ŚwiatUratowani spod lawiny we Włoszech: piliśmy herbatę. Trzy sekundy później byliśmy pod śniegiem

Uratowani spod lawiny we Włoszech: piliśmy herbatę. Trzy sekundy później byliśmy pod śniegiem

- Nikt nie ostrzegł nas przed zagrożeniem lawinowym - mówili na konferencji prasowej w środę młodzi Włosi Giorgia Galassi i Vincenzo Forti , którzy zostali uratowani z gruzów zasypanego w Abruzji hotelu. Według ich relacji wczasowicze chcieli wyjechać już wcześniej, po wcześniejszych wstrząsach, ale byli uspokajani przez obsługę hotelu.

Uratowani spod lawiny we Włoszech: piliśmy herbatę. Trzy sekundy później byliśmy pod śniegiem
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Alessandro di Meo

25.01.2017 | aktual.: 25.01.2017 21:05

To dwie z dziewięciu osób wyciągniętych z rumowiska w pierwszych kilkudziesięciu godzinach po katastrofie z 18 stycznia. Jej najnowszy bilans to 25 zabitych i 4 zaginionych, którzy są nadal poszukiwani przez ponad 200 ratowników.

Galassi i Forti opowiadali dziennikarzom podczas spotkania w miejscowości Giulianova w Abruzji, że kiedy przed tygodniem doszło do kilku wstrząsów sejsmicznych, ludzie przebywający w górskim hotelu Rigopiano byli przerażeni i wszyscy chcieli wyjechać.

- Zgromadziliśmy się w holu, gdzie czekaliśmy na przybycie pługu śnieżnego. Uspokajali nas i powiedzieli, żebyśmy czekali w sali kominkowej - mówili uratowani, którzy opuścili szpital w dobrym stanie.

Według ich relacji zaniepokojenie budziły wstrząsy sejsmiczne. - Mówili nam, żebyśmy byli spokojni, bo hotel wytrzymał poprzednie trzęsienia ziemi - podkreślali. - Schowałem już walizki do samochodu i chciałem jak najszybciej odjechać - powiedział Forti.

- Tuż przed zejściem lawiny siedzieliśmy na kanapie i piliśmy herbatę. Trzy sekundy później byliśmy pod śniegiem - opowiadała Galassi. Dodała, że uratowała ich właśnie ta kanapa w niszy, w jakiej się znaleźli.

- W takim momencie nie można myśleć, bo jeśli się myśli, można zwariować, ale trzeba tylko skoncentrować się na tym, że wcześniej czy później ktoś nadejdzie - mówiła Galassi.

- Podawaliśmy sobie lód, z którego piliśmy wodę, i rozmawialiśmy - opowiadali ocaleni Włosi.

Giorgia wyjaśniła, że strażacy zrobili dziurę w kanapie, przez którą wyjęli ich, ciągnąc za stopy. Wcześniej, jak mówiła, jeszcze przed wydobyciem, strażacy cały czas rozmawiali z nimi, podnosili ich na duchu, a nawet żartowali, by nie tracili nadziei.

Ocaleni dodali, że w pokoju hotelowym spali tylko jedną noc. Potem 50 godzin spędzili w rumowisku.

Z Rzymu Sylwia Wysocka

Zobacz także
Komentarze (6)