Urzędnicy przyznali kontrakt za 756 mln zł bez przetargu, nie chcą ujawnić swojej tożsamości
GDDKiA odmawia ujawnienia nazwisk urzędników, którzy przyznali bez przetargu wart 756 mln zł kontrakt na budowę odcinka C autostrady A2. Po tym, jak DSS S. A. ogłosił upadłość zostawiając setki milionów złotych długów i niedokończoną autostradę, podwykonawcy mówią wprost, że zostali oszukani zarówno przez DSS, jak i przez rząd. Z dokumentów, do których dotarła Wirtualna Polska wynika, że już przed przyznaniem kontraktu firmie, która nigdy nie zbudowała nawet kilometra drogi, urzędnicy mieli do niej szereg zastrzeżeń, wybrali jednak konsorcjum z jej udziałem spośród 26 chętnych do budowy A2.
20.06.2012 | aktual.: 21.06.2012 13:30
Przeczytaj też: Oszukani przedsiębiorcy chcą zablokować Stadion Narodowy w dniu otwarcia Euro Grożą oszukanym przy budowie autostrad przedsiębiorcom, że zaleją ich betonem
28 czerwca 2011 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpoczyna konsultacje z przedsiębiorstwami zainteresowanymi dokończeniem dwóch odcinków autostrady A2, której budową zajmował się do 13 czerwca chiński COVEC. Do negocjacji zgłasza się 26 podmiotów, spośród nich, do wyłącznych negocjacji 11 lipca wyłonione zostaje konsorcjum firm Dolnośląskie Surowce Skalne S. A. i Bögl a Krysl, z DSS jako liderem. Trzy dni później, już po negocjacjach, 14 lipca GDDKiA przekazuje tym firmom informację o brakach w dokumentach, które w założeniu miały potwierdzać wiarygodność konsorcjum, obie firmy moją uzupełnić brakujące dokumenty do dnia podpisania kontraktu. Generalna dyrekcja wskazuje m.in. szereg zastrzeżeń odnośnie kluczowych dla realizacji projektu pracowników, którzy mają nadzorować budowę autostrady. 1 sierpnia GDDKiA podpisuje umowę z DSS i Bögl a Krysl, a 3 sierpnia przekazuje konsorcjum plac budowy.
Mimo zapewnień, że firma DSS została dokładnie sprawdzona i nie było co do niej zastrzeżeń, w udostępnionym nam protokole postępowania dotyczącego przyznania zamówienia GDDKiA pisała już w lipcu 2011 roku o otrzymanych od konsorcjum dokumentach: "Zamawiający po ich sprawdzeniu przekazał w dniu 14/07/2011 r. informację Wykonawcy o dokumentach, które nie potwierdzają spełnienia postawionych przez Zamawiającego warunków." Braki wyliczono w pięciu punktach, zajmujących ponad dwie strony liczącego dziewięć stron protokołu. Pierwszy z punktów dotyczył "spełnienia warunków udziału w postępowaniu w zakresie Potencjału Kadrowego".
Zastrzeżenia dotyczyły osób zgłoszonych jako kierownik budowy, główny projektant drogowy oraz główny projektant mostowy. O ostatnim z nich czytamy, że "nie został potwierdzony warunek wykazania doświadczenia przy sporządzaniu dokumentacji projektowej, w której projektant zaprojektował przynajmniej dwa obiekty mostowe w ciągu dróg klasy A lub S, o rozpiętości przęsła min. 20 m (każdy). Wykonawca nie wykazał (w oryginalnym dokumencie słowa "nie wykazał" są podkreślone i pogrubione - przyp. red.) szczegółowo (nazw, długości) dwóch konkretnych obiektów mostowych, którymi projektant powinien się legitymować, w celu potwierdzenia minimalnych wymagań". Podobne zastrzeżenia odnośnie niezbędnego minimalnego doświadczenia dotyczą również dwóch pozostałych pracowników o nieustalonej tożsamości. Z udostępnionych nam protokołów usunięto imiona i nazwiska pracowników DSS, których dotyczyły dokumenty złożone w GDDKiA.
Wykonawca rzetelnie sprawdzony?
Wątpliwości komisji decydującej o wyborze DSS mógł wzbudzić również brak odpowiednich zaświadczeń z ZUS i urzędu skarbowego o niezaleganiu z opłatami. Z udostępnionego nam protokołu postępowania komisji wynika, że zaświadczenia takie zostały przekazane, jednak "daty ich wystawienia nie zawierają się w wymaganym trzymiesięcznym okresie wystawienia przed planowaną datą zawarcia umowy". Mimo krótkich terminów składania ofert, DSS miał czas na skompletowanie dokumentów, ponieważ zaakceptowano dopiero drugą ofertę złożoną przez tę firmę. Jak poinformowała nas Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA, pierwsze zgłoszenie DSS zostało odrzucone ze względu na brak doświadczenia, firma otrzymała kontrakt dopiero w drugim zgłoszeniu, gdy ubiegała się o dokończenie budowy autostrady jako lider konsorcjum z Bögl a Krysl.
