Włochy. Protesty w całym kraju. W Mediolanie doszło do starć z policją
W 80 włoskich miastach odbyły się w poniedziałek manifestacje, w których wzięły udział dziesiątki tysięcy manifestantów. Protestowano przeciwko wojnie w Strefie Gazy, ale także przeciwko polityce rządu Giorgii Meloni. Blokowano drogi i porty. W Mediolanie doszło do starć z policją.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie doszło do starć? W Mediolanie, podczas manifestacji solidarności z ludnością Strefy Gazy.
- Kiedy miały miejsce protesty? W poniedziałek, w ramach ogłoszonego strajku generalnego.
- Dlaczego protestowano? Przeciwko izraelskiej ofensywie w Strefie Gazy.
Poniedziałek został ogłoszony przez autonomiczne związki zawodowe dniem strajku generalnego na znak protestu przeciwko izraelskiej ofensywie w Strefie Gazy. Do całodobowego strajku przystąpiła część pracowników komunikacji miejskiej i kolei oraz portów, co wywołało liczne utrudnienia, a także szkół i uniwersytetów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Polityczny spór o zniszczony dom. "Każda strona chce coś ugrać"
Manifestacje w całych Włoszech odbyły się pod hasłem "Blokujemy wszystko".
Jak przebiegały protesty w Mediolanie?
Najbardziej gwałtowny przebieg miała wielotysięczna manifestacja w Mediolanie. Grupa jej uczestników zaczęła szturmować zamknięty z powodów bezpieczeństwa i pilnowany przez policję główny dworzec kolejowy - Milano Centrale. Manifestanci z zakrytymi twarzami i z łomami w rękach niszczyli witryny oraz kraty ochronne i rzucali w policjantów świecami dymnymi i ciężkimi przedmiotami. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych, by rozproszyć nacierający tłum. Starcia w rejonie stacji kolejowej trwały około dwóch godzin.
Jak podała agencja ANSA za komendą policji, rannych zostało około 60 policjantów. 10 manifestantów zostało zatrzymanych.
Jakie były reakcje władz?
Premier Włoch Giorgia Meloni potępiła wydarzenia w Mediolanie, określając je jako "nikczemne". "Przemoc i zniszczenie nie mają nic wspólnego z solidarnością i nie zmienią w najmniejszym stopniu życia osób w Gazie, ale będą miały konkretne konsekwencje dla obywateli włoskich, którzy zapłacą za szkody spowodowane przez tych chuliganów" - zaznaczyła Meloni. Wyraziła również solidarność z funkcjonariuszami sił porządkowych.
W innych miastach, takich jak Wenecja i Bolonia, również doszło do napięć. Około 15 tys. osób zablokowało port Marghera na terenie wielkiej strefy przemysłowej Wenecji. Policja otworzyła wodę z hydrantów, gdy demonstranci zaczęli rzucać butelkami i innymi przedmiotami.
W Bolonii, gdzie manifestowało kilkadziesiąt tysięcy osób, zorganizowana została blokada obwodnicy. Tam również doszło do napięć z policją.
W wiecu w Rzymie uczestniczyło ponad 30 tys. osób. Ich przemarsz przez miasto i odcinek obwodnicy spowodował poważne utrudnienia. Następnie grupa demonstrantów weszła na teren uniwersytetu La Sapienza zapowiadając okupację Wydziału Literatury.