Uczelnie walczą na billboardy o studentów
Jak podaje "Dziennik Polski", trwa billboardowa walka wyższych uczelni o studentów. Szkoły ostro rywalizują, by przyciągnąć do siebie jak najwięcej maturzystów i zatrzymać osoby już studiujące.
30.04.2008 | aktual.: 30.04.2008 00:54
"Miasto dużych możliwości - studiuj w Katowicach" - tak od 1 maja Śląsk będzie przekonywał do siebie małopolskich maturzystów. Tymczasem uczelnie rzeszowskie starają się zatrzymać studentów, którzy wyjeżdżają do Krakowa i zachęcają: "Rzeszów zdaje egzamin". Szkoły lubelskie chcą pogodzić oba regiony i przekonują: "Bądź wolny - wybierz Lublin". W Tarnowie, Lublinie, Kielcach i w większych miasta Podkarpacia Rzeszów promuje się jako miasto akademickie z 60 tysiącami studentów i 60 kierunkami kształcenia. Koszt akcji - 150 tys. zł.
Mamy nadzieję, że przyniesie ona efekty. Będziemy się mogli o tym przekonać, gdy rozpocznie się nabór na studia w rzeszowskich uczelniach - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa.
W jaki sposób Rzeszów zachęca do studiowania? Widać, że stara się brać wzór z większych miast akademickich. Ma sporą bazę noclegową, ciągle organizowane są imprezy kulturalne dla studentów. Niektórzy jednak przenoszą się na studia do Krakowa, bo tam jest prawdziwy klimat. Mimo że w Rzeszowie powstaje coraz więcej miejsc pracy i tak widoczny jest jeszcze pęd do większych miast - mówi Jacek, student Wydziału Wychowania Fizycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Chwyty marketingowe postanowił wykorzystać też lubelski Urząd Miasta. O tym, że warto wyjechać na studia do Lublina, przekonuje m.in. maturzystów w Rzeszowie. Od początku kwietnia na ulicach miasta widnieją olbrzymie plakaty: "Bądź wolny - studiuj w Lublinie".
Na kampanię promocyjną dwudziestu uczelni prywatnych i państwowych zdecydowały się również Katowice. Akcja rozpocznie się na początku maja i obejmie Polskę południową i wschodnią. Na stronie internetowej: www.studiujwkatowicach.pl będzie można znaleźć informacje o uczelniach, życiu studenckim i możliwościach spędzania wolnego czasu - odnotowuje "Dziennik Polski". (PAP)