W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce 18 maja 2012 roku Urszula Nelken, zapewniała, że konsorcjum zostało dokładnie sprawdzone, wszystkie procedury zostały zachowane (zobacz dokumenty na stronie internetowej GDDKiA). Pozytywnie zakończyło się również postępowanie NIK w tej sprawie. - Zgodnie z prawem zamówień publicznych została sprawdzona kondycja całego konsorcjum, mówiąc prościej, sprawdzaliśmy, czy konsorcjum udźwignie budowę. Ideą wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego jest możliwość łącznego spełniania warunków udziału w postępowaniu, zarówno jeśli chodzi o potencjał kadrowy, jak i sytuację ekonomiczno-finansową, czy właśnie doświadczenie. Taką obowiązkową weryfikację przeszedł też wykonawca odcinka C, czyli konsorcjum firm DSS i Bögl a Krysl, i przeszedł ją oczywiście pozytywnie. Potwierdzeniem tego, że wybór był słuszny, jest to, że pomimo upadku
współkonsorcjanta, ta budowa jest kontynuowana, co więcej, od momentu, kiedy dokonała się zmiana lidera konsorcjum, a potem Bögl a Krysl przejął 100 procent robót, budowa postępuje w takim tempie, jakie nigdy wcześniej nie miało miejsca - mówiła nam Urszula Nelken.
W tej samej rozmowie rzeczniczka GDDKiA wyjaśniała, że poza ceną, przy wyborze wykonawcy brano pod uwagę również inne kryteria. - W każdym postępowaniu rozstrzyganym przez generalną dyrekcję, zanim przyjdzie do wskazania ceny, która jest ostatecznym i najbardziej zobiektywizowanym, wymiernym czynnikiem, wcześniej wszystkie podmioty muszą wykazać się doświadczeniem, kadrą, referencjami itd. Znają warunki zamówienia, wiedzą, czego się konkretnie oczekuje, w specyfikacji warunków zamówienia wszystko jest dokładnie opisane. Cena nie jest jedynym kryterium, co często powtarzają dziennikarze, po ekspertach, którzy im to wskazują. Cena jest tylko kryterium ostatecznym - mówiła Urszula Nelken. Tajna komisja
Protokoły udzielenia zamówienia wskazują jednak, że GDDKiA niezbyt restrykcyjnie podeszło do innych niż cena wymagań stawianym kontrahentowi. Jest to o tyle istotne, że 26 firm i konsorcjów, w tym renomowanych firm budujących drogi w całej Europie, musiało okazać się nie tylko droższych, ale też tak samo lub mniej wiarygodnych, co zwycięzca rywalizacji o budowę autostrady. Czy pozostałe oferty były przygotowane jeszcze gorzej lub wskazywały, że pozostali wykonawcy będą jeszcze mniej rzetelni niż lider konsorcjum - DSS? Czy wbrew oficjalnym deklaracjom, to cena była jedynym kryterium przyznania zamówienia?
Te pytania moglibyśmy zadać członkom komisji powołanej do wyłonienia wykonawcy odcinka C autostrady A2. Niestety, warszawski oddział GDDKiA, który nadzorował postępowanie ws. zamówienia odmówił nam udzielenia informacji o składzie osobowym komisji. Nie wyrażono zgody nawet na wskazanie, kto komisji przewodniczył. Co ciekawe, również z udostępnionego przez GDDKiA protokołu "postępowania o udzielenie zamówienia publicznego z wolnej ręki" usunięto część danych zawartych w tym dokumencie - zniknęły wszystkie nazwiska urzędników z komisji, a także osób reprezentujących konsorcjum, które otrzymało zamówienie. Jedyne nazwisko osoby związanej ze sprawą, to jak można wywnioskować z regulaminu udzielania zamówień publicznych w GDDKiA, dyrektor warszawskiego oddziału generalnej dyrekcji, którą jest Elżbieta Brenda. Według tego regulaminu, odpowiada za "nadzór nad prawidłowym tokiem postępowania o udzielenie zamówienia publicznego oraz prowadzenie dokumentacji".
W piśmie podpisanym przez zastępcę dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA Dariusza Zielińskiego czytamy, że uzasadnieniem odmowy udostępnienia składu komisji jest ochrona danych osobowych urzędników, którzy w niej zasiadali. Według oficjalnego stanowiska generalnej dyrekcji, skład komisji można ujawnić tylko, jeśli zgodzą się na to sami członkowie komisji. "Żaden z ww. pracowników nie wyraził zgody na udostępnienie ww. danych w celu realizacji przedmiotowego Wniosku" - czytamy w uzasadnieniu.
