PolskaUniwersytet Gdański preferował dzieci notabli?

Uniwersytet Gdański preferował dzieci notabli?

Przedstawiciele władz Uniwersytetu Gdańskiego (UG) zapewniają, że w trakcie rekrutacji na studia nie stosowano preferencji dla dzieci pomorskich prawników i pracowników uczelni. Na konferencji prasowej przedstawiciele władz UG podtrzymali też stanowisko sprzed kilku tygodni, że przekazanie prasie listy osób przyjętych na UG z odwołania byłoby niezgodne z prawem.

Według "Gazety Wyborczej", uczelniana komisja odwoławcza odrzuciła podania osób, którym zabrakło na egzaminie jednego punktu (w tym osoby chorej na astmę i dziewczyny z biednej wielodzietnej rodziny), a przyjęła dzieci trójmiejskich notabli, którym brakowało kilku lub kilkunastu punktów. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku gazeta wniosła też skargę na uczelnię, która dotyczy odmowy ujawnienia list osób przyjętych z odwołania.

Przedstawiciele władz uniwersytetu podkreślili na konferencji prasowej, że nie było żadnych preferencji wynikających na przykład z tego, że kandydat na studenta pochodzi z rodziny prawniczej czy rodziny pracownika uczelni.

Mecenas Roman Nowosielski, który reprezentować ma UG przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w trakcie rozpatrywania skargi, wyjaśnił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej, dlaczego uczelnia nie upublicznia danych dotyczących postępowania odwoławczego.

Podkreślił, że proces rekrutacyjny "podlega przepisom ustawy Kodeks Postępowania Administracyjnego", w związku z tym podlega też określonym rygorom dostępu do informacji o jego przebiegu.

Gdyby nie kategoryczny zapis w ustawie (...) o szkolnictwie wyższym, że wyniki postępowania rekrutacyjnego są jawne, to uczelnia nie miałaby prawa w ogóle wywieszania tych danych. (...) Dotyczy to tylko pierwszego etapu, czyli tej rekrutacji, która jest na wydziałach. Postępowanie dalsze, czyli postępowanie odwoławcze,(...) nie jest już jawne na zasadach takich jak pierwszy etap - zaznaczył Nowosielski.

Podkreślił, że nie ma tajności postępowania, jest ono jednak jawne tylko dla określonych podmiotów.

Jeżeli sąd na skutek skargi 'Gazety Wyborczej' nałoży na uniwersytet taki obowiązek, wszystkie dane zostaną natychmiast ujawnione, ale wtedy z uniwersytetu zostanie zdjęta odpowiedzialność za to ujawnienie, które w ocenie wielu prawników byłoby dzisiaj bezprawne - podkreślił Nowosielski.

Władze UG zwróciły się do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu z prośbą o przeprowadzenie kontroli rekrutacji na uczelni. Kontrola taka ma - zdaniem rektora uniwersytetu, prof. Andrzeja Ceynowy - rozpocząć się pod koniec listopada.

Na konferencji obecna była też dziewczyna m.in. której losy opisywali dziennikarze "GW". Do przyjęcia na studia zabrakło jej jednego punktu; nie dostała się także z odwołania. Jej argumentację o złym stanie zdrowia i ciężkiej sytuacji materialnej, podaną przy odwołaniu, uczelnia uznała za niewystarczającą.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)