Urzędnicy zaskoczyli - będzie prohibicja w centrum miasta
Dla tłumu turystów odwiedzających latem Wrocław i mieszkańców swego miasta jego radni przygotowują nie lada niespodziankę. Nie będzie to jednak ultranowoczesny park rozrywki lub koncert jakiejś megagwiazdy. Będzie to, uwaga, prohibicja!
Od godz. 21 wieczorem do 6 rano w sklepach na Starym Mieście na butelki z alkoholem będzie sobie można co najwyżej popatrzeć. Albo zapłacić znacznie więcej – w kawiarni czy restauracji, których zatroskani o nasze wątroby radni jakoś nie zamykają.
Samopoczucia urzędnikom nie psuje też fakt, że jeszcze zimą wydali 200 nowych koncesji na sprzedaż alkoholu. Zrobili w konia przedsiębiorców? Najwyraźniej.
– Zakaz oznacza spadek obrotów o ponad połowę. Nie będziemy w stanie się utrzymać, będę musiała zwolnić połowę personelu – rozkłada ręce Marzena Przymuszała (40 l.), która od 11 lat prowadzi sklep całodobowy przy wrocławskim Rynku. – Zainwestowaliśmy fortunę w sklep całodobowy, zapłaciliśmy z góry za rok koncesji, a teraz pójdziemy z torbami – dodaje zdruzgotana Anna Jajuga (30 l.).
Skąd ten pomysł wziął się w głowach urzędników? – Robimy to dla mieszkańców. Wielu z nich skarży się, że klienci nocnych sklepów w centrum zakłócają porządek publiczny – tłumaczy Paweł Czuma (38 l.), rzecznik magistratu.
Co na takie tłumaczenie mieszkańcy? Wielu z nich rozwścieczył ten pomysł. Zaledwie w dwa dni zebrało się na portalu internetowym ponad 11 tysięcy przeciwników zakazu, czyli więcej niż podczas głośnej w mieście akcji: stop płatnej autostradowej obwodnicy Wrocławia. Tylko czy to pomoże?
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Nie chcemy takiego księdza!