Uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis w Warszawie - nie bez incydentów
W 71. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego przedstawiciele władz i kombatanci złożyli wieńce i oddali hołd bohaterom zrywu przed pomnikiem Gloria Victis na Wojskowych Powązkach. Choć nie obyło się bez gwizdów i buczenia, to było ich mniej niż w minionych latach.
01.08.2015 | aktual.: 01.08.2015 20:10
Jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości lektor wielokrotnie apelował o godne zachowanie i uczczenie pamięci tych, którzy spoczywają na Powązkach. Jak co roku nie wszyscy posłuchali - wchodzących polityków tłum witał albo oklaskami, albo gwizdami i buczeniem. Premier Ewę Kopacz witano i żegnano buczeniem, ale też - oklaskami. Na przybycie prezydenta elekta Andrzeja Dudy tłum zareagował głośnymi brawami.
Apele o zachowanie spokoju są ponawiane są roku, jednak bezskutecznie. Wśród tłumu od kilku lat słychać buczenie i gwizdanie, szczególnie w momentach, gdy hołd powstańcom oddają przedstawiciele władz państwowych. W tym roku zgromadzeni bardziej jednak okazywali swój entuzjazm niż dezaprobatę - szczególnie wobec prezydenta elekta, który otrzymał wielokrotnie donośny aplauz.
Na uroczystości nie przybył prezydent Bronisław Komorowski. W jego imieniu wieniec złożył szef jego kancelarii Jacek Michałowski. Złożono też wieńce w imieniu m.in. rządu, Sejmu, Senatu, władz miasta.
Po minucie ciszy i odegraniu Mazurka Dąbrowskiego reprezentanci władz kolejno składali wieńce. Lektor nie wyczytywał nazwisk osób, które je składały, wymieniał jedynie nazwy instytucji, które reprezentowali. Zgromadzeni zareagowali entuzjastycznie, gdy wieniec składał prezydent elekt w towarzystwie czworga weteranów.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak co roku obecny na uroczystościach przed pomnikiem Gloria Victis, przez całą uroczystość stał wśród zgromadzonych warszawiaków. Dopiero po zakończeniu części oficjalnej złożył wieniec przed pomnikiem - wraz z wiceprezesem PiS Antonim Macierewiczem, szefem klubu parlamentarnego PiS Mariuszem Błaszczakiem i kilkunastoma innymi politykami PiS. Delegacja polityków PiS, opuszczając cmentarz, otrzymała wielkie brawa.
Hołd poległym powstańcom złożyli także weterani walk. Przybyłego na Powązki prezesa Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego przywitano i pożegnano brawami. Kiedy jedna z grup powstańców opuszczała Powązki, tłum skandował: "Cześć i chwała bohaterom!".
Podczas uroczystości ksiądz komandor Janusz Bąk odczytał wiersz "Pięciu poległych" Artura Oppmana (pseudonim literacki Or-Ot). "O miasto moje! O Warszawo święta! / Skroń zniżam kornie do twoich kamieni / Bo w każdym głazie czyjaś łza zaklęta / I krew się czyjaś na każdym czerwieni!" - deklamował. Po salwie honorowej trębacz wykonał utwór "Cisza".
W uroczystościach udział wzięli także m.in. marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Na uroczystościach obecna była też, oklaskiwana przez część zgromadzonych, kandydatka PiS na premiera Beata Szydło i wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski.
W tym roku na Powązkach zabrakło zmarłego w kwietniu Władysława Bartoszewskiego.
Wielu zgromadzonych na cmentarzu miało ze sobą biało-czerwone flagi, chorągiewki z symbolem Polski Walczącej lub opaski na ramię w barwach narodowych. W tłumie wyróżniali się harcerze, rekonstruktorzy i młodzi ludzie w koszulkach z symbolami Polskiego Państwa Podziemnego. Na cmentarzu zbierano też pieniądze na renowację grobów w Warszawie i Lwowie.
Uczestniczka walk Alina Mazurkiewicz pseudonim Dorota ze składnicy meldunkowej K1 powiedziała PAP, że najbardziej docenia fakt, że w obchodach bierze udział "wiele osób z najmłodszego, ale już świadomego siebie i swojej historii pokolenia".
- Mało nas jest żywych i uczestniczących - dodała towarzysząca pani Alinie Helena Dziwisz pseudonim Wrzos ze składnicy N i K1. "Niedługo nas zabraknie, ale będą właśnie ci młodzi" - zaakcentowała.
Jak podkreśliła "Dorota", powtarzające się co roku buczenia i gwizdy są bardzo nie na miejscu. - To jest miejsce pojednania, spokoju, wyciszenia. Takie miejsce, gdzie nawet śmiertelni wrogowie powinni znaleźć coś, co ich łączy, a nie wydłubywać to, co ich dzieli - zaznaczyła. - A tu czasem widać, że gotowi jesteśmy się pokłócić o jeden włos. To jest przykre - dodała.
Obchody powstania są również okazją do spotkań powstańców, których - jak przekonywały obie uczestniczki walk - łączą więzi głębsze niż wieloletnia przyjaźń. - Rzadko się widzimy, ale gdy nawet po 10 latach się spotkamy, to to jest tak, jakbyśmy się spotkały wczoraj - podkreślała "Dorota".
Janusz Wilczyński ps. Bocian ze zgrupowania Krybar cieszył się, że tłum oklaskiwał prezydenta elekta podczas składania wieńców, a gdy składali je inni reprezentanci władzy, była cisza. - To najważniejsze. Tak powinno być - docenił.
Wilczyński wspominał dzień wybuchu powstania. - Moje zgrupowanie było na Powiślu, ale mnie 1 sierpnia zastał u mojej ciotki w Śródmieściu, na ul. Górskiego. Ciotka z wujkiem mieli wielki magazyn, dorabiałem sobie, bo chciałem kupić rower - opowiadał dziennikarzom.
"Bocian" dodał, że naprzeciwko znajdowało się gimnazjum Górskiego, w którym stacjonowali Niemcy. "Około godziny 17 usłyszałem pierwsze strzały. Spojrzałem w okno, zobaczyłem, że Niemcy zastawiają wejście do budynku drewnianymi kotłami z drutem kolczastym. Wtedy poszło kilka serii w ulicę Górskiego, niektórzy Niemcy zostali zabici i padli. To był dla mnie początek powstania" - mówił uczestnik walk sprzed ponad 70 lat.
Po zakończeniu oficjalnych uroczystości uczestnicy spacerowali w zadumie, palili znicze, modlili się przy grobach.
Tradycja oddawania hołdu poległym w rocznicę powstania na Wojskowych Powązkach sięga czasów PRL, gdy ówczesne władze nie pozwalały na oficjalne uroczystości. Pomimo tego warszawiacy całymi rodzinami gromadzili się 1 sierpnia każdego roku wokół pomnika Gloria Victis i grobów poległych.
Obelisk Gloria Victis postawiono na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w drugą rocznicę zrywu w 1946 r. Autorką monumentu wyłonionego w konkursie jest łączniczka i żołnierz Powstania Warszawskiego Helena Kłosowicz. Wokół pomnika znajdują się mogiły powstańców ekshumowanych zaraz po wojnie z całej Warszawy.
Nazwa pomnika - "chwała zwyciężonym" - jest nawiązaniem do opowiadania Elizy Orzeszkowej, poświęconego powstaniu styczniowemu, w którym autorka podkreśla, że walczącym w imię wyzwolenia ojczyzny należy się cześć i szacunek, niezależnie od wyników walk.