Unia Europejska jest dla młodych ludzi?
- Unia Europejska to miejsce dla ludzi młodych, ale starsi muszą ich do tego przygotować - powiedział Wirtualnej Polsce Janusz Zemke, lider SLD-UP w okręgu kujawsko-pomorskim.
03.06.2009 | aktual.: 03.06.2009 14:51
WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?
Janusz Zemke: Jeśli zostałbym wybrany europosłem, jako członek SLD pracowałbym w drugim pod względem wielkości ugrupowaniu politycznym w ramach Parlamentu Europejskiego – Partii Europejskich Socjalistów (PES). Na tę kampanię wyborczą, zarówno PES jak i SLD, przyjęli konstytucję programową, z której wynika, iż będziemy dążyć do stworzenia bardziej sprawiedliwego i bezpiecznego społeczeństwa, opanowania kryzysu gospodarczego, ale takimi metodami, by na pierwszym miejscu był zawsze człowiek, by tworzyć Europę socjalną, a nie rządzoną niewidzialną ręką wolnego rynku. Będziemy musieli stawić czoła wielu problemom o zasięgu ponadkrajowym, a nawet globalnym, jak skutki ocieplenia klimatu, walka z terroryzmem, bezpieczeństwo energetyczne, równość płci. Działając we wspólnocie europosłów w ramach PES, będzie można skutecznie wpływać na przyjmowanie takich rozwiązań, by były także korzystne dla naszego kraju. Bardzo ważnym zadaniem, jakie sobie stawiam, są sprawy rozwoju regionalnego, w tym dotyczącego mojego
województwa kujawsko-pomorskiego. Zamierzam zabiegać o większą pulę środków dla tego województwa, bo dotąd zyskiwało ich stanowczo za mało.
WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?
- Znajomość języka angielskiego oceniam na 3+, posługuję się ponadto językiem niemieckim i rosyjskim.
WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- Siódmą z kolei kadencję jestem posłem lewicy na Sejm RP z Kujawsko-Pomorskiego (od 1989 r.), przez ten cały czas pracowałem m.in. w sejmowej komisji Obrony Narodowej (obecnie przewodniczący), jestem członkiem sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych (której przewodniczyłem przez pół roku obecnej kadencji). Byłem I wiceministrem Obrony Narodowej w latach 2001-2005, odpowiadałem za sprawy budżetu, inwestycje i techniczną modernizację wojska. W latach 1997-2001 reprezentowałem Sejm RP w Komisji Technologii Wojskowych w Unii Zachodnioeuropejskiej. Uczestniczyłem w wielu kursach specjalistycznych, m.in. w Kanadzie, Republice Federalnej Niemiec i Stanach Zjednoczonych.
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Nie uważam, by unijne akty prawne miały z założenia zagrażać jakiemukolwiek państwu członkowskiemu. Rzecz w tym, że wstępując do Unii deklarowaliśmy dostosowanie naszego prawa do unijnych standardów. To w przeważającej większości już się dokonało i Polska tylko na tym zyskała. Teraz, kiedy już od pięciu lat jesteśmy w Unii, tworzenie prawa odbywa się z udziałem naszych europosłów. Oni współpracując, negocjując w swoich frakcjach politycznych mogą skutecznie wpływać na taki kształt regulacji prawnych, by uwzględniać nasze, polskie możliwości dostosowawcze, powinni protestować, jeśli miałyby one stawiać w gorszej sytuacji np. naszych rolników, przedsiębiorców czy usługodawców.
WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- Jeśli założymy, że Unia jest związkiem państw narodowych, a taką opcję będzie forsować Partia Europejskich Socjalistów, to można przyjąć, że prawo unijne nie będzie wkraczać w zakres suwerenności państw członkowskich, natomiast będzie odnosiło się do tych spraw, które wszystkie państwa zgodnie uznają, że cedują na rzecz Wspólnoty. Np. regulowanie spraw migracyjnych, by obowiązywały wszystkich imigrantów równe prawa i obowiązki, wspólna polityka handlowa, wspólna polityka rolna, polityka monetarna w strefie euro – powinny nadal funkcjonować w ramach prawa wspólnotowego. Wtedy występować będzie prymat prawa unijnego nad krajowym. Natomiast takie zakresy życia społecznego, jak np. kultura, zdrowie, oświata – powinny pozostać wyłączną domeną prawodawstwa poszczególnych państw członkowskich. Tutaj aktem nadrzędnym pozostanie konstytucja danego państwa.
