Urodzeni, by błyszczeć
Nazwisko dostają w prezencie. Razem z nim zainteresowanie opinii publicznej i wszelkie związane z tym szanse. Często jednak jedynym pomysłem na życie staje się samo zaistnienie w mediach.
02.04.2012 | aktual.: 02.04.2012 11:03
Wróżka Viktoria z Warszawy w skupieniu pochyla się nad tarotem. Po chwili z zadowoleniem cmoka nad odkrytą kartą. Cesarzowa to symbol sukcesu i nieograniczonych wręcz możliwości – wyjaśnia portalowi Gazeta.pl. Cesarzowa to karta Kasi. A Kasia to Katarzyna Tusk. Córka premiera. Wszystkie jej plany powinny się powieść. – U niej nie ma ciężkiej pracy. Ona ma tak jakoś... wszystko tak jej ładnie przychodzi.
Jednak czy trzeba się uciekać do magii, żeby dojść do takiego wniosku? Dzieci polityków, zwłaszcza tych z pierwszych stron gazet, od początku mogą liczyć na zainteresowanie opinii publicznej. Media ogarnia entuzjazm już na samą wieść, że się rodzą. „Państwo Sarkozy pokazali córeczkę!" – krzyczały nagłówki francuskich gazet, nie tylko tabloidów. Potem zainteresowanie jest proporcjonalne do funkcji rodzica i wyczynów potomka.
Odległość jabłka od jabłoni
Każde niepowodzenie wychowawcze obciąża. Kiedy niepełnoletnie wówczas bliźniaczki Barbara i Jenna Bush sięgnęły w pubie po alkohol, media pytały prezydenta Stanów Zjednoczonych – nawiązując z udawaną troską do burzliwej młodości samego George'a W. Busha – czy daleko pada jabłko od jabłoni. U nas dzięki Przemysławowi Wałęsie wszyscy wiedzą, co to pomroczność jasna. Gdy zaś Leszek Miller był premierem, zastanawiano się, czy syn, również Leszek, nie przysporzy mu kłopotów działalnością biznesową.
Dzieci polityków nie mają lekko. Dorastają w rodzinach w pewnym sensie niepełnych. Robiący kariery ojcowie zazwyczaj nie poświęcają im wiele czasu. Kontakty z rówieśnikami też nie są proste. „Kiedy się urodziłam, ojciec już był ministrem. Chyba na początku liceum, gdy zmieniłam środowisko, zaczęłam się trochę wstydzić tego, że chodzi za mną ktoś z ochrony. Bardzo chciałam być bliżej innych, taka jak inni, niż wyróżniać się. Nie rzucać się w oczy" – opowiada Monika Jaruzelska w „Sztuce Życia", wydaniu specjalnym „Polityki". „To nazwisko wywoływało wyczuwalną izolację" – mówi z kolei w książce „Marzenia i tajemnice" Bogdan Wałęsa. „Rówieśnicy nie tyle odwracali się do mnie plecami, ile traktowali mnie inaczej, z dystansem. Nie kumpel z podwórka, ze szkoły, z uczelni, ale syn Wałęsy".
Dzieci polityków muszą się zmagać ze sławą swoich rodziców. I żyć ze świadomością, że raczej nie uda się im dorównać. A prominentni ojcowie nie zawsze potrafią wykazać się delikatnością. Aleksander Kwaśniewski nie ma oporów, by publicznie wypominać córce, że w jej wieku był mężem, ojcem, kierował „Sztandarem Młodych" i otrzymał propozycję wejścia do rządu. Można przypuszczać, że i prywatnie też nie szczędzi córce takich uwag. – Ola, mam wrażenie, ciągle jest przed wyborem swojej drogi (...). Ma to też swoje zalety. Wolność, możliwość wyborów jest rzeczą piękną. Ale ten czas, gdy na coś trzeba się decydować, jest coraz bliżej – napomina były prezydent.
Jest jednak druga strona medalu: znane nazwisko i twarz to także kapitał, który otwiera wiele drzwi. W ten sposób Jenna Bush-Hager – ta sama Bushówna, którą kiedyś przyłapano na piciu alkoholu – z nauczycielki została dziennikarką NBC. Pracuje w „Today", flagowej audycji stacji. Do innego programu NBC trafiła jako korespondentka i reportażystka Chelsea Clinton, córka innego prezydenta Billa Clintona.
Prof. Hanna Palska, socjolog z Collegium Civitas, zwraca jednak uwagę, że w Europie Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych trudno byłoby obsadzić dzieci urzędujących polityków w rolach celebrytów. W Polsce nie stanowi to problemu.
