Ukraińcy działają precyzyjnie. Rosjanie mają się czego bać
Do sieci wyciekło nagranie z uderzenia sił zbrojnych Ukrainy na grupę rosyjskich żołnierzy, którzy poruszali się w głębokim okopie. Precyzyjny atak Ukraińców okazał się skuteczny i zaskakujący dla Rosjan, pokazał też jakie znaczenie w tym konflikcie ma nowoczesny sprzęt, wyszkolenie żołnierzy i znajomość pola walki.
Nagranie opublikowane przez OSINTtechnical na Twitterze ukazuje uderzenie na rosyjskich żołnierzy, którzy poruszali się w w głębokim okopie na obrzeżach lotniska w Doniecku. Eksperci wskazują, że precyzyjny atak był możliwy nie tylko ze względu na posiadaną przez Ukraińców broń i dobre wyszkolenie załóg, ale także na skutek dobrej znajomości terenu przez siły zbrojne Ukrainy.
Według najnowszych informacji, uderzenia dokonano w okopach na zachód od lotniska, a celem ataku został wycofujący się z pola walki rosyjski oddział. Okopy, którymi poruszali się żołnierze Władimira Putina, były dobrze znane Ukraińcom, bo prawdopodobnie zostały zbudowane około 2019 przez wojska Zełenskiego. W praktyce siły zbrojne Ukrainy mogły z nich korzystać jeszcze trzy miesiące temu. Prawdopodobnie między rosyjskimi żołnierzami wybuchła podłożona wcześniej bomba. Fragment okopu został zasypany, a grupa Rosjan - rozdzielona.
Rosjanie używają drogich pocisków
Tymczasem wywiady USA i Ukrainy informują o nowej taktyce ukraińskich sił zbrojnych, która prowokuje rosyjską armię do marnowania drogich pocisków dalekiego zasięgu. Ustawiane są atrapy amerykańskich systemów rakietowych, w które uderzają Rosjanie - podał we wtorek dziennik "Washington Post", powołując się na źródła we władzach USA i Ukrainy.
Chociaż atrapy zrobiono z drewna, ich rozróżnienie od broni autentycznej jest z wysokości rosyjskich dronów niemożliwe - wyjaśnia amerykański dziennik.
Po kilku tygodniach od rozpoczęcia ich rozstawiania wabiki przyciągnęły 10 pocisków manewrujących Kalibr. Prawdopodobne jest, że to ich zniszczenie mogło skutkować powtarzanymi przez stronę rosyjską informacjami o rzekomym eliminowaniu dostarczanego przez Zachód uzbrojenia. - Rosjanie twierdzą, że zniszczyli więcej systemów HIMARS niż ich w ogóle wysłano - powiedział "Washington Post" amerykański dyplomata.
- Jeśli Rosjanie myślą, że trafili w HIMARS, będą twierdzić, że trafili w HIMARS - ocenił George Barros, analityk z waszyngtońskiego Instytutu Studiów nad Wojną. - Rosjanie mogą zawyżać liczby zadanych przez siebie strat po tym, gdy trafiają w ukraińskie wabiki imitujące prawdziwą broń - dodał.
Atrapy w nowoczesnej wojnie?
W ubiegłym miesiącu minister obrony Rosji Siergiej Szojgu określił niszczenie systemów artylerii rakietowej HIMARS priorytetem rosyjskiej armii. Ich zdolność trafiania celów odległych o 70-80 km przyczyniła się do powstrzymania rosyjskiej ofensywy na wschodzie i południu Ukrainy oraz niszczenia kluczowych dla Rosjan linii zaopatrzeniowych i magazynów broni.
Używanie atrap ma w taktyce wojskowej długą tradycję. Rosjanie korzystali z niej m.in. poprzez rozlokowywanie nadmuchiwanych myśliwców MiG-31 i systemów rakietowych S-300. Wojska serbskie używały pozorowanych czołgów i fikcyjnych celów przeciwko siłom NATO podczas konfliktu w Kosowie pod koniec lat 90. Wojska alianckie podczas II wojny światowej wykorzystywały sprzęt wabiący i fałszywe sygnały wywiadowcze, aby zmylić siły niemieckie przed desantem w Normandii w 1944 roku.
Źródło: Washington Post/WP