Świat"Uciekanie się do kruczków prawnych to dowód słabości"

"Uciekanie się do kruczków prawnych to dowód słabości"

Uciekanie się do kruczków prawnych w sytuacji poważnego politycznego kryzysu, jest dowodem raczej słabości niż siły. Jeżeli ktoś uważa, że można Polskę wypchnąć na bok w negocjacjach konstytucyjnych, traktatowych, przy pomocy kruczków prawnych, to o tyle się myli, że tych negocjacji nie da się zamknąć bez Polski - powiedział w audycji "Salon Polityczny Trójki" Konrad Szymański, poseł do Parlamentu Europejskiego.

14.06.2007 | aktual.: 14.06.2007 12:36

Michał Karnowski: Czy prawdą jest to, co podaje "Dziennik" - Bruksela znalazła sposób na nasze weto, ale właściwie chodzi o to, że niektórzy eksperci unijni twierdzą, że my tego prawa weta w ogóle nie mamy?

Konrad Szymański: Nawet gdyby tak było, to uciekanie się do kruczków prawnych w sytuacji poważnego politycznego kryzysu, jest dowodem raczej słabości niż siły. Jeżeli ktoś uważa, że można Polskę wypchnąć na bok w negocjacjach konstytucyjnych, traktatowych, przy pomocy kruczków prawnych, to o tyle się myli, że tych negocjacji nie da się zamknąć bez Polski. Granie na nerwach polskiemu rządowi i sugerowanie, że możemy was ograć na poziomie sporu sądowego jest niepoważne na dłuższą metę, ponieważ to niszczy poczucie wzajemnego zaufania, które jest potrzebne w tych negocjacjach.

Podobno już raz się tak przydarzyło w 1985 roku, mimo weta Margaret Thatcher, zwołano konferencję ustanawiającą Radę Europejską. To droga, którą może Europa powtórzyć?

- Bardzo ładnie, tylko zadałbym pytanie, w jaki sposób ci eksperci będą doradzali, by zamknąć Konferencję Międzyrządową i przede wszystkim w jaki sposób zamknąć negocjacje nad traktatem konstytucyjnym. Bez Polski tych negocjacji nie da się zamknąć, więc rozpoczynanie tych negocjacji od takiego brzydkiego numeru, kruczka prawnego - według mnie - jest inwestycją w kryzys i porażkę, a nie inwestycją w przyszłość.

Pamiętamy poprzedni traktat konstytucyjny, na szczęście odrzucony przez Francuzów. Ale mięlibyśmy poważny problem, gdyby Francuzi go przyjęli, bo ten nacisk w sytuacji, gdy jesteśmy sami, gdy wszystko jest wynegocjowane i brakuje właściwie tylko polskiego tak, bywa potężny w takich momentach. Myślę, że psychologicznie wtedy moglibyśmy nie wytrzymać.

- Wtedy byłoby dużo gorzej. Natomiast trudno wyobrazić sobie sytuację, żeby traktat konstytucyjny przeszedł we wszystkich krajach. W szczególności ten traktat by nie przeszedł w Wielkiej Brytanii, w związku z czym Polska tak, czy inaczej miałaby względnie rozwiązane ręce, by podnosić swoje argumenty, swoje wątpliwości, co do brzmienia traktatu. To nie są wątpliwości dotyczące całości tego traktatu, to są wątpliwości dotyczące w zasadzie jednej ze spraw.

Ale tym razem będzie inaczej, bo tym razem to Konferencja Międzyrządowa wynegocjuje coś, czemu Polska powie nie. Tylko Polska.

- Zobaczymy. Wątpię, żeby tak to się skończyło. Różne kraje podnoszą różne problemy dotyczące brzmienia tego traktatu. Niektórzy chcą wzmocnienia parlamentów narodowych, niektórzy chcą eliminacji symboliki, niektórzy - tak, jak Polska - chcą zmiany systemu podejmowania decyzji w radzie. Jeżeli zwolennicy traktatu, twardzi zwolennicy, znający filozofię traktat konstytucyjny, albo śmierć, będą dociskali kolanem ten proces, to skończy się to z całą pewnością porażką, a na pewno stracimy czas. Jeżeli mamy zamknąć to szybko i skończyć całe negocjacje z sukcesem, to potrzebna jest elastyczność i pragmatyzm, a nie pokazywanie muskułów.

Na razie zastanawiamy się, którą twarz, czy premiera, czy prezydenta to pokażemy - to dobra strategia, żeby tak wcześnie ogłaszać, że jak będzie szło ku dobremu, to pojedzie prezydent, a jak źle, to premier.

- Myślę, że uważni obserwatorzy sceny politycznej w Polsce wiedzą, że taki komunikat by się krył.

I to nie śmieszy ich? To nie jest, jak część komentatorów w Polsce mówi, że to jest polityka rodzinna, braterska, dziwna?

- Tak się faktycznie złożyło w Polsce, że bracia są na szczytach władzy - to nie jest sytuacja typowa - rzadko się tak zdarza. Natomiast nie sądzę, żeby ktoś przywiązywał wagę do takich dykteryjek. Istotne jest to, że w Polsce jest faktycznie dość dziwnie skonstruowana konstytucja, jeżeli chodzi o reprezentację zewnętrzną. I faktycznie prezydent i premier mają bardzo podobne umocowanie, by to robić. (js)

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)