Modna stylizacja
66 mln odsłon, 4,5 mln indywidualnych użytkowników. Sukces bloga Kasi i Zosi, czyli Katarzyny Tusk i jej przyjaciółki Zofii Cudny, mieści się w tych liczbach. Portal Makelifeeasier, choć w sposób dyskretny – słowo „Tusk" nie pada tam w żadnym kontekście – wykorzystuje fakt, iż blogerka jest córką premiera. To z pewnością przyczyniło się do tego, że serwis zaistniał w sieci. Ale samo nazwisko nie wystarczyłoby do zdobycia i utrzymania aż tak dużej popularności. Blog jest prowadzony profesjonalnie. I bardzo dojrzale jak na 24-letnią studentkę. Nic tu nie jest dziełem przypadku.
Znane nazwisko i twarz to także kapitał, który otwiera wiele drzwi
Kasia między dobieraniem ciuchów umiejętnie sprzedaje informacje o sobie. Widziana przez pryzmat bloga wydaje się być sympatyczną dziewczyną z sąsiedztwa. Lubi czapki i Sherlocka Holmesa. Wystawia ryjek do słońca niczym surykatka. Niestety ma lekko odstające uszy. Nogi jak u kaczuszki. Chadza na spacery do parku Oliwskiego. Ma chłopaka, co ilustruje zdjęciem trzymającej jej dłoń męskiej dłoni. Przypomina, że podczas noszenia szortów pośladki muszą być zakryte. Wieczorami ogląda „Dr. House'a". Nie wiadomo tylko, kiedy się uczy – jest w końcu studentką psychologii.
Grono jej fanów ciągle rośnie. Do porannych programów śniadaniowych dziennikarze zapraszają już nie tylko Kasię i Zosię z Makelifeaesier, ale i dwóch prześmiewców – Macieja oraz Lucjana, którzy z coraz większym powodzeniem prowadzą parodię ich bloga pod wdzięcznym tytułem Makelifeharder.
Zainteresowanie samo się nakręca. Sukces niesie ze sobą kolejne wyzwania – kilka miesięcy temu Kasia zadebiutowała jako felietonistka magazynu „Flesz". Aneta Wikariak, redaktor naczelna magazynu, tłumaczyła, że – po przyjrzeniu się uważnie blogowi – redakcja doszła do wniosku, że „recepta na sukces to nie tylko nazwisko Kasi. Ona po prostu pokazuje świetne stylizacje. Zawsze modne i – co bardzo ważne – w bardzo przystępnych cenach".
Profesor Zbigniew Bajka, medioznawca, przyznaje, że wybór właśnie mediów jako miejsca pracy jest dla dzieci polityków w pewien sposób naturalny. Polityka i dziennikarstwo to dwa przenikające się światy. Dzieci polityków dorastają w obecności mikrofonów i kamer. To oczywiste, że do taty przyjeżdżają z telewizji nagrywać „setkę" i że częściej można go zobaczyć w wieczornych wiadomościach niż w domu. – Można przypuszczać, że ta symbioza skutkuje tym, iż częściej wybierają zawód związany z mediami – mówi Bajka.
W ślady ojca – w końcu przez większość życia dziennikarza, a nie premiera – wiele lat temu poszedł Wojciech Mazowiecki, syn Tadeusza Mazowieckiego. W „Gazecie Wyborczej" pracował od jej początków, był sekretarzem redakcji ze specjalnością wymyślacz tytułów. W 2002 r. przeszedł do „Przekroju", w którym jako szef działu krajowego pisywał polityczne komentarze. Dziś jest dyrektorem programowym Superstacji.
Michał Tusk, syn premiera, też postawił na tradycyjne dziennikarstwo, więc sławą nie dorównuje siostrze. Od 2005 r. pracuje w trójmiejskim dodatku „Gazety Wyborczej". Specjalizuje się w transporcie. Uwagę publiczną przykuł tylko raz, gdy znalazł się w grupie dziennikarzy zaproszonych do Chin na konferencję dotyczącą kolejnictwa. Pojawiły się sugestie, że w tę „podróż życia" pojechał właśnie dlatego, że jest synem premiera. „Michał Tusk był w Chinach nie jako syn premiera, lecz dziennikarz »Gazety Wyborczej«: ekspert od dróg, komunikacji miejskiej i kolei. Pojechał tam na zaproszenie PKP na kongres kolei dużych prędkości, za wiedzą i zgodą redakcji" – wyjaśniała „Gazeta".
