Umorzono śledztwo ws. niszczenia akt w gabinecie Ziobry
Z "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie przestępstwa" umorzono śledztwo w sprawie niszczenia dokumentów w gabinecie politycznym ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
05.03.2009 | aktual.: 05.03.2009 17:21
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk potwierdził, że śledztwo - wszczęte z doniesienia resortu za czasów ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego - umorzono 27 lutego. Dodał, że dotyczyło ono "ukrywania, niszczenia i usuwania danych w formie elektronicznej jak i dokumentów z gabinetu politycznego ministra". Decyzja jest nieprawomocna; resort może się odwołać.
Prokuratura nie ujawniła szczegółowych motywów umorzenia.
W marcu 2008 r. do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło zawiadomienie resortu o nieprawidłowym postępowaniu z dokumentami w gabinecie politycznym Ziobry.
Podstawą śledztwa były artykuły kodeksu karnego przewidujące karę do 2 lat więzienia dla tego, kto "niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać" oraz karę od 6 miesięcy do 8 lat dla tego, kto "niszczy, uszkadza, usuwa lub zmienia dane informatyczne o szczególnym znaczeniu dla funkcjonowania administracji rządowej".
"Celowo robiony spektakl insynuacji i podłych pomówień"
Przed rokiem Ćwiąkalski mówił, że chodzi o niszczenie korespondencji pracowników gabinetu politycznego Ziobry z prokuraturą, gdy chcieli oni się dowiedzieć o sprawach finansowania SLD. Kasowane miały też być dane z komputera sekretarki w gabinecie politycznym. Ziobro mówił, że doniesienia te to "celowo robiony spektakl insynuacji i podłych pomówień".
Rzecznik ministerstwa podawał w 2008 r., że kontrola wewnętrzna resortu wykazała, iż gabinet polityczny Ziobry prowadził nieewidencjonowaną korespondencję z kierownictwem ABW i policji. Grzegorz Żurawski mówił, że istnieje tylko ewidencja półroczna korespondencji. - Ewidencja urywa się w połowie 2007 r. - dodał.
- Ustalono, że były dokumenty przekazywane poza tą ewidencją - z ministerstwa do szefa ABW Bogdana Święczkowskiego oraz Komendanta Głównego Policji Konrada Kornatowskiego - podał Żurawski. Podkreślał, że nieewidencjonowanie korespondencji jest sprzeczne z obowiązującą instrukcją kancelaryjną. Według niego, kontrola ujawniła też brak teczek niektórych spraw i wielu istotnych dokumentów. - Na 1015 zewidencjonowanych dokumentów stwierdzono brak 582 - informował.
Do raportu pokontrolnego dołączono oświadczenia pracowników resortu, z którymi rozmawiali kontrolerzy. - Niektóre osoby powiedziały, że były świadkami nieprawidłowości, inne mówiły, że miały podejrzenia, iż do takich nieprawidłowości dochodzi, dlatego starały się zachować dokumenty, które mogłyby zniknąć - mówił Żurawski. Kontrola nie doprowadziła do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec któregokolwiek z obecnych pracowników ministerstwa.
We wrześniu 2008 r. warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie uszkodzenia dwóch służbowych laptopów Ziobry oraz jego asystenta. Przyczyną tej decyzji także był "brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa". Śledczy po przeanalizowaniu materiału dowodowego nie mogli bowiem jednoznacznie stwierdzić czy uszkodzenie laptopów powstało w wyniku umyślnego działania ich użytkowników.
O laptopach zrobiło się głośno w styczniu 2008 r. Ćwiąkalski zapowiadał wtedy, że resort będzie się domagał zwrotu kosztów naprawy, a sprawa trafi do prokuratury. Ziobro wyjaśniał, że laptop, którego używał, został przypadkowo uszkodzony podczas przeprowadzki. - Okazuje się, że doszło do morderstwa laptopa i w związku z tą wielką zbrodnią, która miała miejsce, jest uruchamiany cały aparat państwa, aby ścigać sprawców tego mordu - mówił wtedy Ziobro dziennikarzom. - Przed państwem stoi arcyzbrodniarz, który bez przypalania jest gotów przyznać się do tej zbrodni - ironizował.