Unia Europejska chce wycofać się z Afganistanu
Zebrani w Sztokholmie ministrowie spraw zagranicznych państw UE zastanawiali się nad nową strategią UE wobec Afganistanu na najbliższe dwa lata, kiedy - jak powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski - będzie można rozpocząć przekazywanie władzy Afgańczykom.
Ministrowie rozmawiali też o lepszym wykorzystaniu środków (ok. 1 mld rocznie), które trafiają do Afganistanu zarówno z budżetu UE, jak i z budżetów narodowych, oraz o uzależnieniu dalszej pomocy od zobowiązania Afgańczyków do walki z korupcją. Zgodzili się też, że należy zorganizować szczyt UE-Pakistan oraz międzynarodową konferencję w Kabulu podczas hiszpańskiego przewodnictwa w UE, czyli w pierwszej połowie 2010 roku, o czym poinformował szef hiszpańskiej dyplomacji Miguel Angel Moratinos.
- Wreszcie Afganistan stał się priorytetem UE - ocenił na zakończenie rozmów Sikorski. - Dyskutowaliśmy o tym, co wspólnie jako UE możemy zrobić, by zwyciężyć, a sukces definiujemy jako możliwość powrotu do domu i pozostawienia Afganistanu jego gospodarzom, czyli samym Afgańczykom, i z rządem, który mógłby się cieszyć naszym długofalowym poparciem - powiedział.
Choć rozmowy miały charakter nieformalny, to - zdaniem Sikorskiego - można mówić o rozwoju nowej strategii UE wobec Afganistanu na najbliższe dwa lata. - Za dwa lata będziemy w Afganistanie już dziesięć lat. To perspektywa, w której będzie można mówić rządowi (w Kabulu), że musi przejmować coraz więcej odpowiedzialności - powiedział Sikorski.
Strategia wobec Afganistanu - jak zaznaczył Sikorski - musi być złożona z trzech elementów: wojskowego, rozwojowego i politycznego. - Bo wszystkie wojny domowe kończą się zawsze rozwiązaniem politycznym - tłumaczył.
Szwedzkie przewodnictwo wraz z komisarz ds. zagranicznych Benitą Ferrero-Waldner dokonało przeglądu pomocy finansowej kierowanej przez Komisję Europejską i poszczególne kraje UE do Afganistanu. - To niebagatelna suma około 1 mld euro rocznie - powiedział Sikorski. Wyraził jednak nadzieję, że się zwiększy.
Przygotowany na dyskusję przez szwedzkie przewodnictwo dokument mówi o zawarciu między wspólnotą międzynarodową a Afgańczykami "serii politycznych zobowiązań". Nowy rząd afgański miałby większy nacisk kłaść na dobre zarządzanie, walkę z korupcją i poszanowanie praw człowieka. Proponuje też organizację konferencji międzynarodowej w Kabulu możliwie "jak najszybciej" po utworzeniu nowego rządu.
O uzależnieniu pomocy od "twardych reguł", w tym walki rządu z korupcją, mówił m.in. szef unijnej dyplomacji Javier Solana. - Nie ma co do tego wątpliwości. Są to sprawy ewidentne - powiedział Solana. W podobnym tonie wypowiedział się szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini w wywiadzie dla dziennika "La Stampa". - Dotychczas tylko dawaliśmy, teraz przyszedł czas, by ten, kto wygrał wybory (prezydenckie) w Kabulu, zobowiązał się do zmian - powiedział Frattini.
Zgodził się z nimi Sikorski. - Najwięcej dla Afganistanu mogą zrobić sami Afgańczycy. Wspólnie odniesiemy sukces tylko wówczas, jeśli gubernatorzy i starostowie będą wprowadzać rządy prawa, skuteczne siły policyjne i przekonają samych Afgańczyków, że to, co proponują, jest w ich interesie. My możemy tylko pomagać i wymagać, by nasza pomoc i nasze środki były racjonalnie wykorzystywane - powiedział.
Inga Czerny