USA: drugi zarażony wąglikiem na Florydzie
Na Florydzie znaleziono drugą osobę zarażoną wąglikiem. Nosicielem bakterii tej choroby okazał się znajomy mężczyzny, który zmarł w piątek na wąglika - podały władze medyczne Florydy.
Człowiek ten nie jest jeszcze chory, ale badanie wykazało, że jest nosicielem wąglika - ostrej, odzwierzęcej choroby zakaźnej, mogącej wywołać m.in. krwotoczne zapalenie płuc. Nowo odkryty nosiciel bakterii został umieszczony w szpitalu i poddany kolejnym badaniom.
Amerykańskie służby sanitarne wykluczają, by zmarły w piątek 63- letni Robert Stevens padł ofiarą użycia broni biologicznej. Zapewniają, że był to odosobniony przypadek. Było to pierwsze zachorowanie na wąglika w USA od 25 lat.
Bakterie tej choroby znaleziono na klawiaturze komputera Stevensa - poinformował Frank Penela, rzecznik departamentu zdrowia Florydy.
Stevens i jego znajomy pracowali razem w biurze popołudniówki "Sun" w miejscowości Lantana. Biuro to zostało zamknięte, a wszystkich 300 jego pracownikom zostanie poddanych badaniom.
Okres wylęgania wąglika wynosi od kilku godzin do kilkunastu dni.
Wcześniej zwracano uwagę, że Stevens zapadł na wąglika tuż po powrocie z Północnej Karoliny, gdzie widziano, jak pił wodę bezpośrednio ze strumyka. (ajg)