Urzędniczka usłyszała zarzut ws. afery hazardowej
Zarzut przekroczenia uprawnień przy rejestracji automatów do gier hazardowych postawiła Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku urzędniczce Ministerstwa Finansów - poinformował rzecznik prokuratury Janusz Kordulski. To piętnasta osoba podejrzana w śledztwie.
Ministerstwo Finansów jest organem wydającym decyzje legalizacyjne, czyli dopuszcza lub nie, takie automaty do użytku.
- Zarzut związany jest z wydawaniem poleceń rejestrowania automatów do gier, które nie spełniały ustawowych wymogów automatów do gier o niskich wygranych. Posiadamy dowody wskazujące na to, że było to działanie świadome - powiedział Kordulski.
Podejrzana jest osobą z kierownictwa departamentu zajmującego się m.in. hazardem. W zarzucie jest mowa o rejestracji ok. 21 tys. takich automatów. Czy kobieta przyznała się i czy składała wyjaśnienia, tego prokuratura nie ujawnia. Wiadomo jedynie, że jako środki zapobiegawcze zastosowała poręczenie majątkowe (kwoty poręczenia również nie ujawnia) oraz zakaz opuszczania kraju.
Jak dodał prokurator Kordulski, w sprawie jest podejrzanych obecnie piętnaście osób, śledztwo jest przedłużone do połowy grudnia. Początkowo zarzuty stawiano głównie rzeczoznawcom, podejrzanym o to, iż niezgodnie z prawdą poświadczali, że automatów do gier losowych nie można przeprogramować, by dawały wysokie wygrane. W ostatnim czasie zarzuty postawiono także dwóm osobom z firm, które zajmowały się organizowaniem gier hazardowych na automatach.
Według prokuratury, rzeczoznawcy pisali w swych opiniach, iż urządzenia są prawidłowo zabezpieczone przed ingerencją osób nieupoważnionych, gdy w rzeczywistości możliwy był dostęp do ich oprogramowania i zmiana ustawień. Poświadczali również, że automaty umożliwiają jedynie tzw. niskie wygrane, gdy w rzeczywistości, po zmianie oprogramowania, możliwe były - niezgodnie z przepisami - wygrane powyżej 15 euro.
Cały proceder opiera się właśnie na tym, że automaty rejestrowane jako maszyny dające tzw. niskie wygrane, można było nielegalnie przeprogramować, by dawały także wyższe wygrane.
W kwietniu 2009 r. funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zabezpieczyli w całym kraju ponad trzysta automatów, tzw. jednorękich bandytów, co do których są podejrzenia, że możliwe były na nich wysokie wygrane.
Automaty dające wysokie wygrane mogą być używane jedynie w kasynach i salonach gier, a są podejrzenia, że właśnie takie urządzenia były stawiane np. w pubach czy na stacjach benzynowych, ale jako automaty umożliwiające tzw. niskie wygrane.
Policja i prokuratura oceniają, że straty Skarbu Państwa mogą sięgać nawet kilku miliardów złotych. Chodzi o to, że automaty o niskich wygranych opodatkowane są ryczałtową kwotą miesięczną, zaś o wysokich - już 45% podatkiem.