USA będą zbroić Ukrainę? To dyplomatyczna zagrywka
Wysłannik Białego Domu ds. Ukrainy Kurt Volker zapowiedział, że Stany Zjednoczone mogą wysłać broń ukraińskiemu wojsku. - Gdyby do tego doszło, byłaby to fundamentalna zmiana. Prawdopodobnie to jednak zagrywka. Tymczasem Ukraina może stać się powodem podziałów między USA i Europą.
Jak powiedział BBC Volker, chodzi o sprzedaż Ukrainie "broni defensywnej", która pozwoliłaby Ukrainie "na przykład wyeliminować czołgi". Według doniesień, może chodzić o 1000 sztuk granatników szwedzkiej produkcji AT-4.
- Nie jest to najlepsza broń na rosyjskie czołgi. To byłby bardziej symboliczny gest - mówi WP specjalista z Centrum Eksperckiego NATO w Madrycie. Dodaje, że Kijów liczył na bardziej nowoczesne uzbrojenie, takie jak pociski przeciwpancerne javelin. Amerykanie mogą jednak obawiać się, że technologia może w ten sposób trafić w ręce wroga ze względu na infiltrację ukraińskich struktur przez rosyjskie służby.
Jednak zdaniem Roberta Chedy, byłego oficera Agencji Wywiadu, obawy są uzasadnione. Zaznacza jednak, że nawet jednak taki symboliczny gest mógłby mieć znaczące konsekwencje.
- Formalnie to by dużo zmieniło, bo Rosja zawsze stawiała warunek, że jeśli USA lub inne państwo Sojuszu dostarczy śmiercionośną broń Ukrainie, to będzie to oznaczało co najmniej eskalację konfliktu - mówi WP ekspert.
Broń jako sygnał
W wywiadzie dla BBC Volker zbagatelizował jednak takie obawy, mówiąc, że ich logika jest "wywrócona do góry nogami". Zasugerował, że taki ruch mógłby pozwolić na uruchomienie "nowego strategicznego dialogu" z Rosją.
Według Chedy to sygnał, że powrót do możliwości zbrojenia Ukrainy (podobne pomysły pojawiały się już wielokrotnie wcześniej) jest w istocie zagrywka dyplomatyczną.
- To środek nacisku amerykańskiego na Rosję do wypełniania porozumień mińskich. Ostatnio jest odnotowywalne złagodzenie stanowiska amerykańskiego i francuskiego w sprawie Syrii, gdzie oba kraje zrezygnowały z warunku usunięcia Baszara al-Asada. To może być powiązane z Ukrainą, bo nie ma wątpliwości, że będzie to transakcja wiązana - wyjaśnia
Podziały na horyzoncie
Sprawę komplikują jednak dwie rzeczy: niejednomyślność w administracji Trumpa oraz odmienne stanowiska USA i państw Europy Zachodniej, szczególnie Francji i Niemiec. Ta pierwsza była widoczna we wtorek, kiedy dzień po wypowiedzi Volkera, Trump oskarżył Ukrainę o działania na rzecz wyboru Hillary Clinton na prezydenta. Chodzi przede wszystkim o starania aktywistki Demokratów ukraińskiego pochodzenia Alexandry Chalupy oraz byłego dziennikarza i polityka partii prezydenckiej Serhija Leszczenki, który w czasie kampanii ujawnił materiały kompromitujące szefa kampanii Trumpa, Paula Manaforta.
Jeśli chodzi o podziały między sojusznikami NATO, są one ewidentne od początku wojny na Ukrainie. Kraje takie jak Francja i Niemcy obawiają się, że decyzja o wysłaniu uzbrojenia doprowadzi do eskalacji. Tymczasem do tego dochodzi kolejna sporna kwestia: przygotowywana przez Kongres nowa porcja antyrosyjskich sankcji, która może potencjalnie uderzyć w europejskie firmy współpracujące przy projekcie Nord Stream 2.
Zdaniem Chedy, kluczowe jest też odmienna wizja relacji z Rosją nowego prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
- Linią Macrona jest większy pragmatyzm. On ma bardzo szeroki plan bolesnych reform oraz mocarstwowe ambicje, a do tego potrzebny jest mu spokój w Europie i przyjazne stosunki z Rosją. Stąd też jego wezwania o intensyfikację rozmów w formacie normandzkim - mówi Cheda.
Krwawy lipiec w Donbasie
Macron zaapelował o nowe spotkanie przedstawicieli Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy w poniedziałek - po najkrwawszym tegorocznym tygodniu walk w Donbasie. Według Kijowa, zginęło podczas nich 12 ukraińskich żołnierzy, a 20 zostało rannych.
Do intensyfikacji konfliktu doszło niemal równocześnie z ogłoszeniem przez donieckich separatystów ogłoszenia nowego, wirtualnego państwa - "Małorosji" - która w zamierzeniu ma zastąpić całe państwo ukraińskie. Według Chedy, był to sygnał Rosji świadczący o niezadowoleniu Moskwy z sytuacji i przynagleniu do stołu negocjacyjnego.