Ukraińska opozycja blokuje pracę parlamentu
Od godziny 10.00 rano do samego wieczora ukraińska opozycja blokowała we wtorek trybunę Rady Najwyższej (parlamentu), uniemożliwiając pierwsze głosowanie nad projektami zmian w konstytucji. Nowelizacja ustawy zasadniczej, przygotowana przez zwolenników prezydenta Leonida Kuczmy, ma na celu zmianę sposobu wybierania prezydenta: zamiast wyborów powszechnych głowę państwa wybierałby parlament.
23.12.2003 | aktual.: 23.12.2003 20:37
Rano doszło do bójki między deputowanymi, uszkodzony też został elektroniczny system głosowania "Rada".
Przed godz. 20.00 koordynator proprezydenckich klubów parlamentarnych Stepan Hawrysz poinformował, że zebrano już dostateczną liczbę podpisów deputowanych w sprawie zmiany systemu głosowania: w związku z niedziałającą "Radą" głosowano by specjalnymi kartkami.
Według przedstawiciela prezydenta w parlamencie Ołeksandra Zadorożnego, głosowanie kartkami w sprawie przyjęcia w pierwszym czytaniu któregoś z projektów reformy konstytucyjnej "odbędzie się we wtorek, nawet, jeśli będzie to środa". Wtorkowe posiedzenie parlamentu oficjalnie nie zostało zamknięte, choć znaczna część deputowanych wyszła już z parlamentu. Część opozycjonistów zdecydowała się na nocleg w sali obrad, aby - jak to ujął deputowany Wiktor Pynzenyk -_ "kontrolować sytuację"_.
Wtorek rozpoczął się w Radzie Najwyższej wyciem syren alarmowych i okrzykami opozycyjnych deputowanych: "Precz z Kuczmą". Członkowie kierownictwa parlamentu nie zostali wpuszczeni na trybunę.
Ogłaszane wielokrotnie przez przewodniczącego Rady Najwyższej Wołodymyra Łytwyna przerwy w obradach do godzin wieczornych niczego nie dały. "Dopóki nie zrezygnujecie z blokady, nie ogłoszę zakończenia posiedzenia, siedźcie tu dalej" - powiedział Łytwyn.
"Ktoś zepsuł elektroniczny system do głosowania, ale to nic nie da. Konstytucja przewiduje inne możliwości podejmowania decyzji przez deputowanych, np. poprzez podniesienie ręki czy złożenie podpisu na kartce" - oświadczył poproszony o komentarz do postępowania opozycji były prezydent Ukrainy, Leonid Krawczuk.
Jego zdaniem, przyjęcie zmian to kwestia czasu._ "Nie dziś, to jutro"_, powiedział Krawczuk, który jest członkiem prorządowej Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy (zjednoczonej), kierowanej przez szefa administracji prezydenta Ukrainy Wiktora Medwedczuka.
"To zdrada stanu, albowiem konstytucja zabrania ograniczania praw i swobód obywateli", tak kilka dni temu określił propozycję znowelizowania konstytucji lider opozycyjnej centroprawicowej Naszej Ukrainy, były premier Wiktor Juszczenko.
"Ustrój polityczny Ukrainy rzeczywiście potrzebuje zmian, ale nie można tego robić rękoma obecnej, przestępczej władzy, na dodatek w przededniu wyborów prezydenckich (mają się odbyć w październiku przyszłego roku)" - tłumaczyła w kuluarach była wicepremier Julia Tymoszenko, liderka opozycyjnego bloku nazwanego jej imieniem.
Według ostatnich sondaży, 86% Ukraińców chce, aby wybory prezydenta, tak jak dotychczas, miały powszechny charakter. Przedstawiciele Naszej Ukrainy w ciągu jednego miesiąca (w listopadzie) zebrali 3 miliony podpisów ludzi, którzy sprzeciwiają się reformie narzuconej przez obóz prezydenta Kuczmy.
Zdaniem publicysty opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyżnia" Serhija Rachmanina, zasadniczym celem nowelizacji konstytucji jest uniemożliwienie popularnemu Juszczence (popiera go w sondażach ok. 25% Ukraińców) zajęcie fotela prezydenta. Jednocześnie jest to sposób na zachowanie władzy przez obóz rządzący. Zwolennicy Kuczmy dążą do tego, aby już w przyszłym roku prezydenta wybierał obecny, kontrolowany przez nich parlament.