O opinię na temat tej odmowy poprosiliśmy Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, jak się okazuje, odmowa udzielenia informacji o danych osobowych urzędników sprawujących funkcje publiczne jest niezgodna z prawem. - Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych. Ust. 2 ww. przepisu (ustawy o dostępie do informacji publicznej - przyp. red.) stanowi zaś, iż prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. Ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne, mających związek z pełnieniem tych funkcji, w tym o warunkach powierzenia i wykonywania funkcji, oraz przypadku, gdy osoba fizyczna lub przedsiębiorca rezygnują z przysługującego im prawa - czytamy w opinii GIODO przesłanej Wirtualnej Polsce.
GIODO zwraca też uwagę, że z oficjalnego dokumentu, jakim jest protokół z postępowania o udzieleniu zamówienia publicznego nie można wykreślać danych osobowych urzędników. - Mimo, że w każdym przypadku, zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, o udostępnieniu żądanych informacji, w określonym stanie faktycznym i prawnym, rozstrzyga podmiot, w którego dyspozycji informacje te się znajdują i wyłącznie w jego gestii pozostaje ocena, czy można je udostępnić, to w opisywanej przez Pana sprawie należy uwzględnić także przepisy ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych, zgodnie z którymi postępowanie o udzielenie zamówienia jest jawne (art. 8). Tym samym, jeśli protokoły z prac komisji (w tym informacja o jej składzie) stanowią dokumentację przetargową to również powinny być objęte tą jawnością. Dodatkowo należy zauważyć, że mimo, że przy składzie komisji przetargowej mamy do czynienia z danymi osobowymi osób, które ją tworzą, to są to jednocześnie tzw. dane służbowe. Bowiem imiona i
nazwiska pracowników oraz wszelkie inne informacje o konkretnym pracowniku związane z wykonywaniem obowiązków służbowych (np. służbowy adres e-mail, czy też służbowy numer telefonu, pełniona funkcja) stanowią dane służbowe i mogą być wykorzystywane przez pracodawcę - także bez zgody osoby, której one dotyczą - zaznacza GIODO, wskazując też na wyrok Sądu Najwyższego, który potwierdza tę interpretację (wyrok z dnia 19 listopada 2003 r. o sygn. I PK 590/02).
Utajniona "prywatność" decyzji urzędników
Udostępnienie nam dokumentów związanych z przyznaniem budowy odcinka C autostrady A2 konsorcjum firm DSS S.A. i Bögl a Krysl zrodziło więcej pytań niż odpowiedzi. Jak 26 podmiotów mogło zostać prześwietlonych m.in. pod kątem kondycji finansowej i potencjału kadrowego w ciągu 14 dni, skoro konsorcjum, które wybrano do wyłącznych negocjacji nie ma nawet odpowiednich zaświadczeń z ZUS i urzędu skarbowego, bez których zwykły przedsiębiorca nie otrzyma żadnego kredytu z banku?
Kto reprezentował konsorcjum tak skutecznie, że mimo licznych wątpliwości zaznaczonych w oficjalnych dokumentach, reprezentant wywalczył przyznanie zamówienia? Czy mogła być to znana osobistość, np. Kazimierz Marcinkiewicz, który w 2011 roku, jak informował "Dziennik Gazeta Prawna", negocjował w imieniu DSS odroczenie zapłaty za kupioną od Skarbu Państwa kopalnię w Złotoryi, inkasując za to 64 tys. zł?
Jaka "prywatność osoby fizycznej" związana z przyznawaniem zamówień publicznych kryje się za utajnieniem danych osób, które rozstrzygały o przyznaniu lukratywnego kontraktu? Dlaczego urzędnicy, którzy dokonali właściwego, jak utrzymuje GDDKiA wyboru, nie chcą ujawnić swoich nazwisk? Odpowiedzi na te pytania są na razie tajemnicą DSS oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Działalność firmy DSS S. A. od maja była przedmiotem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Postępowanie dotyczy niewypłacenia podwykonawcom co najmniej 30 mln zł. - Śledztwo dotyczy niewywiązywania się przez firmę Dolnośląskie Surowce Skalne w okresie sierpień 2011 - marzec 2012 z umów na rzecz podwykonawców i wprowadzenia ich w błąd co do zamiaru i możliwości zapłaty - mówił w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.
12 czerwca śledztwo związane z aferą A2 przejęło CBA. Według informacji podawanych przez telewizję TVN24, poza nieprawidłowościami w płatnościach na rzecz podwykonawców, agencja zbada również zawarcie kontraktu z DSS i Bögl a Krysl, sprawdzi także, czy do budowy autostrady nie używano gorszych i tańszych materiałów.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska