Udawał ambasadora oszukując wierzycieli? Usłyszał zarzuty
Zanim został zatrzymany zrobił niezwykłą karierę i zawiązał znajomości z wieloma znanymi osobami ze świata polityki. Filip S. podawał się za dyplomatę mającego objąć urząd w jednym z afrykańskich krajów. Ci, którzy mu uwierzyli, stracili ogromne pieniądze.
We wtorek w Poznaniu doszło do zatrzymania Filipa S. - Ogłoszono mu zarzuty 12 oszustw, łączna wyrządzona szkoda wynosi prawie 4,2 mln zł. Przez kilka godzin składał wyjaśnienia, nie przyznał się do winy. Twierdzi, że nie chciał nikogo oszukać. Prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy zł - powiedział cytowany przez portal onet.pl rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej Łukasz Wawrzyniak.
Bogate życie towarzyskie fałszywego ambasadora
Osoby, które powierzyły S. swoje pieniądze, uwierzyły w jego zapewnienia, że ma zostać powołany polskim ambasadorem w jednym z afrykańskich krajów. Na potwierdzenie tej historii zatrzymany miał chwalić się znajomościami z popularnymi politykami. Na jego weselu miał bawić się Ryszard Kalisz, a zaślubin pogratulował mu w liście Aleksander Kwaśniewski.
Filip S. miał również bardzo dobre kontakty z Kościołem. Ślubu udzielił mu metropolita lwowski arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, a jego małżeństwo pobłogosławił sam papież Franciszek podczas audiencji w Watykanie. Zatrzymany został również odznaczony Orderem św. Stanisława Biskupa i Męczennika.
W mediach społecznościowych Filipa S. znaleźć można wiele zdjęć, na których bryluje w towarzystwie znanych osób publicznych. Na fotografiach widać go m.in. obok Leszka Millera, Bronisława Komorowskiego i Jadwigi Emilewicz.
Oszustwa doprowadziły do tragedii
S. powołując się na swoje kontakty pozyskiwał fundusze od osób, które zapewniał o możliwości zainwestowania w ciekawe projekty w Afryce. Utrzymywał, że będzie sprowadzał do Polski afrykańskie złoto, pomarańcze i meble. Niestety, znalazł wielu chętnych na intratne inwestycje. Rekordzista wpłacił mu nawet 700 tys. złotych.
Pieniądze przepadły jednak bez wieści. Sam podejrzany utrzymuje, że powierzone mu środki zostały zablokowane w Afryce z powodu wybuchu rewolucji w Sudanie, a dodatkowo w ich odzyskaniu miała przeszkodzić pandemia koronawirsa.
Niestety, oszustwa, o które oskarżany jest S. stały się przyczyną samobójstwa poznańskiego biznesmena z branży budowlanej. Mężczyzna miał łącznie zainwestować w afrykańskie interesy ok. miliona złotych. Kiedy okazało się, że nie odzyska pieniędzy rzucił się pod pociąg.
W rozmowie z portalem onet.pl opinią na temat zatrzymanego podzielił się były kandydat na prezydenta Poznania Tomasz Lewandowski. - Filip S. to taki współczesny, inteligentniejszy Dyzma. Przedstawia takie poglądy jak obecnie panująca władza, stąd zdjęcia w mediach społecznościowych z politykami różnych opcji. Zawsze próbował dostać się tam, gdzie są jakieś pieniądze i wpływy. Na szczęście od kilku lat nie mamy kontaktów - powiedział.
Źródło: onet.pl