Uleczalna, a zabija
Warunki pracy w laboratorium już nie
zagrażają pracownikom, a pacjenci, u których podejrzewana jest
gruźlica, mogą liczyć na szybką i pewną diagnozę. To ważne, bo
choroba ta nadal jest największym w świecie "zabójcą" - pisze
"Gazeta Pomorska".
25.03.2005 | aktual.: 25.03.2005 07:12
W Kujawsko-Pomorskim Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy otwarto wczoraj najnowocześniejsze w regionie laboratorium prątka gruźlicy. Prace remontowe sfinansował samorząd województwa, przekazując szpitalowi 450 tys. zł. Dzięki nowoczesnej sondzie genetycznej, w którą placówka została wyposażona w ub.r., czas uzyskania wyniku został skrócony do kilku godzin.
"Dotychczasowe warunki były przyczyną zachorowań wśród naszych pracowników. Tym bardziej jesteśmy wdzięczni za otrzymaną pomoc. To także dowód, że problem gruźlicy nie jest bagatelizowany" - powiedziała "Gazecie Pomorskiej" Mariola Brodowska, szefowa jedynego w regionie szpitala, obejmującego kompleksową opieką pacjentów cierpiących na choroby płuc.
W Polsce w 2004 r., na gruźlicę zmarły 904 osoby; w Kujawsko- Pomorskiem 27. "Sytuacja epidemiologiczna jest stabilna. Można nawet mówić o niewielkim spadku zachorowań. W minionym roku zanotowaliśmy 432 przypadki gruźlicy" - informuje dr n. med. Anna Wagnerowska, kierownik Wojewódzkiej Przychodni Gruźlicy.
Mimo doskonałych metod diagnostycznych i leczniczych gruźlica pozostaje chorobą, która w świecie zbiera największe śmiertelne żniwo. Problemem jest zbyt późne pojawienie się zakażonego pacjenta u lekarza - przypomina "Gazeta Pomorska". (PAP)