Ukraińska kolej wymienia konduktorów, bo przemycają
Lwowska kolej wymienia tzw. prowidnyków, czyli konduktorów pracujących na trasach międzynarodowych. Przyczyną jest przemyt, uprawiany przez
nich m.in. w pociągach z Ukrainy do Polski i Węgier - poinformowała służba prasowa lwowskiego okręgu kolejowego.
11.06.2007 | aktual.: 11.06.2007 17:38
Cierpliwość ukraińskich władz kolejowych we Lwowie - do tej pory przymykających oczy na przemyt, którym zajmują się ich podwładni - wyczerpała się, kiedy węgierskie służby graniczne zatrzymały niedawno jeden z wagonów pociągu Lwów-Budapeszt. Konduktorki, które obsługiwały wagon, zostały aresztowane w związku z przemytem.
Ze względu na przemyt lwowska kolej postanowiła także zlikwidować pociąg z Przemyśla do Czerniowiec. Zamiast niego od 20 lipca na trasie Przemyśl-Lwów będzie kursować tzw. elektryczka, czyli pociąg podmiejski bez przedziałów i miejsc leżących.
"Prowidnycy", jako osoby najlepiej znające zakamarki wagonu, pełnią - poza funkcją konduktora - również rolę opiekuna wagonu. Często współpracują z szajkami, przemycającymi za granicę tani ukraiński alkohol i papierosy. Ukrywają je pod materacami i w ściankach przedziałów.
Ukraińscy kolejarze narzekają, że koszty naprawy szkód, powodowanych przez ciągłe rozkręcanie i skręcanie wagonów, stawiają pod znakiem zapytania opłacalność międzynarodowych linii kolejowych.
Wymieniając konduktorów i wprowadzając otwarte wagony lwowska kolej chce więc walczyć z przemytem i własnymi stratami materialnymi, spowodowanymi przez przemytników i ścigających ich celników.
Jarosław Junko