USA apelują do Izraela, by nie zajmował 400 hektarów na Zachodnim Brzegu
Stany Zjednoczone wezwały władze Izraela do zmiany decyzji w sprawie przywłaszczenia sobie 400 hektarów ziem na Zachodnim Brzegu Jordanu. Zajęcie tych terenów ma być odwetem za śmierć trzech młodych Izraelczyków w czerwcu.
- Ta zapowiedź jest sprzeczna z celem, jaki postawił sobie Izrael, czyli wynegocjowaniem z Palestyńczykami rozwiązania dwupaństwowego - ocenił anonimowy przedstawiciel Departamentu Stanu USA. - Wzywamy rząd Izraela, by zmienił tę decyzję - dodał.
Jak przypomniał, Waszyngton od dawna sprzeciwia się izraelskiemu osadnictwu na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Izraelskie wojsko poinformowało, że państwo żydowskie postanowiło przywłaszczyć sobie 400 hektarów ziem w pobliżu osiedla Gva'ot, obok Betlejem. Było to pierwsze takie oświadczenie od rozpoczęcia wojny w Strefie Gazy 8 lipca, do której doprowadziło m.in. uprowadzenie 12 czerwca trzech młodych Izraelczyków. Zostali oni porwani obok grupy osiedli żydowskich Gusz Ecjon. Gva'ot należy do zamieszkanego przez ok. 60 tys. ludzi Gusz Ecjon.
Ciała uczniów szkół talmudycznych znaleziono 30 czerwca. Izrael o zabójstwo oskarżył palestyński Hamas, który kontroluje Strefę Gazy. Ugrupowanie zaprzecza i twierdzi, że jeśli w morderstwo zamieszani byli jego członkowie, to nie on sam nie był o tym poinformowany.
Decyzję Izraela o przywłaszczeniu ziem stanowczo skrytykowały Francja i Egipt, który był mediatorem w rozmowach na temat zawieszenia broni. Porozumienie między Izraelem a Palestyńczykami wynegocjowano w ubiegłym tygodniu.
Także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun wyraził zaniepokojenie najnowszą decyzją Izraela, przypominając, że "osadnictwo jest nielegalne z punktu widzenia prawa międzynarodowego".
Decyzję odrzuciły również palestyńskie władze oraz organizacja broniąca praw człowieka Amnesty International. W oświadczeniu napisała ona, że w ten sposób Izrael chce zagarnąć największe tereny na terytoriach palestyńskich od 1980 roku.