Udusił żonę i upozorował jej samobójstwo. "Wybaczyliśmy zięciowi"
Na 25 lat Sąd Okręgowy w Kielcach skazał mieszkańca świętokrzyskich Starachowic. Mężczyźnie nie układało się z żoną. W maju 2014 r. powiesił ją i udawał, że kobieta popełniła samobójstwo. Mimo to jej rodzina prosiła, by nie skazywać go na najsurowszą karę.
- Wybaczyliśmy zięciowi to, że zabił naszą córkę. Jesteśmy rodziną katolicką i nie naszą rolą jest osądzać. Dla niego wystarczająco surową karą będzie każdy dzień spędzony w więzieniu - powiedzieli po ogłoszeniu wyroku bliscy 30-latki. Mężczyzna musi zapłacić rodzinie zabitej kobiety 250 tys. zł zadośćuczynienia.
Sąd uznał, że w maju 2014 r. mieszkaniec Starachowic przyszedł do mieszkania swojej żony i udusił ją sznurkiem od spodni dresowych. – Ze słów mężczyzny wynika, że zaciskał sznur do momentu, gdy żona przestała dawać oznaki życia. Później przeciągnął ciało do łazienki, powiesił na kaloryferze i opuścił mieszkanie. Wrócił następnego dnia rano i dopiero wtedy zawiadomił o śmierci żony inne osoby - powiedział sędzia Grzegorz Iwoła.
Śledczy uznali, że kobieta popełniła samobójstwo. Ale po pewnym czasie do sprawy wrócono. Zwłoki kobiety ekshumowano i postawiono mężczyźnie zarzut zabójstwa. - To, że oskarżony wyrażał skruchę i przepraszał, sąd uznał, że jedną z nielicznych okoliczności łagodzących. W ocenie sądu oskarżony nie zaplanował co prawda zabicia żony, ale w brutalny sposób dusząc ją sznurkiem godził się na jej śmierć - stwierdził sędzia.
Źródło: echodnia.eu