Unia Afrykańska o reformie Rady Bezpieczeństwa
Przywódcy Unii Afrykańskiej
zbierają się w Addis Abebie, by przedyskutować na
nadzwyczajnym jednodniowym szczycie sprawę reprezentacji
kontynentu w zreformowanej Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
04.08.2005 | aktual.: 04.08.2005 09:38
Przedmiotem obrad ma być propozycja, by Afryka dysponowała w Radzie dwoma miejscami w grupie stałych członków. Taka koncepcja została przyjęta na dorocznym, lipcowym szczycie UA. Przywódcy 53 państw, wchodzących w skład Unii, wystąpili wówczas także o to, by te dwa kraje kontynentu dysponowały prawem weta.
Na czwartkowym szczycie w stolicy Etiopii mają być też obecni przedstawiciele Brazylii, Niemiec, Japonii i Indii - czterech państw aspirujących do grona przyszłych stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Mają oni podjąć próbę przekonania liderów Afryki, by poparli propozycje "czwórki" w sprawie rozszerzenia składu liczącej obecnie 15 państw (w tym 5 stałych członków z prawem weta) Rady Bezpieczeństwa.
Brazylia, Niemcy, Japonia i Indie zaproponowały rozszerzenie składu Rady Bezpieczeństwa do 25 państw (obecnie jest 15). Liczba stałych członków miałaby być zwiększona o sześć państw - poza wymienionymi status taki uzyskałyby dwa, nie wytypowane jeszcze, kraje afrykańskie. Stałe członkostwo Rady Bezpieczeństwa ONZ wiąże się z prawem weta, ale cztery aspirujące do niej kraje byłyby skłonne zrezygnować z tego prawa na kilkanaście lat.
Takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje Unii Afrykańskiej, domagającej się prawa weta dla nowych stałych członków RB, w tym dwóch krajów Afryki.
Nigeria, która przewodniczy obecnie UA, jest zwolenniczką kompromisowego rozstrzygnięcia sprawy, grożącej obecnie paraliżem całego procesu reformy ONZ. O takim kompromisie mowa była na lipcowym spotkaniu przedstawicieli Unii Afrykańskiej i czterech wymienionych państw. Przeciwko zmianie stanowiska afrykańskiego występuje większość krajów Afryki Północnej.
Część Afrykanów uważa też, że w sprawie faworyzowane są trzy kraje: Egipt, Nigeria i RPA, kandydujące do grona nowych członków zreformowanej Rady. Stąd też czwartkowe spotkanie w Abddis Abebie może okazać się szczególnie burzliwe - komentuje brytyjska stacja BBC.