Trwa ładowanie...
d3i4rxh
18-05-2005 06:30

Uniwersytecka afera

Na uczelni kierowanej przez rektora Włodzimierza Bonusiaka rzekomo doszło do rażącego naruszania prawa.

d3i4rxh
d3i4rxh

6 milionów złotych z naruszeniem prawa wydał na wyposażenie uczelni Uniwersytet Rzeszowski. Stosowano niejasne kryteria doboru wykonawców, zaś inkasujące olbrzymie pieniądze firmy mają siedziby w takich miejscach, jak agencja towarzyska czy prywatne mieszkanie. Władze uniwersytetu zaprzeczają zarzutom, potwierdzają je jednak ludzie niegdyś o uczelnię walczący.

Na trop afery trafiła ekipa telewizyjnej audycji TVP1 "Misja specjalna", powiadomiona e-mailem o niepokojących rzeczach na Uniwersytecie. Większość osób wypowiadających się w sprawie woli zachować milczenie, mówią o tajemniczym “układzie kolesi”, który pozwala dalej kierować uczelnią rektorowi Włodzimierzowi Bonusiakowi.

- Moje zdanie jest takie, że znakomita większość tego środowiska jest po prostu zastraszona - to telewizyjna wypowiedź Marka Ruby, pracownika naukowego Uniwersytetu, jedynej osoby, która odważyła się otwarcie wystąpić w programie. Inny, pragnący zachować anonimowość rozmówca, mówi nieco więcej i przyznaje, że tematem usiłował zainteresować Najwyższą Izbę Kontroli, ale jego zdaniem, szef NIK jest “również umoczony”.

W 2003 i 2004 roku uczelnia zdecydowała się na zakup nowoczesnych centrali telefonicznych. Wartość inwestycji wyniosła ponad 1,73 mln PLN. Taką inwestycję powinien objąć przetarg, którego jednak nie przeprowadzono. Uczelnia zwróciła się jedynie do oferentów z tzw. zapytaniem o cenę realizacji projektu. Umowę wykonania inwestycji sprowadzono do umowy, którą może zawrzeć każdy prywatny odbiorca.

d3i4rxh

- Według aktualnie obowiązującego prawa zamówień publicznych wszystkie dostawy, zakupy czy roboty budowlane powyżej 6 tysięcy euro muszą być wyłonione w formie przetargu. Zapytanie o cenę obwarowane jest wieloma określonymi warunkami. W nowym prawie zamówień publicznych maksymalna wartość, jaką można zrealizować, to 60 tys. euro netto, czyli brutto niewiele więcej niż 300 tys. zł. Każda inna wartość przekraczająca tę kwotę nie może być zrealizowana w tym trybie, nawet za zgodą prezesa zamówień publicznych. W tym przypadku mamy więc do czynienia z ewidentnym naruszeniem prawa zamówień publicznych - mówi Mariusz Walasek, niezależny biegły specjalista ds. zamówień publicznych.

Skontaktowanie się z rektorem Włodzimierzem Bonusiakiem okazało się wczoraj niemożliwe.
- Pan rektor ma dziś dzień dydaktyczny i prowadzi zajęcia - usłyszeliśmy w rektoracie. Przełączono nas do rzecznika uczelni Ludwika Borowca, który również przez długi czas był nieobecny w swoim gabinecie, po kolejnym telefonie dowiedzieliśmy się, że już wyszedł z pracy.

W rozmowie z ekipą telewizyjną rektor Bonusiak na zarzut, że budowa centrali telefonicznej odbyła się bez procedury przetargowej, odpowiedział: - Nie, to jest nieprawda. Jeżeli chodzi o wykorzystywanie środków na inwestycje, zapraszam do obejrzenia biblioteki. Myślę, że jest to dowód właściwego wykorzystywania pieniędzy.

Dyrektor do spraw administracyjnych Mieczysław Doskocz akurat przebywa w szpitalu. W rozmowie z nami stwierdził, że przetargi, o których mówiono w audycji telewizyjnej, organizowano, zanim został on zatrudniony na uczelni. Pracujący tam wówczas jego obecny zastępca Ryszard Hulek nie był zbyt rozmowny.

d3i4rxh

- Nie oglądałem programu. Mogę tylko powiedzieć, że przetargi odbywały się zgodnie z prawem. Cały czas czekam na spotkanie z rektorem w tej sprawie - powiedział wicedyrektor Hulek. Na pytanie, jakim cudem w takim razie inwestycję o znacznej wartości realizowano tylko za pomocą “zapytania o cenę”, nie umiał odpowiedzieć, podobnie jak na pytanie o tajemnicze firmy, które zdobywały intratne zlecenia. Wiadomo, że same meble do biblioteki uniwersyteckiej kosztowały... 3,5 mln zł. To kwota znacznie przekraczająca ceny rynkowe. Zagadkowy był sam sposób zamówienia. Uczelnia znalazła zastępczego inwestora, a ten wyłonił trzy kolejne firmy, zajmujące się wyposażeniem biblioteki w meble.

W wyemitowanym programie pojawia się wątek PZPR-owskiej przeszłości rektora Bonusiaka (był pracownikiem Komitetu Wojewódzkiego) i sugestia, że dzięki temu jest chroniony przez obecnych działaczy lewicowych. Ci temu zaprzeczają, tym bardziej że stosunkowo niedawno głośne były zarzuty Bonusiaka wobec byłego wiceministra finansów, posła Wiesława Ciesielskiego, któremu rektor zarzucał, że ten nie interesuje się Uniwersytetem.

Podkarpacki “baron” SLD Krzysztof Martens odcina się od bliskiej znajomości z Bonusiakiem. Twierdzi, że od lat jest krytycznie nastawiony do rektora i samego uniwersytetu. Mówi, że wielokrotnie docierały do niego negatywne opinie o uczelni, nie korzysta z zaproszeń na Uniwersytet.

d3i4rxh

- Nie mam prawa oceniać Uniwersytetu. To nie jest instytucja mi podlegająca. Nie mam żadnego umocowania, by jakieś opinie na ten temat wyrażać - mówi z kolei wymieniany w telewizyjnym materiale wojewoda podkarpacki Jan Kurp, członek Rady Społecznej Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Szef Rady Społecznej, minister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i wieloletni poseł PSL Aleksander Bentkowski przyznaje: - Niestety, zarzuty są prawdziwe. A przynajmniej bardzo prawdopodobne. I to najtrudniej przyjąć do wiadomości. Na pewno rada spotka się z rektorem i poprosi o wyjaśnienia. Rada Społeczna Uniwersytetu Rzeszowskiego nie ma jednak możliwości wpływania na prace uczelni i sprawdzania jakości jej funkcjonowania czy rozliczania działalności rektora. Zdaniem Aleksandra Bentkowskiego, zarzutami powinna zająć się kontrola z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Najbardziej bulwersujący w całej sprawie jest fakt, że firmy, które otrzymywały wielomilionowe zlecenia, są mało wiarygodne i mieszczą się w dziwnych miejscach. W Krakowie jedno z przedsiębiorstw zarejestrowane jest w siedzibie... agencji towarzyskiej, mieszczącej się tam od lat. Kamera telewizyjna zarejestrowała uciekającego przed nią mężczyznę w szortach. W Bielsku Białej inna z firm (Mareko) mieściła się w bloku mieszkalnym. W Rzeszowie firma mająca wykonywać zlecenie na meble dla biblioteki uniwersyteckiej to sklep meblowy, w dodatku zamknięty na cztery spusty.

Szymon Jakubowski, Krystyna de Tournelle-Krynicka

d3i4rxh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3i4rxh
Więcej tematów