Umorzono śledztwo ws. podpalenia gdańskiego meczetu
Mimo oddelegowania najlepszych funkcjonariuszy, przesłuchania 200 świadków i weryfikacji nagrań, gdańska prokuratura zamyka śledztwo w sprawie podpalenia meczetu. Prokuratorzy nie znają sprawców ani ich motywów.
Był chłodny jesienny poranek 16 października 2013 roku, gdy gdański meczet zajął się ogniem. Szybki przyjazd i sprawna akcja gaśnicza pozwoliły zastopować pochód ognia. Pożar pochłonął boczne drzwi oraz część świeżo wyremontowanej elewacji. Straty oszacowano na 50 tys. złotych.
Jeszcze tego samego dnia na miejscu pojawił się biegły z zakresu pożarnictwa. Analiza nadpalonych elementów oraz skutków zajścia pozwoliła ustalić, że ogień był efektem podpalenia. Do jego wywołania wykorzystano proste urządzenie składające się z zegara, baterii, zapalnika oraz małego zbiornika z benzyną. W niewyjaśniony do dzisiaj sposób ogrodowe ławki zostały przeniesione pod boczne drzwi, gdzie wybuchł pożar.
W związku z opinią biegłego, śledztwo było prowadzone w sprawie sprowadzenia zdarzenia niebezpiecznego. Prawo stanowi, że „Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach podlega karze do 12 lat pozbawienia wolności".
Komendant Wojewódzki Policji powołał specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, która składała się zarówno z policjantów, analityków oraz oficerów z Centralnego Biura Śledczego. Dochodzenie było nadzorowane przez gdańską prokuraturę apelacyjną.
Śledczy wykonali kolosalną pracę, przesłuchując ponad 200 świadków. Przeanalizowano zapisy wideo pochodzące z okolicznych kamer. Jednym z wątków w sprawie była nienawiść religijna lub polityczna, ponieważ do podpalenia doszło w kilka dni po tym, jak na Podlasiu, mimo protestów mieszkańców, przeprowadzono ubój rytualny. Choć podjęto działania, nie udało się ustalić sprawców ani motywów zdarzenia.
Pożar w meczecie pokazał prawdziwe oblicze Gdańszczan. W 12 miesięcy od zdarzenie nie ma już śladu po pożarze. Wstawiono nowe drzwi, odmalowano fasadę. Mieszkańcy miasta przekazali ponad 32 tys. zł darowizny na cele remontowe. Pieniądze pochodziły od osób, które uczęszczają do świątyni, jak i tych, które z islamem nie mają nic wspólnego. Datki pozwoliły na zakup monitoringu oraz zakończenie remontu.