Ukradł milion i pozostanie w więzieniu
B. konwojent Jarosław Sz., skazany za
kradzież miliona dolarów z konwoju bankowego, będzie musiał
pozostać w więzieniu - tak zdecydował Sąd Apelacyjny we
Wrocławiu. Uchylił tym samym decyzję sądu okręgowego, który na
wniosek b. konwojenta udzielił mu przedterminowego warunkowego
zwolnienia z zakładu karnego.
15.04.2005 | aktual.: 15.04.2005 15:48
SA uznał, że nie ma podstaw do warunkowego zwolnienia, bowiem skazany nigdy nie okazał skruchy. Nie przyznał się do popełnienia przestępstwa. Nigdy też nie naprawił szkody. Nie wskazał, gdzie zostały ukryte skradzione pieniądze. "Sąd nie może wykluczyć, że skazany po wyjściu na wolność zechce korzystać z owoców przestępstwa" - uzasadniał swoją decyzję sędzia Zdzisław Pachowicz. Dodał, że przestępstwo nie powinno być opłacalne, bowiem taka sytuacja zachęcałaby skazanych nie do resocjalizacji, lecz do popełniania kolejnych przestępstw.
Ponadto sędzia zarzucił sądowi I instancji, że swoją decyzję o przedterminowym warunkowym zwolnieniu oparł jedynie na pozytywnej opinii z zakładu karnego. A tymczasem - zdaniem sędziego - na postawę skazanego składa się wiele czynników m.in. omówiona wyżej skrucha, gotowość naprawienia szkody oraz okoliczności przestępstwa. "Znając okoliczności przestępstwa, należy zauważyć, że u skazanego nastąpił wysoki poziom demoralizacji" - mówił Pachowicz.
17 marca 2005 r. sąd okręgowy zdecydował udzielić skazanemu warunkowego przedterminowego zwolnienia po odbyciu przez niego połowy zasądzonej kary. Jarosław S. został skazany przez sąd okręgowy w kwietniu 2000 r. na 12 lat więzienia. Później Sąd Apelacyjny zmienił wyrok z 12 na 11 lat pozbawienia wolności. Zatem zgodnie z zasądzonym wyrokiem b. konwojent winien pozostać w zakładzie karnym do 2010 r.
Jarosław Sz. wraz z drugim konwojentem Cezarym S. 8 stycznia 1999 r. ukradli z konwoju bankowego milion dolarów. Wraz z pieniędzmi zniknęło dwóch z pięciu konwojentów. Trzej pozostali ochroniarze twierdzili, że zostali poczęstowani przez kolegów jedzeniem, po którym stracili przytomność. Gdy się ocknęli, nie było ani kolegów, ani pieniędzy.
Poszukiwani listem gończym konwojenci zostali aresztowani w kwietniu 1999 r. w Monachium, gdzie ukrywali się w prywatnym mieszkaniu.