Antyterroryści skuli i rzucili w śnieg nie tych ludzi, co trzeba. "Jedna wielka pomyłka"
Policja będzie musiała wytłumaczyć się z zatrzymania, do którego doszło w zachodniopomorskim Sitnie. Antyterroryści staranowali bramę jednej z posesji i wywlekli na śnieg zaskoczonego mężczyznę oraz jego syna. Pchnięto również starszą kobietę. Ale najprawdopodobniej nie było do tego żadnych podstaw.
13.03.2018 | aktual.: 30.03.2022 09:33
- Jak oni mają takie rozeznanie i taki sposób działania, to to są amatorzy, a nie grupa antyterrorystyczna – powiedział w rozmowie z portalem iszczecinek.pl mecenas Mirosław Wacławski. Prawnik reprezentuje rodzinę spod Szczecinka, która w czwartek przeżyła chwile grozy.
Na teren jej posesji wtargnęło kilkudziesięciu antyterrorystów. Policjanci staranowali bramę i użyli broni gładkolufowej, by uspokoić biegające psy. Starszą kobietę pchnięto i przyciśnięto do muru. Zaskoczony właściciel domu i jego syn zostali skuci kajdankami i rzuceni w śnieg. W ich głowy wycelowano broń. Tak spędzili następną godzinę.
W tym czasie przeszukano dom. - Żona na górze karmiła miesięczne dziecko, nagle jakieś huki, w pokoju zrobiło się pełno zielonych i czerwonych kropek - mówił na antenie TVN24 jeden z mieszkańców. Ale wewnątrz nie znaleziono nic podejrzanego, twierdzi mec. Wacławski. Na dodatek antyterroryści mylili się w adresie i nazwiskach, przygotowując protokół.
- Wszystko wskazuje na to, że była to jedna wielka pomyłka - twierdzi. Jak dodał, do prokuratury zostało już złożone zawiadomienie w związku z nadużyciem uprawnień przez policję. Rodzina będzie domagać się odszkodowań i zadośćuczynienia. Z nieoficjalnych informacji portalu wynika, że antyterroryści z Poznania działali bez polecenia prokuratury. Dopiero po fakcie wpłynął wniosek o zatwierdzenie przeszukania.
Policja twierdzi jednak, że wszystko zostało zaplanowane i odbyło się w związku z podejrzeniem o "poważne przestępstwa kryminalne". Najprawdopodobniej chodziło o śledztwo ws. kradzieży maszyn budowlanych.
"Analiza sytuacyjna uzasadniała zatrzymanie osób i przeszukanie posesji przez Samodzielny Pododdział Antyterrorystyczny Policji. Według wstępnych opinii w związku z zaistniałą sytuacją przeprowadzenie akcji policyjnej było konieczne. Odbyło się to także zgodnie z obowiązującymi procedurami" - poinformował mł. insp. Andrzej Borowiak.
Źródło: iszczecinek.pl, gazeta.pl