Udane dzieci najlepszą wizytówką polityka
O tym, że udane dziecko to najlepsza wizytówka rodziców, dobrze wiedzą politycy i specjaliści od marketingu politycznego. W kampaniach wyborczych na całym świecie szanujący się kandydat musi pojawić się z dziećmi. Dziecko ociepla klimat wokół polityka i może spowodować wzrost jego notowań. Czasem jednak „ocieplanie” wizerunku poprzez dziecko bywa ryzykowne.
Starającą się o urząd prezydenta USA Hillary Clinton publicznie wspiera córka Chelsea, a o córce Georga W. Busha, Jenny, piszą takie poważne tytuły, jak "The Washington Times", "Newsweek" czy "New York Post". Była żona Nicolasa Sarkozy’ego, Cecilia, musiała się długo tłumaczyć z wypowiedzi, w której nazwała obecnego prezydenta Francji "człowiekiem, który nie kocha nikogo, nawet własnych dzieci”, bo przecież prezydent może mieć wady, ale dzieci kochać musi. O tym, jak ważne jest własne dziecko dla wizerunku polityka pamiętają też nasi rodzimi politycy.
Lech Kaczyński, zanim zwyciężył w kampanii prezydenckiej z 2005 roku, z billboardów uśmiechał się do Polaków w otoczeniu szczęśliwej rodziny – już nie tylko żony Marii, ale córki Marty, zięcia (już byłego) Piotra oraz maleńkiej wnuczki, Ewy. Prezydencka córka wcześniej nie pojawiała się publicznie, jednak na potrzeby kampanii była i na plakatach, i na wiecach. Lech Kaczyński często fotografował się też z wnuczką, opowiadał, że dziecku zdarza się mylić go z bratem. Dziennik „Fakt” słusznie nazywał wówczas wnuczkę przyszłego prezydenta „tajną bronią”. Prezentowanie się Lecha Kaczyńskiego jako dobrego ojca i dziadka było doskonałą ilustracją dla głoszonych przez niego haseł prorodzinnych i pomogło mu w zdobyciu głosów wyborców.
„Schemat dziecięcości” – z reklamy do polityki
Te stosowane w marketingu i reklamie na szeroką skalę działania nazywa się „schematem dziecięcości”. Po raz pierwszy zjawisko to opisał w 1943 roku laureat Nagrody Nobla Konrad Lorenz. Z badań Lorenza wynika, że człowiek jest w specyficzny sposób wrażliwy na pewne bodźce dostarczane przez dzieci. Schemat ten służy wyzwoleniu pozytywnych emocji, które są bardzo silne. Psycholog społeczny Eliott Aronson twierdzi, że dzieci są symbolem najbardziej pozytywnym kojarzonym przez wszystkie grupy społeczne. Specjaliści od reklamy zgodnie twierdzą, że nic tak dobrze nie sprzedaje produktu, jak „kochany”, „słodki” i „niewinny” malec. I tak samo dobrze sprzedaje polityka. Zastosowanie "schematu dziecięcości" jest jednak obarczone ryzykiem. PiS, który tak umiejętnie wykorzystał córkę i wnuczkę prezydenta podczas kampanii, już po wyborach miał poważne kłopoty, kiedy do mediów przedostała się informacja najpierw o tym, że źle układa się w małżeństwie prezydenckiej córki, a potem, że jej nową miłością okazał się syn
działacza SLD. Premier Jarosław Kaczyński, by nie łączono go z tą „aferą” nie pojawił się na ślubie bratanicy z nowym wybrankiem. Na szczęście dla PiS druga córka Marty Kaczyńskiej, Martynka, urodziła się już w legalnym związku.
Dzieci polityków tańczą w TV
Również obecny premier Donald Tusk, kiedy starał się o urząd, korzystał z wizerunkowego wsparcia dzieci. Na kilka miesięcy przed wyborami jego córka Kasia – wówczas zaledwie 19-letnia - wzięła udział w tanecznym show telewizji TVN „Taniec z Gwiazdami”. I choć nie udało się jej zdobyć głównej nagrody, czyli Kryształowej Kuli – stała się osobą rozpoznawalną i lubianą przez społeczeństwo. - To moja ukochana córka i nigdy nie zgodziłbym się na wykorzystanie jej do promowania mnie lub partii. Od tego mam kolegów i koleżanki w Platformie – oburzał się Donald Tusk w wywiadzie w „Przekroju”, pytany o to, czy córka wytańczy mu większą sympatię i poparcie Polaków. Jak się okazało, wbrew deklarowanym intencjom Tuska, jego piękna, lubiana i odnosząca sukcesy córka, sprawiła, że sam Tusk był lepiej postrzegany. Już jako dzieci premiera Kasia Tusk i jej brat Michał (jak ich określono: Pierwsze Rodzeństwo III RP) gościli w popularnym talk-show Kuby Wojewódzkiego, udzielili też wielu wywiadów dla mediów, w których
ugruntowali wizerunek ojca jako dobrego rodzica, a tym samym, chciałoby się powiedzieć – dobrego polityka.
