visa Center, pod oficjalny adres przyjmowania zgłoszeń.

Problem w tym, że korzystając z pośredników nie mamy żadnej pewności, czy rzeczywiście (i kiedy) aplikacja zostanie wysłana. Zaś usługa ta kosztuje 45 dolarów od osoby. I to w sytuacji, gdy - przypomnijmy - udział w programie DV-2003 jest bezpłatny. Dopiero na późniejszym etapie załatwiania wizy, już po wstępnym zatwierdzeniu aplikanta, w grę mogą wchodzić wydatki, przewidziane normalnym cennikiem imigracyjnym.

Oferta została wysunięta przez działającą w Nowym Jorku firmę "DV Information and Registration". Oczywiście, oferowanie pośrednictwa imigracyjnego za pieniądze nie jest nielegalne. Niemal każdy może proponować w podstawowym zakresie swe usługi imigracyjne, lecz wydaje się, że 45 dolarów za bezpłatną formalność jest ceną dość wysoką.

Dla dodatkowego zachęcenia klientów, nowojorska firma przytacza wyniki loterii wizowej DV - 2002, DV-2001 i DV-2000. Całość informacji, licząca 11 stron formatu A-4, opatrzona jest - zapewne dla dodatkowego uwiarygodnienia - zdjęciami amerykańskich budynków rządowych, paszportu i flagi amerykańskiej. Co więcej, adres internetowy, zawierający symbole "US", "immigration" oraz "org" sugeruje powiązania z rządowym adresem internetowym INS, co może wprowadzić w błąd ewentualnych zainteresowanych.

Przy okazji warto też zwrócić uwagę na fakt, że jako sugerowany termin loterii podano datę od 1 marca do 20 października 2001. Tymczasem warunki loterii, Departament Stanu ogłosił dopiero przed ponad miesiącem, nie ujawniając wcześniej żadnych informacji na ten temat. Wynika więc z tego, że organizatorzy nowojorskiej "loterii" prowadzili nabór znacznie wcześniej, nie znając jej zasad. W sposób oczywisty, dodatkowo podważa to wiarygodność organizatorów przedsięwzięcia.

-U nas ogłasza się pośrednik imigracyjny, który za 150 dolarów wpisuje na listę "pewnych" kandydatów do loterii, gwarantując im wygraną - sygnalizuje pan Janusz z Miami na Florydzie.

Przypominamy tu oficjalne stanowisko Departamentu Stanu: korzystanie z usług jakiegokolwiek pośrednika jest indywidualną sprawą zainteresowanego i w żaden sposób nie zwiększa szans aplikanta, w porównaniu z tymi wszystkimi, którzy wypełniają aplikację sami.

Oczywiście można korzystać z usług doświadczonego pośrednika lub adwokata imigracyjnego, o ile mamy pewność, że jego rady są kompetentne i nie spowodują odrzucenia naszego zgłoszenia. W tym jednak przypadku zachodzi uzasadnione podejrzenie, że "pośrednik" jest naciągaczem. Tym bardziej, iż nie istnieją żadne "pewne" listy, zwłaszcza na tym etapie wizowej loterii. (Andrzej Wąsewicz/pr)

loteriaexpressusa
Komentarze (0)