Urządzenia diagnostyczne nie pracują bo nie ma pozwolenia
Kilkunastu urządzeń diagnostycznych w Małopolsce oficjalnie nie można używać, bo ministerstwo spóźnia się z publikacją odpowiedniego rozporządzenia - oburza się "Dziennik Polski".
13.01.2011 | aktual.: 13.01.2011 09:54
W tarnowskim Specjalistycznym Szpitalu im. E. Szczeklika zainstalowano niedawno nowy angiograf. To urządzenie, które służy do badania i oczyszczania tętnic wieńcowych. Dzięki niemu można uratować życie pacjentom w ostrych stanach zawałowych lub zespołem wieńcowym.
Dwa lata miał departament Ministerstwa Zdrowia na przygotowanie przepisów wykonawczych, określających m.in. warunki dopuszczenia do użytkowania urządzeń wykorzystujących promienie jonizujące, czyli m.in. aparatów rentgenowskich, tomografów i angiografów. To efekt nowelizacji ustawy o prawie atomowym z 2008 r. Termin minął 25 grudnia ubiegłego roku.
Z powodu braku odpowiedniego rozporządzenia szpitale, firmy stomatologiczne i przychodnie, które zakupiły nowe aparaty, nie mogą ich wykorzystywać do leczenia bez zezwolenia Wojewódzkiego Inspektora Sanitarno-Epidemiologicznego. A ten bez podstawy prawnej nie może wydać zgody.
Departament Głównego Inspektoratu Sanitarnego Ministerstwa Zdrowia opublikował komunikat, zalecający stosowanie dotychczasowych przepisów. Nie stanowi on jednak podstawy prawnej. To sytuacja kuriozalna.
Na biurku wojewódzkiego inspektora sanitarnego czeka jeszcze 13 kolejnych wniosków o zezwolenie na użytkowanie urządzeń wykorzystujących promienie jonizujące. 12 dotyczy aparatów RTG dla gabinetów stomatologicznych, a trzynasty - urządzenia ogólnodiagnostycznego, przeznaczonego do prześwietlania układu kostno-płucnego. Każdy dzień zwłoki to strata dla pacjentów i właścicieli urządzeń.
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że prace nad dokumentem są w toku, a opóźnienie spowodowane jest licznymi uwagami do rozporządzenia, które może zostać opublikowane jeszcze w styczniu - kończy "Dziennik Polski".