Tak jak Kasia Tusk, wcześniej w „Tańcu z Gwiazdami” bardzo dobrze rodziców wypromowała Ola Kwaśniewska. W momencie, kiedy kończyła się prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego i stał się on obiektem licznych ataków, atrakcyjna, młoda córka skutecznie odwróciła uwagę mediów i społeczeństwa od krytycznych komentarzy pod adresem prezydenckiej pary. Rodzice odsunęli się w cień, a Aleksandra z dnia na dzień wyrosła na gwiazdę pierwszych stron magazynów i tabloidów. Przed udziałem w programie Aleksandra nie była eksponowana w mediach, po tanecznym sukcesie zaproponowano jej nawet pracę w telewizji. Niestety później ją straciła, kiedy próbowała na wizji tłumaczyć ojca z "filipińskiej niedyspozycji”.
Promocyjny zabieg nie powiódł się w przypadku Marii Wiktorii Wałęsy, która w czasie swojego udziału w „Tańcu z Gwiazdami”, dała się sfotografować paparazzi w kompromitujących sytuacjach – jak spała pijana w samochodzie, albo całowała z nieznajomym chłopakiem w klubie. Na szczęście jej zachowanie nie było w stanie zagrozić popularności Lecha Wałęsy, który od lat sam pracuje na swój wizerunek. Obecnie trwają przygotowania do kolejnej, siódmej już edycji „Tańca z Gwiazdami”. Czy zobaczymy w niej latorośl innego popularnego polityka? Będziemy się mogli o tym przekonać wiosną.
Dziecięce ocieplenie wizerunku partii
O tym, że nic tak nie poprawia wizerunku, jak pokazywanie się z dzieckiem, wie doskonale bulterier PiS i specjalista od partyjnego PR-u Jacek Kurski. Kilka miesięcy temu urodził mu się synek Olgierd, o czym doniosła prasa brukowa. W rozmowie z Wirtualną Polską, poseł PiS mówił, że „chciałby odsunąć się na jakiś czas z pierwszej linii frontu, by oddać rodzinie czas, który ukradła mu polityka przy dwojgu wcześniejszych dzieci”. - Chciałbym mieć więcej czasu, by nacieszyć się rodziną. Rodzina i dzieci to najprawdziwsze szczęście – deklarował Kurski.
Również przewodniczący klubu Przemysław Gosiewski podkreśla, że dzieci są dla niego najważniejsze – poseł jest ojcem trojga dzieci: Eryka (lat 13), Kingi (lat 6) i Miłosza (lat 4). Taka postawa wpisuje się w przyjętą przez PiS po przegranych wyborach strategię prezentowania spokojniejszego oblicza partii. – Chcemy złagodzić, ocieplić wizerunek PiS – tłumaczy „Gazecie Wyborczej” Mariusz Kamiński, rzecznik klubu PiS. – Nie możemy budować zbyt agresywnego obrazu partii, popadać w radykalizm – dodaje.
O dzieciach obecnie rządzącej ekipy wiadomo niewiele, ale w przeciwieństwie do PiS-u, Platforma nie potrzebuje na razie poprawiać swojego wizerunku. Wciąż trwa powyborczy miodowy miesiąc, a sondaże popularności utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Julia Pitera na swojej stronie internetowej zamieszcza jedynie lakoniczną informację o swoim synu Jakubie. Możemy się z niej dowiedzieć, że Jakub Pitera ukończył Wydział Prawa i Administracji UW, wykłada w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, jest także aplikantem radcowskim w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie.
Wyjątkiem jest Bronisław Komorowski, który wielokrotnie w wywiadach opowiadał o pięciorgu swoich dzieci – dwóch synach i trzech córkach. W tygodniu wyborów w „Gali” dał się sfotografować we wnętrzach mieszkania na warszawskim Powiślu i obszernie mówił o dzieciach: Zosi (lat 28), Tadeuszu (lat 26), Marii (lat 24), Piotrze (lat 21) i Elżbiecie (lat 18), z których dwoje najmłodszych mieszka w rodzinnym domu.
Wszystko wskazuje na to, że na razie nie będziemy oglądać dzieci czołowych polityków Platformy. Po okresie wzmożonej wyborczej i powyborczej aktywności również Pierwsze Rodzeństwo III RP zaprzestało wypowiadania się dla prasy. Pozostaje nam śledzić doniesienia z zagranicy. Jak informują francuskie media, partnerka prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, Carla Bruni jest w ciąży. Czy nowe dziecko poprawi wizerunek Sarko, którego popularność spadła po rozwodzie?
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska