PolskaUpadła Stocznia Szczecińska

Upadła Stocznia Szczecińska

Piątkowy wiec przed stocznią (PAP/Undro)
Prezes Stoczni Szczecińskiej, największej z 30 spółek wchodzących w skład holdingu Stocznia Szczecińska Porta Holding SA, Zbigniew Karkota powiedział stoczniowcom, że w piątek zarząd stoczni złoży wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości zakładu.

14.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Karkota zapewnił, że pracownicy firmy dostaną zaległe wynagrodzenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Oświadczenie prezesa zostało wygwizdane.

Prezes holdingu Andrzej Stachura powiedział, że podaje się do dymisji. 3 tys. stoczniowców decyduje, czy zorganizować marsz pod Urząd Wojewódzki.

Minister gospodarki Jacek Piechota zapewnił, że po ogłoszeniu upadłości Stoczni Szczecińskiej będzie możliwość wznowienia produkcji na bazie jednej ze spółek holdingu.

Jest możliwość uruchomienia działalności produkcyjnej w oparciu o jedną ze spółek, którą przejmie Skarb Państwa. Ta spółka mogłaby być wówczas nieobciążona zadłużeniami, wierzytelnościami wobec innych, nieobciążona kredytami bankowymi - powiedział Piechota do zgromadzonych przed budynkiem zarządu Stoczni Szczecińskiej pracowników firmy.

Minister podkreślił, że taka wyzerowana spółka będzie mogła zostać dokapitalizowana środkami, którymi dysponuje Agencja Rozwoju Przemysłu.

Piechota dodał, że zgodnie z ustaleniami zawartymi z ministrem pracy Jerzym Hausnerem wypłata pierwszych zaległych pensji dla stoczniowców z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych nastąpi 25 czerwca. Piechota obiecał, że wszystkie osoby odpowiedzialne za doprowadzenie stoczni do obecnego stanu zostaną rozliczone.

Stoczniowcy nagrodzili wypowiedź ministra oklaskami. Po oświadczeniu ministra zebrani rozeszli się.

Ogłoszenie upadłości oznacza odcięcie się od dawnych długów zakładu i budowę nowej spółki. Oznacza ono jednak także stratę kontraktów i zwolnienie całej załogi stoczni, której część może zostać zatrudniona w nowo-utworzonych firmach. Zebrana przed budynkiem grupa 2 tysięcy stoczniowców przyjęła to oświadczenie gwizdami. Pracownicy są zdenerwowani, domagają się wyjścia ministra gospodarki Jacka Piechoty.

Nieoficjalnie wiadomo, że za upadłością stoczni opowiada się bank PEKAO SA. Bank ten jest jednym z trzech, który do tej pory nie zgodził się na redukcję wierzytelności.

W czwartek cztery banki z siedmiu wchodzących w skład konsorcjum skupiającego banki-wierzycieli holdingu, zgodziły się na redukcję zadłużenia firmy. Zadłużenia holdingu wobec konsorcjum banków wynosi około 1 mld 400 mln zł.

Minister gospodarki wezwał wcześniej banki-wierzycieli, aby do czwartku zadeklarowały czy zgadzają się umorzyć wierzytelności wobec holdingu o 80%, w przeciwnym razie firma będzie musiała ogłosić upadłość.

Piechota zadeklarował, że jeżeli wszystkie banki zgodzą się na redukcję zadłużenia, to Agencja Rozwoju Przemysłu poręczy kredyt pomostowy w wysokości 40 mln USD dla holdingu.

Minister Skarbu Państwa Wiesław Kaczmarek powiedział we czwartek, że resort jest skłonny podnieść kapitał stoczni o 40 mln USD.

Holding utracił płynność finansową w październiku ubiegłego roku. Od marca 2002 około 6 tys. pracowników znajduje się na przymusowych urlopach; od marca także nie otrzymują pensji. (and)

stoczniaszczecińskaminister
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)