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- Nie jestem zwolennikiem tego, by Polska miała spełniać szczególną rolę w obronie wartości chrześcijańskich w Europie. Pozostawiłbym to kompetencji poszczególnych państw europejskich.
WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Niestety tak, a widać to choćby po niechętnym cedowaniu na nowe państwa funkcji kierowniczych w instytucjach unijnych. Inna sprawa, że o właściwą pozycję nowych państw w Unii trzeba nieustannie zabiegać i domagać się należnych godności. Nieodzowne będzie budowanie doraźnych sojuszy nowych państw w określonej sprawie, co powinno służyć wzmocnieniu prezentowanych stanowisk.
WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Nie powinniśmy ani Rosji demonizować, ani udawać, że jej nie ma. Jest potężnym sąsiadem państw unijnych i trzeba przede wszystkim traktować ją jak partnera gospodarczego i handlowego. Nie uważam za niezbędne całkowite uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy surowców, natomiast istotne będzie korzystanie z surowców wielu alternatywnych dostawców, czyli dążenie do tzw. dywersyfikacji źródeł energii. Najważniejsze, by polityka Unii wobec Rosji była jednomyślna i konsekwentna.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- Myślę, że Unia Europejska powinna najpierw zintegrować, w ramach kolejnych rozszerzeń, państwa rdzennie europejskie, jak np. kraje zachodniobałkańskie, a potem dopiero pomyśleć o Turcji, co nie znaczy, że nie należy z Turcją prowadzić dalszych negocjacji warunków przystąpienia do Unii i nie odpowiadać na jej ambicje wstąpienia do Unii. Wiadomo, że Turcja ma do rozwiązania wiele ważnych problemów, jak np. przestrzeganie praw człowieka, sytuacja mniejszości narodowych, obywatelskie prawa kobiet. Nie jest to proste do wykonania w krótkim czasie.
WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Produkty genetycznie modyfikowane jak dotąd dzielą naukowców i nie ma jednoznacznych ocen, czy są one rzeczywiście szkodliwe dla zdrowia i naturalnych ekosystemów przyrody, czy też nie. Możemy jedynie obserwować wyniki doświadczeń z prowadzonych np. w USA takich upraw i oczekiwać przekonujących argumentów.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?
- Z racji moich zainteresowań i kompetencji realizowanych w polskim parlamencie, chciałbym nadal zajmować się problematyką obronności, czyli pracować w Komisji Spraw Zagranicznych, Praw Człowieka oraz Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obronnej.
WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?
- Moim kapitałem jest 20-letni staż w polskim parlamencie. Wyborcy 7-krotnie powierzając mi mandat uznali, że wywiązywałem się z wcześniejszych zobowiązań poselskich. W dorocznym plebiscycie „Polityki” na najskuteczniejszego parlamentarzystę plasuję się w czołówce. Od lat wspieram rozwój województwa kujawsko-pomorskiego, mojego okręgu wyborczego. Pomagam unowocześniać placówki służby zdrowia i kultury, tworzyć i rozwijać szkolnictwo wyższe, realizować inwestycje drogowe, podtrzymywać produkcję w zakładach przemysłu obronnego i modernizować jednostki wojskowe. Dowodem są np. medale, którymi wyróżniono mnie za zasługi dla miasta Bydgoszczy czy powiatu golubsko-dobrzyńskiego.
Uważam, że Unia Europejska to miejsce dla ludzi młodych, ale starsi muszą ich do tego przygotować, dlatego uzyskiwane środki planuję przeznaczyć na edukację młodych ludzi z Kujawsko-Pomorskiego. Zamierzam zorganizować staże w instytucjach europejskich dla 150 studentów z uczelni regionu oraz zaprosić 1000 mieszkańców województwa na studyjne wizyty w Brukseli i Strasburgu, by poznali działanie Parlamentu. Planuję też otwarcie biur wspierających proeuropejskie organizacje, stowarzyszenia i inicjatywy obywatelskie we wszystkich miastach i powiatach województwa. Po pierwsze więc - chcę się włączyć w proeuropejską edukację, a po drugie – skuteczniej pozyskiwać środki unijne na rozwój regionu.