I dodawała, że Michał Tusk jest dziennikarzem dłużej niż synem premiera.
Taniec z prezydentównami
Medialna kariera Kasi Tusk zaczęła się w „Tańcu z gwiazdami". Ten show TVN produkuje celebrytów – najczęściej ludzi znanych głównie z tego, że są znani na skalę masową. Kilku milionom widzów zasiadającym przed telewizorami w niedzielny wieczór zapewnia rozrywkę, wystawiając na parkiet gwiazdki, znanych sportowców lub właśnie potomstwo polityków.
Kasia Tusk w trakcie występów mówiła pismu „Gala": „Nie przeszkadza mi to, że jestem z klucza »córka polityka«. Bo tak jest i nie mam zamiaru się tego wstydzić. Nie będę teraz udawać, że jestem w »Tańcu z gwiazdami«, bo dokonałam czegoś wielkiego". Wcześniej TVN dał szansę Oli Kwaśniewskiej i Marii Wiktorii Wałęsie. Obie wystąpiły w kategorii: córki byłych prezydentów.
Przez lata Aleksandrę Kwaśniewską trzymano z daleka od mediów. Do Pałacu Prezydenckiego wprowadziła się jako nastolatka. Nad jej karierą czuwała Jolanta Kwaśniewska. W 2001 r. głośnym echem odbiło się wprowadzanie Oli na światowe salony. 21-letnia wówczas studentka psychologii pojawiła się w towarzystwie matki na balu debiutantek w Paryżu. Jednak to, co mogło okazać się pomocne w przypadku powodzenia międzynarodowych planów Aleksandra Kwaśniewskiego, okazało się bezużyteczne, kiedy światowa kariera byłego prezydenta zakończyła się, zanim się rozpoczęła.
Aleksandra Kwaśniewska powróciła do anonimowości i wyszła z niej dopiero dzięki „Tańcowi z gwiazdami". To był ostatni moment, by wykorzystać zainteresowanie widzów i pokazać Olę światu. Świetnie zna włoski. Przez semestr studiowała historię sztuki we Florencji. Tańczy salsę. Interesuje się fotografią. Pracę z psychologii napisała na temat syndromu drugiego miejsca w sporcie. Nie pali. I nie ma pomysłu na to, co chce robić w życiu. Pomocną dłoń wyciągnął TVN, proponując udział w „Tańcu z gwiazdami". Kwaśniewski mówił wtedy: – Bałem się, że za mało w niej będzie ofensywności, która jest potrzebna młodemu pokoleniu. Jednak Jolanta Kwaśniewska bardziej optymistycznie oceniała, że dla ambitnej córki, która myśli o doktoracie, otworzyły się jednak nowe możliwości.
Ale eksperci od budowania medialnych karier są zgodni: Kwaśniewska zaistniała zbyt późno. Chociaż po „Tańcu z gwiazdami" dostała w TVN własny program, szybko okazało się, że nie jest w stanie przyciągnąć widzów. Oficjalnie jednak powodem rozstania ze stacją było wykorzystanie występu w „Dzień dobry TVN" do obrony ojca. Nieoczekiwanie dla wszystkich Ola zaczęła przekonywać widzów, że Aleksander Kwaśniewski podczas ataku „filipińskiej choroby" był zupełnie trzeźwy.
Dziś Kwaśniewska jest współprowadzącą program „Mała czarna" w TV4. Prowadzi też w niedzielne południe własną audycję „Niedziela słodko – Kwaśniewska" w Radiu Planeta FM należącym do grupy Eurozet. Popularność podtrzymuje, zwierzając się ze swego życia tabloidom. – Absolutnie jestem zdeterminowana, żeby założyć rodzinę – mówi w rozmowie z „Super Expressem". Czytelnicy tabloidu wiedzą też, że nie lubi, gdy bliscy mówią o niej singielka. – Już wolę, gdy mnie nazywają starą panną, to już bardziej pasuje – kokietuje.
