"Urban nie musi publikować odpowiedzi Marka Króla"
Jerzy Urban nie musi publikować w tygodniku
"Nie" odpowiedzi prasowej właściciela "Wprost" Marka Króla na
temat wywiadu z 2004 r., w którym Królowi zarzucano
nieprawidłowości finansowe w wydawnictwie tygodnika - orzekł prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.
21.02.2008 | aktual.: 21.02.2008 18:12
Chodzi o publikację "Nie" z 2004 r. pod tytułem "Szach Królowi". Dziennikarz tygodnika rozmawia w niej z poznańskim prokuratorem, o którym napisano w tekście, że "chciał posadzić Króla". W 1997 r. ten prokurator nakazał zatrzymanie Króla, a także ówczesnego właściciela agencji wydającej "Wprost" Lecha Kruszony i wiceredaktora naczelnego tygodnika Piotra Gabryela, pod zarzutem nieprawidłowości finansowych (w tekście pojawia się nawet sformułowanie "podwójna księgowość", ale i prokurator, i gazeta wycofały się później z tego, zamieszczając sprostowanie).
Prokurator opowiadał, że Król po zatrzymaniu drwił z tego i wykonywał różne telefony. Rozmówca gazety, któremu odebrano tę sprawę sugerował, że mogło się tak stać z powodu koneksji naczelnego "Wprost" z ówczesną minister sprawiedliwości Hanną Suchocką, od której on sam dostał upomnienie za tę sprawę. Do dziś jestem przekonany, że Król popełnił przestępstwo - mówił były już prokurator.
Dzień po zatrzymaniu Króla, Gabryela i Kruszony sąd uznał je za bezzasadne wobec wszystkich trzech podejrzanych. Śledztwo przeniesiono z Poznania do Szczecina, gdzie zostało umorzone. Był też inny wątek sprawy karnej, który zakończył się w sądzie - oskarżonych uniewinniono z braku dostatecznych dowodów. Król, Gabryel i Kruszona złożyli apelację, chcąc uniewinnienia z powodu nie popełnienia przez nich przestępstwa, ale apelację uznano za oczywiście bezzasadną.
Król w trybie prawa prasowego żądał od Urbana publikacji odpowiedzi prasowej. Zarzucał, że w tekście "Nie" pominięto fakt uznania jego zatrzymania przez sąd za bezpodstawne, że w śledztwie uchylono też wszelkie zabezpieczenia majątkowe i nałożony wcześniej na niego zakaz opuszczania kraju, że sprawę prawomocnie umorzono, a o "podwójnej księgowości" zeznawała główna księgowa wydawnictwa, co następnie w śledztwie zweryfikowano negatywnie i prokurator powinien o tym wiedzieć. Król pisał, że wywiad odsłaniał "osobistą chęć prokuratora, by 'posadzić Króla'".
Sąd I instancji oddalił wniosek naczelnego "Wprost" o nakazanie "Nie" publikacji odpowiedzi prasowej, uznając, że w przedstawionej formie jest ona nierzeczowa i rozwlekła oraz zagraża dobrom osobistym osób trzecich (prokuratora z Poznania), dlatego nie można jej opublikować.
Pełnomocnik "Wprost" mec. Maciej Łuczak złożył apelację. Chciał, by zmienić orzeczenie niższej instancji i nakazać publikację tekstu Króla w "Nie". Z odpowiedzi wyeliminowano fragmenty o "podwójnej księgowości" uznając, że sprawa wcześniej zakończyła się sprostowaniem. W tej sytuacji należy uznać, że proponowana odpowiedź jest zwięzła i rzeczowa - mówił adwokat przekonując, że tygodnik "Nie" w sposób niekiedy dosadny opisuje różne wydarzenia i "nie jest gazetką parafialną dla pań w moherowych beretach", więc przyjęta forma odpowiedzi prasowej jest odpowiednia.
Nie zgadzał się z tym pełnomocnik tygodnika Urbana, mec. Eugeniusz Baworowski. Drwina i szyderstwo dyskwalifikuje tę odpowiedź - mówił. Jego zdaniem, nawet wyeliminowanie z projektu tekstu 10-linijkowego fragmentu o "podwójnej księgowości", nie powoduje, że już nadaje się do publikacji.
Sąd oddalił powództwo "Wprost", co oznacza, że tygodnik Urbana nie musi publikować odpowiedzi Króla. Sędzia Irena Piotrowska w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreśliła, że odpowiedź prasowa może mieć charakter subiektywny, bo subiektywne jest odczucie, że naruszono dobra osobiste. Ale odpowiedź taka musi spełniać kryteria z Prawa prasowego, musi być rzeczowa i konkretna i nie może naruszać dóbr osobistych osób trzecich. Tu mamy sarkazm, drwinę i sformułowania polemiczne, a nie wyjaśniające istoty sprawy - stwierdził sąd.
Wyrok jest prawomocny. Można jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Nie wiadomo, czy "Wprost" zechce to uczynić.