Z kolei Maria Wiktoria Wałęsa występ w „Tańcu w gwiazdami" wykorzystała jedynie do dołączenia do celebryckiej gromadki. Córka byłego prezydenta, chociaż studiów nie skończyła, zaczynała jako asystentka swego ojca. Prowadziła jego kalendarz, umawiała go z mediami. Po wyjeździe do Warszawy i występie w „Tańcu z gwiazdami" bulwarówki donosiły o jej celebryckim życiu. Imprezach, w których brała udział, przyjaźni z tancerką Edytą Herbuś, tatuażu na plecach czy kolejnej śmiałej kreacji. Zapytana przez dziennikarkę „Gali" o to, jak chciałaby się określić, odpowiadała: „Szukająca własnej legendy córka człowieka legendy". Poszukiwania okazują się trudne. Towarzysząc Lechowi Wałęsie podczas uroczystości z okazji 20. rocznicy wyborów 4 czerwca, włożyła T-shirt z krzykliwym napisem: „Celebrity Nation". Konsternację gazet zbyła krótko: „Ale o czym my mówimy?! To było święto wolności i ten T-shirt był jej manifestem". Wkrótce potem ogłosiła, że zakłada fundację – Celebrity Nation właśnie. Jednak już pytanie, czym owa
instytucja ma się zajmować, okazało się dla przyszłej prezes zbyt trudne. Fundację ostatecznie sąd w Lublinie zarejestrował dopiero w styczniu tego roku. Nie sposób jednak się z nią skontaktować – ani telefonicznie, ani e-mailowo.
Nie wszystko na sprzedaż
Jednak o tym, że nie wszystko stracone i nawet w domu słynnego polityka można się wybić na samodzielność, świadczy kariera aktorska Agaty Buzek. Dziś mało kto myśli już o niej – córka byłego premiera czy córka byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. A z nazwiskiem kojarzy się brawurowo zagrana rola Sabiny w czarnej komedii „Rewers".
Osiągnięcia zawodowe Buzkówny są wymierne: nagroda jury i nagroda publiczności dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni w 2010 r., Orły 2010 oraz tytuł Shooting Star 2010 na 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Agata Buzek wykorzystuje dziś solidne, wyniesione z czasów dzieciństwa wykształcenie: znajomość języków, porządną szkołę aktorską. Nie ukrywa, że lubi pracować za granicą i zatrudniają ją wybitni. Grała u Petera Greenawaya w „Straży nocnej", a także obok Emily Watson w „Wichrach Kołymy" u holenderskiej reżyserki Marleen Gorris.
Popularność umiejętnie łączy z zaangażowaniem społecznym. Brała udział w kampaniach Polskiej Akcji Humanitarnej, wspierała opozycję na Białorusi, była obserwatorem wyborów na Ukrainie. Bierze udział w akcjach na rzecz zwierząt ze schronisk. I swobodnie mówi o wartościach, które wyniosła z domu. – Nie wyobrażam sobie, żeby moje życie miało składać się tylko z pracy, życia małżeńskiego i towarzyskiego. Wydaje mi się, że to za mało – mówi. Nie unika też odpowiedzi na pytania o sprawy kontrowersyjne. „Jesteś przeciwna metodzie in vitro i aborcji?" – pyta dziennikarka „Zwierciadła". „Mogę mówić tylko o tym, co staram się stosować w moim życiu. O pewnych rzeczach nie daję sobie prawa decydować, a może raczej staram się szanować fakty, które nie zawsze rozumiem, i zadania być może trudniejsze, które się dostało w życiu" – mówi aktorka.
Są też dzieci polityków, które do mediów nie lgną. Nie wiemy, czy potrafią tańczyć, czy są ładne i czy modnie się ubierają. Prywatności pięciorga dzieci konsekwentnie strzeże obecna prezydencka para. Rodzinę Bronisława Komorowskiego poznaliśmy podczas kampanii prezydenckiej. Wtedy to – by wyeksponować różnice między sobą a Jarosławem Kaczyńskim – Komorowski zapowiedział, że żona i dzieci staną się jego orężem.
Ale dzieci prezydenta w portretach rodzinnych stanowiły jedynie tło. Na oficjalnej stronie prezydenta nie ma o nich nawet wzmianki. Najstarsza córka Zofia jest zatrudniona w Pracowni Badań i Innowacji Społecznych Stocznia. To fundacja, która „powstała w celu krytycznego i rzetelnego opisywania wyzwań dotyczących życia społecznego w Polsce". Maria Makowska, kolejna córka, pracuje w związanym z Polsko-Amerykańską Fundacją Wolności stowarzyszeniu Szkoła Liderów. Tadeusz Komorowski, prawnik w prywatnej kancelarii, do pracy – jak doniosły tabloidy – dojeżdża metrem. Publicznie wypowiadał się jedynie o myśliwskiej pasji ojca. Piotr Komorowski ma 24 lata i jest studentem nauk politycznych. Razem z siostrą, 22-letnią Elżbietą, również studentką politologii, mieszka w Belwederze. O ich planach na przyszłość na razie nic nie wiemy. I można mieć nadzieję, że tak pozostanie.
Agnieszka Rybak